wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 16.

                                                                     ~Laura~
Obudziłam się o 9:10.O dziwo nie byłam u siebie.Zorientowałam się,że jestem u mojej siostry.Poszłam do łazienki się ogarnąć i kiedy już to zrobiłam zeszłam na dół na śniadanie.Zastałam tam przy stole Vanessę.
-Hej-przywitała się.
-Cześć kochanie-powiedziałam.
-Jesteś głodna?-spytała.
-Tak trochę-powiedziałam siadając przy stole.
-Zaraz ci zrobię coś dobrego-powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.Vanessa zrobiła mi kanapki z twarogiem i szklankę herbaty.Kiedy zjadłam posiłek siedziałam z Vanessą w kuchni.
-Ross cię kocha..-powiedziała i spojrzała na mnie-bardzo cię kocha.
-Co?-spytałam zdziwiona.-Dlaczego tak myślisz?
-Kiedy Ross u nas..w sumie u ciebie spał-zaczęła-nie mogłam się powstrzymać od tego,żeby zajrzeć do waszego pokoju kiedy spaliście-powiedziała-on cię tulił  z taką czułością.
-Jest moim przyjacielem-powiedziałam-pewnie wie że,cholernie lubię kiedy to robi-dodałam.
-Laura co ty chcesz zrobić?-spytała-Nie możesz znów kryć się z uczuciami on ewidentnie coś do ciebie czuję-powiedziała-Chyba nie chcesz być całe życie sama co?
-Oczywiście że nie-powiedziałam-ale boję się mu to powiedzieć,co jeśli zrujnowało by to naszą wspólną drogę?-spytałam-Naszą przyjaźń?
-Ross na pewno też dużo myślał o tej sytuacji która miała wczoraj miejsce-powiedziała.-Jesteś już prawie dorosła!-powiedziała-chcesz mieć dzieci?
-Chcę bardzo-powiedziałam-bliźniaki,chłopca i dziewczynkę.
-Spotkałaś miłość swojego życia-powiedziała-nie zmarnuj tej szansy.
-Pogadam z Rydel-powiedziałam-może ona coś wyciągnie od Rossa.
-Zrób tak-powiedziała-to świetny pomysł.-W tej chwili rozbrzmiał dzwonek do drzwi-Otworzę-powiedziała.Do domu Vanessy wpadł zdenerwowany Ross.
-Laura!-krzyknął na mój widok i mocno mnie przytulił-Boże jesteś cała-powiedział i odchylił się ode mnie,tak że widziałam te jego piękne uwodzicielskie oczka.
-Dlaczego miałabym być w kawałkach?-spytałam.
-Byłem u ciebie ale cię nie było-powiedział-Pierwsze co mi przyszło na myśl to to,że jakaś mafia cię porwała.-powiedział a ja zaczęłam się śmiać-więc cię szukałem i szukałem..-powiedział-aż w końcu postanowiłem przyjść tutaj-powiedział.
-Wyluzuj nic mi nie jest.
-Martwiłem się o ciebie-powiedział i mnie przytulił.Oczywiście odwzajemniłam to.Kiedy staliśmy tak już dłuższą chwilę..zobaczyłam Vanessę która szeptem powiedziała "mówiłam".Kiedy Blondyn wreszcie mnie puścił poszliśmy na plan.Sezon pierwszy dobiega końca.Dzisiaj kręcimy "Everglades & Allygators".Kiedy jestem z Rossem..czas leci nieubłaganie szybko.Postanowiliśmy pójść do parku.Zasiedliśmy na tej samej ławce co zawsze.To takie nasze "miejsce".Jak zwykle rozmawialiśmy o niczym.Śmialiśmy się i wygłupialiśmy.Naprzeciwko nas siedziała blondynka i cały czas gapiła się na Rossa.Wkurzało mnie to!.W pewnej chwili podeszła do nas.
-Ty jesteś Ross Lynch?-spytała-Z okładki "glamoholic"?-spytała i pokazała nam zdjęcie:
Tak-odpowiedział dziewczynie uśmiechnięty blondyn.
-Widziałam zdjęcia jesteś słodki-powiedziała.
-Wcale nie-zaśmiał się Ross-mogę ci w czymś pomóc?
-Jestem Olivia-przedstawiła się-Dałbyś się zaprosić do kina.?-wtedy to już się gotowałam.
-Wiesz..-zaczął-Jesteś bardzo miła ale....-przeciągnął i spojrzał na mnie-nie mogę.
-Jesteś zajęty to twoja dziewczyna?-spytała i chyba chodziło jej o mnie.
-Tak to moja dziewczyna-powiedział a ja zrobiłam minę w stylu "excause me o co kaman?".
-Aha miło było cię poznać-powiedziała i odeszła.
-Co to miało być?-spytałam.
-Nie chciałem się z nią umówić-powiedział-Dziękuje że mi pomogłaś.
-Chyba coś mi się za to należy..-stwierdziłam i przybliżyłam do niego policzek.Chłopak uśmiechnął się i mnie pocałował.Wtedy Kevin przysłał Rossowi sms. : "Ross piszę tylko do ciebie bo pewnie ty i Laura,jesteście gdzieś razem.Dzisiaj mamy spotkanie dotyczące drugiego sezonu.Jest o 18:00.Musicie przyjść".Ross po chwili odpisał "spokojnie będziemy :) ".Tak też zrobiliśmy o 18:00,siedzieliśmy z całą obsadą A&A ,na planie i słuchaliśmy co Kevin i Heath mają nam do powiedzenia.
-Więc tak..-zaczął Kevin-Serial oczywiście dalej będzie zabawny.-powiedział-Ale chodzi mi głównie a Rossa i panienkę Marano-powiedział a ja lekko się zdziwliłam.-Otóż mówiliście że Austin i Ally praktycznie są dla siebie stworzeni prawda?-spytał a my pokiwaliśmy głową na tak.-A ty Laura mówiłaś nawet że byłoby super gdyby byli parą prawda?-spytał a ja znów pokiwałam twierdząco głową.-Więc nie przedłużając w drugim sezonie Austin i Ally zakochują się w sobie.W odcinku "chapters and choices" oraz "reel life & real life"...-przeciągnął-będziecie musieli się pocałować-tym mnie totalnie dobił,to był gwóźdź do trumny-A na końcu sezonu Austin wyjedzie w trasę.Ally uda się również pokonać strach przed sceną.
-Jesteśmy przyjaciółmi jak mamy się całować?-spytałam.
-Po prostu się do siebie zbliżycie-powiedział-A kamery ujmą was tak,że to będzie wyglądało jakbyście się całowali-powiedział.Spotkanie trwało do 21:00.Byłam zmęczona ale drugi sezon będzie genialny!Ross odprowadził mnie pod sam dom.Z resztą jak zwykle.
-Wpaść jutro po ciebie?-spytał.
-Brawo-powiedziałam-Wygrałeś konkurs na najgłupsze pytanie roku.-On tylko się zaśmiał i mnie przytulił.Odchylił się lekko i powiedział:
-Słodkich snów księżniczko-po czym pocałował mnie w policzek i poszedł do siebie.Weszłam do domu i zjadłam kolację.Nie miałam za bardzo co robić więc zaczęłam pisać piosenkę.Po 2 godzinach wyszła mi piosenka,która idealnie oddawała to co czułam:

Ci najtrudniejsi do kochania..
Potrzebują tego najbardziej..
Obserwowałam jak nasze ciała zmieniają się w duchy.
Tak dobrzy przyjaciele,to musiało się tak skończyć.
Takie jest życie.
Podejmiemy się tego ryzyka?
Zatem to wszystko sprowadza się do tego.
Mieliśmy swój cel,ale możemy go przegapić.
Jesteśmy zbyt słabi,by tylko zgadywać.
Byłam w tym miejscu wcześniej.
Było dobrze tak jak było.
Ale my chcieliśmy czegoś więcej..
To właśnie ludzka natura w jej najlepszym wydaniu.
 
Co jeśli zniszczymy?
To wszystko?
I będziemy kochać jak głupcy?
I wszystko co mamy..stracimy?
Nie chcę żebyś odchodził,ale pragnę cię tak bardzo.
Więc powiedz mi co wybierzemy?
 
Przyjacielie obserwowałam jak się zmienialiśmy..
Uczucia w moim umyśle się uporządkowały.
Chcę ciebie bardziej niż chciałam czego kolwiek.
Czy nie jest to niebezpieczne?
Te oczekiwania przed pocałunkiem.
Odbite w moich drżących wargach.
Oh Boże czuję się taka nie przygotowana!
Oboje z nas,tak nie na miejscu.
Moje uczucie wypisane na twarzy.
Dostałam to co chciałam,ale teraz się boje.!
 
Co jeśli zniszczymy?
To wszystko?
I będziemy kochać jak głupcy?
I wszystko co mamy..stracimy?
Nie chcę żebyś odchodził,ale pragnę cię tak bardzo.
Więc powiedz mi co..
Powiedz mi co wybierzemy...
Co wybierzemy?..
Co wybierzemy?..
Co jeśli zniszczymy?
To wszystko?
I będziemy kochać jak głupcy?
I wszystko co mamy stracimy?
Nie chcę żebyś odchodził,ale pragnę cię tak bardzo..
Więc powiedz mi co?...
Powiedz mi co?..
Powiedz mi co wybierzemy?..
 
W moim pokoju rozbrzmiał ostatni dźwięk mojej piosenki.Momentalnie zachciało mi się spać.Właśnie zadzwoniła do mnie Delly.Powiedziałam jej żeby wyciągnęła od Rossa czy mu się podam.Rydel była taka szczęśliwa jak się dowiedziała,że kocham Ross,że zaczęła piszczeć mi do słuchawki.Położyłam się spać i dosyć szybko zasnęłam.
****************************************************
Cześć Diabełki <33
Dzisiaj sylwester!!!!!!!!
Czy ktoś jeszcze się cieszy czy tylko ja???
Tylko mi się nie upić za bardzo bo kto mi koma doda?
Chyba że on będzie wyglądał tak:
kancoenionchuhsdocijsdjcioejciahu.
Hahhaha co wy żartuje przecież <3
Zobaczcie ten zajebisty palakat jaki dodałam w stronie "fabuła"
Jak wam się podoba nowy wygląd?
Jak będę wiedziała kiedy będzie rozdział 17,to dodam ogłoszenie!
A tu nasz mąż w sylwestrowym hiciorze!:


 
Mrs.Lynch !!! ;**

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 15

5 dni później...                                                              
                                                                        ~Laura~
Nie!!!!!!!!!!!!!!-krzyknęłam-Skończyła mi się odżywka?.Ja to mam pecha.Dzisiaj sesja fotograficzna a ja co?Bez odżywki?!-Krew mnie zalewa!.-krzyczałam-No trudo..-pomyślałam.-Dzisiaj twój wielki dzień-powiedziałam do lusterka-Co ja robię?Gadam do siebie?Ogarnij się Marano!-krzyknęłam.Wysuszyłam włosy i "ogarnęłam się".Nie byłam głodna więc od razu poszłam po Rossa.Kiedy dotarłam pod Avonlea.28 zapukałam do drzwi blondyna i zaczekałam,aż ktoś mi otworzy.
-Hej Lau-drzwi otworzył mi Ryland-Ross jest u siebie.
-Dzięki Ryland-powiedziałam.Pobiegłam po schodach na górę do pokoju Rossa.Zapukałam do drzwi.Ross je otworzył.
-Hej Ro..-nie zdążyłam dokończyć bo chłopak,załapał mnie pod kolanami i uniósł do góry.Zaczęłam się śmiać.Chłopak zaczął się ze mną kręcić.-Przestań-śmiałam się.Odstawił mnie na ziemię i przytulił.
-Ależ,ja się cieszę z tej sesji-powiedział.
-Ja też-powiedziałam.Rozmawialiśmy z Rossem jeszcze dobre kilka minut ,a potem poszliśmy do siedziby magazynów "byou" oraz "glamoholic".Czekaliśmy 5 minut na pannę.Katie Cassidy.Pojawiła się w towarzystwie kobiety i mężczyzny około 30-lat.
-Cześć dzieciaki-przywitała się.
-Ross to pan.Tonny Tim-pójdziesz z nim.-powiedziała.
-Miło cię poznać-Tonny uścisnął dłoń Rossa.
-Lau-powiedziała-To panna. Parker Johnson.-Kobieta uścisnęła mi dłoń.
-Ty pójdziesz ze mną-powiedziała.Tak też zrobiliśmy pożegnałam się z Rossym i on poszedł na 6 piętro a ja na 4.
                                                                           ~Ross~
Byłem lekko spięty tą całą sesją.Robiłem to pierwszy raz!.Na szczęście pan.Tonny był bardzo miły.Reszta ekipy też.Zrobili mi dużo zdjęć.W różnych kompletach ubrań.Ale ja najbardziej uwielbiam te:

Sam nie wiem,dlaczego aż tak mi się podoba!.Sesja skończyła mi się o 15:00.Zszedłem na 4 piętro i czekałem na Lau.Nie sądziłem ,że moje życie potoczy się w takim kierunku!.Jestem sławny.Jestem aktorem.Najważniejsze jest to,że śpiewam.Robię to co kocham.No i mam przy sobie Lau!.Właśnie Laura.Nie wiem co mnie skłoniło do tego,żeby ją pocałować.Kiedy spojrzała mi w oczy,serio chciałem ją pocałować.Mimo że..nigdy tego nie robiłem.Miałem ostatnio sen.Ja i Laura,byliśmy w parku.Nagle zaczął padać deszcz.Zaczęliśmy biegnąć..lau się potknęła ale ją złapałem.Już byśmy się pocałowali ,ale jakieś dziecko krzyknęło: "zakochana para pocałuj ją".Laura jest śliczna..ale jesteśmy przyjaciółmi.Musiałbym się w niej zakochać by z nią być-pomyślałem. W tej właśnie chwili drzwi się otworzyły i wyszła z nich uśmiechnięta Lau,która podbiegła do mnie i mnie przytuliła.Oczywiście przytuliłem ją do siebie.
-Oj Rossiu to było najpiękniejsze co przeżyłam-powiedziała.
-Cieszę się że ci się podobało-powiedziałem.
                                                                            ~Laura~
Ta sesja!?Coś niesamowitego.Miałam ogromnego "stresa",ale było bardzo fajnie.Nie wiem co będziemy dalej robić.Nie chcę siedzieć sama w domu,więc na pewno Rossy weźmie mnie do siebie.Dlaczego cały czas zdrabniam jego imię?-pomyślałam.Delly na pewno wymyśli na dzisiaj coś fajnego.Moim ulubionym zdjęciem z sesji jest to:

Ross oczywiście rozkazał mi iść do niego.Kiedy już doszliśmy,zjedliśmy obiad razem z resztą Lynchów i Ellem.Rydel wpadła na pomysł:
-Hej może pójdźmy do wesołego miasteczka.
-No nie wiem-zaczęłam.
-Zgódź się Lau..-prosił mnie Ross.
-Oh..-zaczęłam a Ross znowu spojrzał się na mnie tym swoim słodkim wzrokiem-mh..przestań wbijać we mnie te śliczne ślepiam jak szczeniak jakiś-powiedziałam-Dobra w chodzę w to!
-Tak!-powiedział i cmoknął mnie w policzek.Rydel i Ellington tylko dziwnie się na nas spojrzeli.
-Co?-spytaliśmy razem.
-Nie nic-powiedzieli.
-Lubię ją całować-powiedział Ross.
-Wiecie co?..-zastanowiłam się-Może Calum i Raini chcieliby z nami pójść.
-Świetny pomysł wreszcie ich poznam!-krzyknęła uradowana Rydel-Więc idziecie wy,Ja i Ell,no i Calum i Raini.
-Zaraz najpierw do niej zadzwonię.
L:Hej Raini.
R:Hej Lau co tam?
L:Razem z siostrą Rossa i jej chłopakiem idziemy do wesołego miasteczka.Miałabyś ochotę iść z nami?Oczywiście weź Caluma.
R:Jasne podaj adres i zaczekajcie na nas.
L:Avonlea.28
R:Ok to do zobaczenia.
-Zgodziła się-powiedziałam.Na Caluma i Raini czekaliśmy jakieś 20 minut.Kiedy przyszli poznałam ich z Delly i Ellingtonem i poszliśmy do wesołego miasteczka.Kupa śmiechu!.Jeździliśmy na konikach jak małe dzieci!Byliśmy też na diabelskim młynie.I wtedy Rydel zaproponowała niewinną zabawę która,zmieniła moje dotychczasowe życie.
-Ej chodźcie do tych kuli-powiedziała.
-Ok-powiedziałam.Najgorsze było to,że wchodziło po 2 osoby.Ell był z Delly,Raini z Calumem,a ja musiałam wsiąść z Rossem.Kule były na wodzie.Co za szaleństwo.Ross rzucał tą kulą po wodzie jak popadnie!.I wtedy stało się...Ross upadł na mnie i spojrzeliśmy sobie w oczy.Uśmiechnęliśmy się od siebie.Serce zaczęło mi mocniej bić i zaczęłam ciężko oddychać.Chłopak oplótł swoje palce na moich i zaczęliśmy się do siebie zbliżać.Kiedy nasze usta już prawie zatonęły w namiętnym pocałunku...Raini i Calum popchali naszą kulę tak że Ross spadł ze mnie.Kiedy wyszliśmy nie odzywaliśmy się do siebie oboje byliśmy w szoku,a ja ......zakochałam się w nim.W Rossie Lynchu,moim przyjacielu który mnie "ocalił",w każdym możliwym znaczeniu tego słowa.Już wcześniej zachowywaliśmy się jak para,ale.......W tamtej chwili pokochałam Rossa całym sercem.Kiedy wróciłam do domu..zaczęłam płakać.Znów będę cierpieć przecież on na pewno nie poczuł tego samego.Chociaż na pożegnanie przytulił mnie z dużą czułością.Musiałam wyżalić się Vanessie,więc w tym celu poszłam do niej.Usiadłam z nią w kuchni zaczęłyśmy rozmowę:
-Jak się miewa twoje maleństwo?
-Daj spokój od 3 tygodni,nic nie robię tylko,rzygam sikam i jem-zaśmiała się.-Mów o co chodzi.
-Zakochałam się..-walnęłam prosto z mostu.
-W kim?-spytała.Przełknęłam ślinę i wykrztusiłam.
-W..R..Ros...Rossie.
-Serio?-spytała na co pokiwałam głową.-Ale jak?-opowiedziałam jej wszystko bardzo dokładnie.
-Co ja mam zrobić?-spytałam.
-Powinien to wiedzieć.
-Jak ma mu to powiedzieć?-spytałam zmartwiona-Powiem mu to..ale jeszcze nie teraz.-powiedziałam-Pójdę już.
-Chyba sobie jaja robisz?!-wrzasnął Shane który właśnie wyszedł z łazienki.-Zostajesz u nas.-powiedział.
-Mogę?-spytałam.Shane mnie przytulił
-Jesteś moim drugim oczkiem w głowie.
-Dziękuje.-Zostałam u Vanessy i spałam w pokoju gościnnym.Byłam bardzo zmęczona,wieć dość szybko zasnęłam.
                                                                              ~Ross~
Siedziałem na balkonie,wpatrując się w gwiazdy.Co to było to w tej kuli?Najpierw mam sen że prawie się pocałowaliśmy.Potem ta akcja,jak próbowałem ją pocałować.A teraz ten jej wzrok..ten uśmiech.Serce zaczęło walić mi jak szalone,z resztą słyszałem że jej serce też.To jest chore to się nie mieści we łebie,ale to prawda....pierwszy raz w życiu szczerze kogoś pokochałem.Kocham Laurę,najbardziej na świecie.Coś zaiskrzyło.Mógłbym być jej pierwszym chłopakiem.Dać jej te szczęście o którym tak bardzo marzy.Kocham ją...kto by pomyślał.Takie niewinne spotkanie a tak dużo zmienia.Zakochałem się w mojej najlepszej przyjaciółce Laurze Marie Marano.Nie mogłem w to uwierzyć.Wziąłem prysznic i położyłem się spać.Lau-moja jedyna miłość..-pomyślałem.Miałem już 2 dziewczyny..ale nie kochałem żadnej a Laurę kocham..bardzo ją kocham.Ale czy ona kocha mnie?Jestem pewny że nie...Nie mogę jej tego od razu wyznać powiem jej kiedy będę gotowy.Jutro znów ją zobaczę..znów ją przytulę-Z tą myślą odpłynąłem do krainy snów....
************************************************

Siemanko ^-^
                                               A więc,dodałam rozdział jak obiecałam Jej ;p
Mogę się założyć,że nikt nie czyta tych moich notek.
Rozdział dedykuję mojej sister Kocham cię Nati <3
Lau i Rossy się zakochali nareeeeszcieee <333333
Pewnie szczacie z radości ;D
No nic nie zamulam więcej miłego dnia ziomeczki <3
Boskieee <333333 :


 
Mrs.Lynch ^-^ <3




Notka ;D

Cześć Ziomeczki ^-^
To znowu ja..mhym ;D
Chciałam wam tylko powiedzieć,że dzisiaj..
Mijają dokładnie dwa miesiące od założenia bloga!.
Dziękuję wam za tak dużą jak dla mnie liczbę komów.:)
A szczególnie chciałabym podziękować Cherry Marano,oraz mojej Nati <333
Ale kocham was wszystkich żeby nie było ;*
Eveline Dee ma dzisiaj dodać szablony i plakat,więc..
Rozdział 15 będzie jak ustawię sobie szablon.
Rozdział będzię dzisiaj na pewno!
Nawet jak Eveline nie wstawi szablonów <3333
Strzałeczka!!!:
 


Mrs.Lynch ! ^-^ ;** <3

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 14.

                                                                        ~Laura~
Nie powiem,byłam zaskoczona wizytą Rossa.Czyżby chciał mnie przerosić?.Byłam na niego zła.I to bardzo!.W głębi duszy,miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i nigdy go nie puścić.Wpuściłam blondyna do pokoju i usiadłam z nim na łóżku.Widziałam po nim że,chce coś powiedzieć tylko brakuje mu odwagi.Widziałam też po nim,że chce się do mnie przytulić.Czekałam aż,on zrobi coś pierwszy.Niestety na darmo...Ross siedział z głową wpatrzoną w ziemię i nic nie mówił.Ja tym bardziej nie chciałam zaczynać tej rozmowy,bo na samą myśl o tym,że go zraniłam zbierały mi się łzy.Lubię,czasem usiąść na balonie..wpatrywać się w gwiazdy i rozmyślać...Spytacie o czym tak myślę o wszystkim!Myślę o Vanessie,czy wogóle kiedyś zostanę ciocią!Ona jest z Shanem taka,szczęśliwa...no i właśnie myślę o miłości...Najbardziej na świecie pragnę,tego żeby ktoś mnie pokochał.Żebym zobaczyła..poczuła co to znaczy "oszaleć z miłości",chodzić za rekę,całować się a nawet kochać.!Być dla kogoś całym światem..Wyobrażam sobie moją przyszłość.Właściwie to ja ją widzę n,jako samotna,smutna kobieta która,nigdy w życiu nie zaznała nawet odrobiny miłości,a dziewictwo straciła,nie wiem z kijem,albo po pijaku z jakimś oblechem z Meksyku.Moim największym marzeniem jest właśnie znalezienie miłości.Chłopaka z którym,będę iść przez świat.Nie chcę skończyć samotnie!Jako staruszka,której towarzystwa dotrzymują jedynie tabuny kotów!!!Czasami wydaje mi się,że porostu nie mogę być kochana...Niczego mi brakuje! Może oprócz pewności siebie...Nie jestem w końcu aż tak brzydka.Według Rossa w ogóle jestem najpiękniejszą kobietą świata.Mimo to..nie potrafiłabym powiedzieć chłopakowi,że go kocham!.Bałabym się że chłopak mnie odrzuci.A tego to bym nie przeżyła!.Raz myślałam,że podobam się chłopakowi.Nazywał się Tristan Killer.Jednego dnia mnie "bajerował" a drugiego,lizał się z jakąś blondyną.Chciałabym kogoś mieć!Niestety to niemożliwe.Oprzytomniałam i spojrzłam na Rossa,chłopak się odwrócił.I tak było przez następne 20minut,kiedy ja na niego spojrzałam on się odwracał,a kiedy on zerknął na mnie ja się odwracałam.Nie no ja już tak dłużej nie mogę!Zależy mi na nim i mam gdzieś to,że się pokłóciliśmy!Wstałam z łóżka i stanęłam przed Rossem.Wzięłam jego twarz w obie ręce.Jego oczy mówiły "przepraszam".Ja natomiast bałam się go przytulić bo myślałam,że mnie odepchnie.Jego śliczne oczy patrzyły na mnie z taką czułością,że pomyślałam-"raz kozie śmierć".Usiadłam mu na kolanach i opletłam nogi,wokół jego bioder,mocno się w niego wtulając,po chwili usłyszałam cichy płacz i poczułam jak po karku spływają mi łzy Rossa.
-Przepraszam,że byłem takim dupkiem-powiedział i zaczął wplątywać palce w moje włosy.
-Ciii..-uspokoiłam go i też się popłakałam.
-Bardzo mi na tobie zależy-wyznał.
-Mnie na tobie też Ross-powiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej.W tym momencie Vanessa wparowała do mojego pokoju.
-Lau idę d..-zaczęła ale gdy nas zobaczyła zrobiła wielkie oczy.
-To nie jest tak jak myślisz-powiedziałam-wyjaśnię ci kiedy indziej.
-Ok..-zaczęła-Idę na chwilę do Jennifer,coś spowodowało pożar w naszym salonie.
-Matko co?-spytałam.
-Nie długo wrócę.-powiedziała.
-Hej..-zatrzymałam ją kiedy już miała zamknąć drzwi.-Czy Ross może dziś ze mną zostać?-spytałam-proszę.
-No zgoda...-zaczęła-ale nie zróbcie nic głupiego.-Posłałam Vanessie spojrzenie typu: "grzeje cię".Siedziałam tak jeszcze wtulona w Rossa,dobre parę minut.
-Chcesz herbaty?-spytałam.
-Jasne-powiedział.Zeszłam mu z kolan i poszłam na dół zrobić herbatę.Kiedy już ją zaparzyłam,poczułam jak Ross przytula mnie tyłem.
-Daj mi tę tackę zaniosę to za ciebie-powiedział.
-Ross..nie jestem kaleką-zaczęłam-potrafię to zrobić sama.
-Miałbym cię narazić na poparzenie takich delikatnych rączek?-spytał.Cmoknął mnie w policzek i zabrał mi tacę po czym zaniósł ją do pokoju.Wrócił się jeszcze i zrobił kanapki.Jedliśmy posiłek i romawialiśmy.
-O czym myślałaś?-spytał.
-Na długo odleciałam?-spytałam.
-Jakieś 17 minut-powiedziałem.
-O tym,że nie odnajdę swojego ukochanego-powiedziałam.
-Laura...-przeciągnął i usiadł obok mnie-twój problem polega na tym,że jesteś nieśmiała.-zaczął-nie bój się poznawać chłopaków.Jesteś śliczna-powiedział-I..masz tak nieziemski uśmiech..i śliczne oczy...-powiedział i spojrzał na mnie-że mogłabyś omamić sobie każdego chłopaka..-zaczął się do mnie zbliżać,ja do niego też.
-Nie Ross-przerwałam.
-Przepraszam,zagalopowałem się-powiedział.Posłał mi promienny uśmiech,co odwzajemniłam.Wybiła 22:48.Nie mam pojęcia dlaczego,ale zachciało mi się spać.Umyłam się i czekałam w pokoju na Rossa.Po chwili chłopak się pojawił.
-Będziesz spał ze mną prawda?-spytałam.
-A chcesz?-spytał.
-Tak-powiedziałam.
-Pewnie-powiedział.Położyliśmy się.Blondyn mnie przytulił,co sprawiło, że szybko zasnęłam.O dziwo obudził mnie telefon był od Vanessy.
-Van?-spytałam zaspana-co się stało.?
-Lau musicie tu przyjechać teraz!-krzyknęła i rozłączyła się.
-Ross-zaczęłam budzić chłopaka,ale on nawet nie drgnął pocałowałam go w czoło-Rossy-on dalej spał-Ross!-krzyknęłam i uderzyłam go lekko.
-Yhmm nie to nie ja-powiedział.
-Wstawaj Vanessa kazała nam przyjść chyba pod jej salon,bo zaraz się rozłączyła-powiedziałam.
-Po co?-spytał zaspany.
-Nie wiem ubieraj się-powiedziałam.Po 10 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-Ty masz tak zamiar wyjść?-spytał.
-Tak a co?-spytałam.
-Masz na sobie podkoszulkę a jest chłodno-powiedział-weź bluzę bo zmarzniesz-dodał z troską.
-Nie bój się nie zmarznę-powiedziałam.Wyszliśmy z domu i około 23:15 byliśmy u Van.To co tam zastaliśmy było nie do pomyślenia!.Salon był kompletnie spalony!.Zastałam tam roztrzęsioną Vanessę,razem z Jennifer.
-Nessa,Jenn!-krzyknęłam i przytuliłam każdą z osobna.-Boże co się stało?-spytałam.
-Okazało się,że ktoś podpalił nasz salon-powiedziała Jenn.
-Na począku,policja mówiła że to za sprawą lokówki którą zapomniałyśmy odłączyć-zaczęła Van-ale potem policjanci znaleźli to..powiedziała i podała mi małą metalową skrzyneczkę,a w niej karteczkę : "Nie ładnie,że twój chłoptaś mnie pobił.Miałem na ciebie ochotę,ale on mi przerwał...Zwyzywałaś mnie więc,ci się odpłaciłem".Wtedy do głowy przyszło mi jedno.
-To ten gwałciciel.!
-Co?-spytał Ross-pokaż.-Chłopak przeczytał karteczkę.-Czego on od ciebie chcę?!-spytał-I kim on jest?
-Tego nie wiem!.
-Z czego ja będę teraz żyć?-spytała Vanessa.-Ty Jenn masz Cola a ja..-zaczęła,bez słowa ją przytuliłam po chwili,dołączył do nas Ross,a potem Jennifer.W pewnym momencie zauważyłam znajomą mi czuprynę.Puściłam Vanessę.
-Vanessa..-zaczęłam-Czy to nie Shane?-spytałam.
-Co?-spytała.Spojrzała przed siebie i rzeczywiście-Shane!!!!!!!!!!!-krzyknęła.
-Vanessa!-krzyknął-Obydwoje zaczęli biec,skończyło się na tym,że wylądowali sobie w ramionach.A ponieważ Shane był wysoki Vanessa była nad ziemią.
-Co ty tutaj robisz?-spytała.
-Wróciłem wcześniej-powiedział.
-Czemu mnie nie uprzedziłeś?-spytała.
-Wolałem zrobić ci niespodziankę-po tym się pocałowali.Kiedy skończyli podeszłam do nich.
-Cześć Shane-powiedziałam.
-Cześć Lau-przytulił mnie podniósł mnie do góry.Opowiedzieliśmy mu całą historię z tym spaleniem.Oczywiście Shane musiał spać dziś u nas.O godzine 0:00,dosłownie,poszliśmy do domu.Ross miał rację było mni cholernie zimno i chciało mi się spać.Trzęsłam się lekko z zimna.Van szła z Shanem za rękę.Matko boli jak na nich patrzę!
-Lau zimno ci?-spytał Ross.
-Co?...-przeciągnęłam.Chłopak ściągnął swoją dżinsową bluzę i zaczął ją na mnie wkładać.-Co ty robisz?-spytałam.
-Cicho.-powiedział-Jesteś jakaś śpiąca.-stwierdził.Przytulił mnie.
-Patrz teraz-powiedziała Van do Shanea.Ross przytulał mnie z każdą chwilą coraz mocniej i czulej,aż w końcu zasnęłam...
                                                                    ~Narrator~
-Haha co?-zaśmiał się chłopak Vanessy-On ją uspał?-spytał.Ross tylko się do niego uśmiechnął.-Masz jakiś plan żeby ją zaciągnąć do domu geniuszu?-spytał.Ross bezsłowa wziął Laurę na ręcę i niósł ją przez resztę drogi.
-Ross-odezwał się Shane kiedy weszli do domu.
-Tak?-spytał Blondyn.
-Laura to moje drugie oczko w głowie-powiedział Shane do Ross-więc jeśli ją skrzywdzisz...-zaczął-to ja skrzywdzę cię boleśnie tą tu piąstką-powiedział przykładając rękę do szczęki chłopaka.
-Ja z nią nie jestem-powiedział Ross.
-Ale jeżeli ją skrzywdzisz to mnie popamiętasz-powiedział-Lubię cię-zaczął-Więc się pilnuj!.Blondyn zaniósł Laurę do jej pokoju.Położył na łóżku,po czym zdjął z niej swoją bluzę.Laura miała na obie jeszcze spodnie.Chłopak nie wiedział czy ma je zdjąć ale po chwili delikatnie to zrobił.Następnie sam rozebrał się do bokserek i położył się obok dziewczyny.Przytulił ją i zasnął.Vanessa wychodząc z łazienki,nie mogła się powstrzymać przed wejściem do pokoju Laury.Otworzyła drzwi i zajrzała tam.Kiedy zobaczyła Rossa tulącego do siebie Laurę tylko się uśmiechnęła.Nagle poczuła,że stoi za nią jej chłopak.
-Gapię się na Rossa i Laurę Co?..-przeciągnęła.Shane zaczął namiętnie całować swoją dziewczynę.Vanessa poczuła wybrzuszenie w spodniach chłopaka i stale się całując poszli do siebie.
                                                                        ~Laura~
Obudziły mnie jęki.Domyśliłam się oczywiście co to za jęki...Nie mogłam przez to zasnąć po chwili i Ross się obudził.
-Co to za jęki?-spytał zaspany.
-Vanessa i Shane się kochają-powiedziałam.
-Co?
-Uprawiają seks geniuszu-powiedziałam.-Przytul mnie do siebie tylko mocno-powiedziałam.Ross wykonał moje polecenie.Chłopak całując mnie po szyji uspał mnie.Następnego dnia obudziliśmy się o 9:00.Ogarnęliśmy się i zeszliśmy na dół na śniadanie.
-Hej-przywitaliśmy się.
-Siemka-powiedzieli.Usiedliśmy przy stole i Vanessa podała śniadanie.
-Słyszeliście coś zeszłej nocy?-spytała Vanessa.
-A co mieliśmy coś słyszeć?-spytałam.
-Nie-powiedzieli razem.Nagle Vanessa zrobiła dziwną minę.
-Co ci jest?-spytał Ross.Vanessa pobiegła do łazienki i zwymiotowała.Kiedy wróciła zaczęła jeść jak opętana.
-Ross jesz to?-spytała.
-Ale to jest jego talerz-powiedziałam.
-A ja tam widzę niedojedzony dżem.-Vanessa jadła i jadła i jadła.
-Matko weź się opanuj jesz jak świnia!-powiedziałam wreszcie-Napady apetytu poranne mdłości,rzygasz jak kot.-powiedziałam-dziewczyno albo ty masz jakąś przewlekła grypę żołądkową...-zaczęłam-albo ty jesteś w ciąży-stwierdziałam.Vanessa tylko się uśmiechnęła.
-Ja..jestem..
-Co?-spytał Shane.
-Ja jestem z tobą w ciąży-powiedziała.
-Co?!-spytał.
-Zaszłam przed twoim wyjazdem.-powiedziała,widzę po twojej minie że jesteś zszokowany..ale nie zostawiaj mnie póki nie urodzę.-powiedziała.
-Kochanie ale ja się bardzo cieszę-powiedział.
-Co?-Shane podbiegł do Vanessy i podniósł ją do góry.
-Matko będę ojcem-stwierdził.
-Czekaj no..-zaczęłam-Skoro jesteś w ciąży..to ja będę ciocią?!-spytałam podekscytowana.
-Tak-powiedziała Van a ja zaczęłam piszczeć z radości.Razem z Rossem musieliśmy pójść na plan.Nasz serial zyskał dużą oglądalność!!Jestem taka szczęśliwa.Kiedy siedziałam z Rossem na ladzie "Sonic Booma" i się razem śmieliśmy podeszła do nas Raini.
-Kochani ktoś chce z wami rozmawiać..-powiedziała.Podeszła do nas kobieta i się przedstawiła.
-Witam jestem redaktorką naczelną pism "Glamoholic"a także "Byou"Nazywam się Katie Cassidy-powiedziała-Laura chcę ci zaproponować sesję fotograficzną dla magazynu "Byou" a tobie Ross do "Glamoholic".Oczywiście zgodziliśmy się!Ten dzień był męczący jesteśmy umówieni za 5 dni na 11:00.Wieczorem pożegnałam się z Rossem i weszłam do domu.Vanessa się wyprowadza,co mnie nie zdziwiło.Pożegnałam się z nią i byłam tak padnięta że szybko zasnęłam...
********************************************
Cześć Ziomki! ^-^
Więc tak..rozdział długi ze względu na tę długą przerwę w pisaniu!
Co myślicie?
Ja jestem z niego zadowolona!
Następny będzie jakoś 2.1.14 !
Zobaczyłam te zdjęcie i umarłam 0_o <3333

,
 
Mrs.Lynch ^-^ <3 ;* !!!




czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 13.

                                                       ~Laura~
Lekko jeszcze zszokowana,wbiegłam do domu i nie zważając na krzyki Vanessy,dlaczego jestem wkurzona,wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko dając upust moim łzą.Czy on mówił serio? "Nie nawidzę cię"-cały czas te 2 słowa i wyraz twarzy Rossa,krążyły bezsensownie po mojej głowie.Straciłam przyjaciela?.Ross jest jedną z najbliższych mi osób.!Nie mogę go tak po prostu stracić...Mogłam mu wyznać prawdę od razu.!Ross jest dla mnie wszystkim,mimo tego że tylko się przyjaźnimy!.Wreszcie opróżniłam głowę ze wszystkich myśli.Usiadłam na balkonie i zamknęłam oczy,by posiedzieć w ciszy.
                                                  ~Narrator~
Ross pierwszy raz w życiu poczuł się aż tak,przybity.Chłopak leżał na łóżku i patrząc w sufit myślał o tej całej sprawie.To co powiedział Laurze oczywiście było kłamstwem.Rydel bezsilnie próbowała dobić się do pokoju brata,ponieważ ten jej nie otwierał.Co kilka sekund było tylko słychać "daj mi spokój!!!!!!!!!!".Rydel zrezygnowana zeszła na dół i w salonie zastała tam swojego chłopaka Ellingtona i jej brata Rikera,którzy byli pochłonięci grą wideo.
-I co?-spytał Ell.
-Jak to co!!!!!!?-krzyknęła-nie otworzył.
-Może idź pogadaj z Lau?-powiedział znów.
-Właśnie-dodał Riker.
-Dzięki chłopcy-powiedziała i pocałowała Ella w policzek a następnie Rikera.
-Pocałowała mnie!-wrzasnął oburzony blondyn-nie cierpię jej!.Rydel założyła trampki i pobiegła do Laury.Drzwi otworzyła jej Vanessa.
-Kim jesteś?-spytała.-Jesteś podobna do Rossa..-stwierdziła.
-Tak...?!!!!!!!!!!-zaśmiała się-Jestem jego siostrą.
-Ty jesteś Rydel?-spytała-Przyjaciółka Laury.
-To ona ci o mnie wspominała?-spytała zdziwiona blondynka.
-Mówi o tobie codziennie-zaśmiała się-wejdź do środka głupio tak gadać na progu.Delly i Van,poszły do kuchni i usiadły przy stole.Rozmawiały jeszcze kilka minut,aż w kóncu Rydel spytała się o Lau.
-Gdzie jest Laura?
-Oh..-krzyknęła van-powodzenia zamknęła się w pokoju i nie wychodzi!-powiedziała-może ci się uda i ci otworzy idź zobacz,a ja obejrzę jakiś film.
                                                 ~Laura~
Siedziałam na balkonie,i już bym zasnęła ale ktoś zapukał do moich drzwi.Musiałam się komuś wyżalić,więc wstałam podeszłam do drzwi,otworzyłam je i ujrzałam w nich Rydel.Bezsłowa wpuściłam ją do środka.Usiadłyśmy na moim łóżku.
-Co się stało?-spytała.Przytuliłam się do niej.
-Ross,wie że ja o tym wiedziałam-wykrztusiłam,ze łzami w oczach.
-Dlatego tak płaczesz?-spytała.
-On...spojrzał mi w oczy i powiedział,że mnie nienawidzi-tu już się popłakałam.
-Laura,on cię uratował!-krzyknęła-Ma bóle brzucha i wielką białą bliznę na piersi!-wrzasnęła-Ty myślisz,że on to mówił na serio?
-Tak..znaczy..nie..em nie wiem-powiedziałam.
-Głupia jesteś!-powiedziała.-Jemu niedługo przejdzie.
-Tak myślisz?.-spytałam.
-To mój brat znam go jak nikt inny.-powiedziała-Jesteś zmęczona prześpij się i jutro przyjdź do nas dobrze?
-No zgoda..-Rydel wyszła,a ja poszłam spać byłam tak zmęczona,że szybko zasnęłam.
Następnego dnia:
                                             ~Laura~
-Ross proszę cię otwórz te cholerne drzwi!!!!!!-wrzeszczałam tak pod pokojem Rossa,od dobrych kilku minut.
-Laura idź sobie!-krzyknął.
-Nie pójdę stąd póki nie porozmawiamy!
-Daj mi spokój!!!-krzyknął jeszcze głośniej.
-Dobra wiesz..co nie warto!-krzyknęłam i zeszłam na dół.Rydel siedziała wtulona w Ellingtona.
-Nie wiem już co mam zrobić...-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie martw się przejdzie mu zobaczysz będzie ok-pocieszyła mnie.
-Pójdę już-powiedziałam.Poszłam do domu i glebnełam się na łóżko.Miałam mętlik w głowie.Jak ja mam go przekonać żeby ze mną porozmawiał?.Nie miałam za bardzo co robić więc,usiadłam przy fortepianie i zaczęłam pisać nową piosenkę.Po godzinie miałam to:
Jestem typem dziewczyny,która nie odezwie się ani słowem.
Która siedzi na krawędzi i czeka na resztę świata.
Ale mam zamiar się przełamać!
Przełamać się!
Dzisiaj w nocy,będę niegrzeczna
Załapałam cię na tym,w jaki sposób na mnie patrzyłeś.
I zaczęłam trzeźwo myśleć.
I teraz jestem jak pszczoła!
I poluję na miód!
Jestem trochę nieśmiała,ale ty jesteś taki fantastyczny.
Mogę zostać twoim kryptonimem?
 
I chcę...oooo!
Abyś zapalił moje serce kochanie,jak zapałkę!
Oooo,i szybko uderz w gaz!
 
Gotowy czy nie?
Ja nadchodzę!
W którym miejscu jesteś?
Noc jest jeszcze młoda!
W tłumie?
Muzyka gra głośno!
Kiedy cię znajdę?!
Gotowy czy nie?
Ja tu wrócę!
Podoba mi się twoja twarz,czy lubisz moją piosenkę?!
Śpiewaj fa-la-la-la-la.
Wtedy znajadę cię!
Gotowy czy nie?!
Nie wiem co mnie skłoniło do tej piosenki,ale chociaż na godzinę zapomniałam o Rossie.Zeszłam na dół i zrobiłam sobie coś do jedzenia,potem włączyłam telewizor i natknęłam się na "szósty zmysł".Tytuł był ciekawy,więc postanowiłam go obejrzeć.
                                                 ~Ross~
Siedziałem w pokoju i myślałem o dziwo o Laurze,a nie o Mai.W sumie to dobrze ,że się o tym dowiedziałem zanim zdążyłem pokochać Laurę..Zaraz Laurę!Co ja mówię Maię.Zanim zdążyłem pokochać Maię.Uhhh muszę się ogarnąć!-pomyślałem.Próbowałem zapomnieć o Lau ale nie potrafiłem.Na moim stoliku nocnym miałem jej zdjęcie:.
Moja śliczna-pomyślałem.Podniosłem zdjęcie i przez chwile się w nie wpatrywałem.Nagle poczułem ból w okolicy piersi.Podszedłem do lusterka i podciągnąłem koszulkę.Zauważyłem białą bliznę.Dotknąłem jej i przypomniałem sobie,że ktoś chciał zgwałcić Laurę.Nie mogę się ciągle na nią gniewać-pomyślałem.Pójdę ją przeprosić!.Napewno nie powiedziała mi tego bo widziała,jaki jestem szczęśliwy z Maią i nie chciała bym cierpiał.A może ona bała się,że jej nie uwierzę?-Pomyślałem.Cóż tylko ,ona może mi powiedzieć dlaczego nic nie mówiła.Idę!-krzyknąłem sam do siebie.Wyszedłem z pokoju i w salonie zastałem smutną Rydel.Bez słowa ją przytuliłem.
-Już ok Delly,nic się nie stało-powiedziałem.
-Dokąd idziesz?-Spytała.
-Przeprosić Lau.-Jak powiedziałem tak zrobiłem.Obok Garażu zastałem tatę.Podszedł do mnie.
-Ross,błagam cię pomóż mi z porządkami w garażu-poprosił-sam nie dam rady,a te lenie nie chcą mi pomóc-dodał.
-Miałem iść do Lau...-zastanowiłem się-No dobrze.
-Moja krew-powiedział tata i poklepał mnie po ramieniu.Niestety porządki robiliśmy z tatą do 20:30!.Potem mama zawołała nas jeszcze na kolację.Około 21:00,jak petarda pobiegłem do Laury.Otworzyła mi Vanessa.
-Cześć Ross-powiedziała.
-Hej Van-przytuliłem ją.
-Laura jest?-spytałem-muszą z nią pogadać.
-Wejdź-powiedziała.Weszliśmy do środka,ściągnąłem trampki.-Jest u siebie,ale od wczoraj nie wychodziłą chyba z pokoju.-powiedziała-nie je,nie mówi,nic nie piję.
-Muszę z nią pogadać-powiedziałem.
-To na co czekasz?-spytała-Leć!-Pobiegłem na górę i zapukałem do drzwi szatyni.
-Idź sobie Vanessa,potem pogadamy-usłyszałem,i znów zapukałem.-Daj mi spokój Nessa.-znów zapukałem-Musisz mnie tak męczyć?!!!!!Zajmij się swoi..-krzyknęła i otworzyła drzwi,była wyraźnie zdziwiona moją obecnością.Widziałem po jej ślicznych oczkach,że płakała.
-Ross?!-spytała-Co ty tutaj robisz?
-Ja..-zaczęłem-Laura...-Nie mogłem wydusić nawet słowa...
**********************************************************
Aloszka ziomki ^-^
Wiem,wiem jestem okrutna w takim momencie?!
Muszę wam powiedzieć,że kolejny rozdział będzie dopiero 30.12
Jestem bardzo,zajęta dlatego.!
Aham,no i dlatego,że czekam na plakat i szablon z Wonder-templates.
Tak tak,będę mieć plakat reklamujący mój blog i nowiuśki szablon!
Przeczytajcie fabułę i zostawcie pod nią jakiś komentarz! ^-^
 
 
Mrs.Lynch ^-^ <3 ! ;*
 


wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 12.

                                                                 ~Laura~
Mężczyzna nie dawał za wygraną.Chciał mnie po prostu zgwałcić!.Co raz mocniej zaczął rozszerzać moje nogi.Krzyczałam ile sił.
-Nie proszę cię!!!!!!!!!!!
-Przecież to tylko sex,będzie ci ze mną dobrze obiecuję-powiedział i przycisnął mnie do drzewa jeszcze mocniej.Kiedy już miał mnie zgwałcić,podciągnął spodnie.
-Skoro,nie chcesz po dobroci będzie na siłę.-zaczął mnie bić,chyba chciał,żebym straciła przytomność.Próbowałam się bronić,ale on był za silny.Nagle ktoś go przewrócił.Byłam cała zakrwawiona.
-Zabiję cię sku**ielu!!!!!!!-wykrzyknął mój wybawca,którym okazał się Ross.Zaczęli się bić.Ross unikał jego ciosów,ale oberwał kilka razy.Ross uderzył tego kolesia w brzuch,on upadł.
Blondyn podbiegł do mnie z krwawiącym nosem.
-Kochanie nic ci nie jest?-powiedział ale dostrzegł moją zakrwawioną twarz-boże.
-Ross!!-powiedziałam uradowana i chciałam się do niego przytulić ale,zauważyłam że ten koleś znów się zbliża.-Ross uważaj-krzyknęłam.Blondasek się odrwócił a zamaskowany chłopak wbił mu nóż w pierś.Ross położył się na ziemi strasznie przy tym krzycząc.Napastnik zaczął uciekać.Rzuciłam w niego kamieniem dostał w głowę,ale już się nie wrócił tylko uciekł.
-Ross!!!!!!!!-krzyknęłam widząc go wykrwawiającego się.-Sprowadzę pomoc!.Zadzwoniłam po pogotowie.
-Szpital w Miami.
-Tu Laura Marano,ja i mój pzryjaciel zostaliśmy napadnięci proszę się pośpieszyć!!!-krzyknęłam-Park główny w Miami,aleja Kwiatów.-Rozłączyłam się.
-Lauruś-powiedział Ross słabym głosem-już nigdy nie puszczę cię nigdzie samej.-popłakał się.
-Pomogę ci-zaczęłam wyciągać nóż z jego piersi,ale słysząc jego jęki przestałam-W szpitalu ci to wyjmą.-pocałowałam go w czoło.Za kilka sekund pojawiła się karetka,która zawiozła nas do szpitala.Siedzieliśmy w sali chirurgicznej.Ja mam lekko,rozbity nos ,posiniaczone żebra i,lekko rozcięty policzek.Z Rossem jest gorzej.
-Boli?-spytał chirurg ciągnąc za nóż.Ross strasznie się rozdarł.-Na szczęście nóż ominął serce i inne narządy-uspokoił mnie-Dam ci znieczulenie i wyjmę nóż,a potem założymy szwy-powiedział do Rossa.
-Laura ma wyjść?-spytał.
-Nie twoja dziewczyna może tu zostać-powiedział lekarz na co Ross tylko się do mnie uśmiechnął.Nie rozumiem dlaczego ciągle biorą nas za parę.Jak powiedział Lekarz tak zrobił,dał Rossowi znieczulenie i wyjął nóż z jego piersi.
-Uciskaj mu tę ranę,ja muszę lecieć po szwy-powiedział lekarz.Usiadłam Blondynowi na kolanach i bandażem zaczęłam uciskać jego ranę.On płakał.
-Bardzo cię boli?-spytałam z troską.
-Tak-powiedział.-Nie wiem,co bym zrobił gdyby on cię zgwałcił.-dodał.
-Cicho już dobrze-powiedziałam i delikatnie go przytuliłam.Lekarz po chwili,wrócił a ja i Ross byliśmy w między czasie,przesłuchiwani przez policję.
-Wiecie kto to mógł być?-spytał oficer Travel.
-Niestety nie-powiedzieliśmy z Rossem.
-No cóż zajmiemy się tą sprawą a ten który wam to zrobił,napewno trafi do więzienia.-powiedział.Nie chcieliśmy nic mówić,ani rodzicom Rossa ani Vanessie.Przynajmniej na razie.Ross odprowadził mnie do samego domu.Weszliśmy do środka.
-Laura jak ty wyglądzasz?!!!!!!!!!!!-wrzasnęła Vanessa i mnie przytuliła.-Co ci się stało?
-Ktoś próbował zgwałcić twoją siostrę-powiedział Ross.
-Co?-spytała.
-Ktoś mnie pobił bo nie chciałam dać się zgwałcić!.-powiedziałam-Ross mnie uratował.-Nessa dziwnie spojrzała na Ross.
-Dobrze słyszałaś Vanessa-powiedział Ross.
-Ale...jak?Skąd ty..
-Miałem przeczucie-powiedział-Nie rozumiem dlaczego mi nie ufasz-powiedział Ross-Co z tego,że jestem jedynym mężczyzną który,jest tak blisko Laury-powiedział-Kocham ją jak siostrę i jest dla mnie ważniejsza nawet od mojej dziewczyny!.-Nie miałam pojęcia o tym że aż tak dużo dla niego znaczę.A może ten sen..jednak coś znaczył?
                                                        ~Ross~
-Spójrz-powiedziałem do Vanessy,i podciągnąłem koszulkę.
-Co to jest?-spytała.
-Ten Napastnik wbił mi nóż w pierś-powiedziałem-strasznie przy tym krwawiłem i musieli mi to szyć.-Vanessie chyba zrobiło się głupio bo,miała dziwną minę.-Pójdę już-powiedziałem.Lau podbiegła do mnie i mnie przytuliła,co oczywiście odwzajemniłem.
-Dobranoc Ross-powiedziała i czule pocałowała mnie w policzek.
-Słodkich snów skarbie-powiedziałem i również ją pocałowałem.Laura poszła spać,miałem już wyjść ale usłyszałem.:
-Ross zaczekaj!-była to Vanessa.
-Co?-spytałem.
-Chcę z tobą chwilę pogadać.-Wróciłem się i usiadłem w kuchni.Van siedziała chwilę,nic nie mówiąc.
-Słucham-powiedziałem.
-Przepraszam cię Ross-powiedziała-Ja myślałam,że ty lecisz na Lau i będziesz ją chciał po prostu wykorzystać.-dodała.
-Co?!-spytałem lekko zszokowany-Ja i ona jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi nic więcej.
-No wiem,przepraszam-powiedziała znów.Podszedłem do niej i ją przytuliłem.Odwzajemniła gest.
-Pójdę,już-powiedziałem.Poszedłem do siebie i niepewnym krokiem wszedłem do domu.Tam w kuchni zastałem mamę.
-Ross,gdzie byłeś wiesz która je..!!!-wrzeszczała,ale gdy zobaczyła jak wyglądam zamarła-Kto ci to zrobił?!-spytała.
-Nie wiem,ale Laurę ktoś napadał i chciał ją zgwałcić-powiedziałem z trudem-pobiłem go,ale on zrobił mi to..-powiedziałem podnosząc koszulkę.
-Matko Boska!-wykrzyknęła moja mama.-Byliście na policji?!
-Tak,przesłuchiwali nas-powiedziałem.-mają się tym zająć-dodałem-Pójdę już do siebie-ucałowałem mamę w policzek i poszedłem do pokoju.Tam położyłem komórkę na stolik i zacząłem ścielać sobie łóżko.Nagle ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę-powiedziałem.
-Hej-w drzwiach pojawiła się moja siostra.-Wszyscy już wiedzą co się stało.
-Nie dziwie się-zaśmiałem się-w tym domu wszystko rozchodzi się z prędkością światła.-Rydel usiadła obok mnie i przytuliła mnie.
-Biedactwo bardzo cię boli?-spytała.
-Nie,już wcale-powiedziałem.
-Skąd wiedziałeś?-spytała.
-Sam,nie wiem..-westchnąłem-znamy się z Laurą krótko,ale łączy nas ogromna więź-powiedziałem-nie wiem...telepacja?-zaśmiałem się.Delly miała jakąś dziwną minę.-Co jest???
-Pokłóciłam siętrochę z Ellem,ale to nie o tym chciałam z tobą pogadać.-powiedziała na jednym tchu.
-Więc o czym?-spytałem.
-Kochasz Maię?-spytała,trochę mnie to zdziwiło.
-Miłość to bardzo silne uczucie....-zamyśliłęm się-Ja jej nie kocham,po prostu mi się podoba.
-Ross...musisz coś wiedzieć Ma...-nie zdążyła dokończyć,bo do mojego pokoju wpadł Ellington.
-Rydel musimy pogadać-powiedział.
-Teraz?-spytała.
-Tak!
-Ok-powiedziała zrezygnowana-Jutro dokończymy tę rozmowę ok?
-No dobrze-powiedziałem.Położyłem się spać i byłem tak zmęczony,że szybko zasnąłem...
Następnego Dnia...
                                                    ~Laura~
Wstałam,wcześnie bo o 8:00.Co jest dziwne bo z własnej woli.Vanessa jeszcze spała,więc siedziałam po cichu w kuchni jedząc śniadanie.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Otworzyłam je i ujrzałam w nich zapłakanego Rossa.
-Ross to ty płaczesz?-spytałam.
-Tak..-powiedział i przytulił się do mnie.
-Wejdź-Poszliśmy do kuchni,Ross się nie odzywał mimo,że go o to prosiłam.
-Ross...-powiedziałam i go przytuliłam.
-Możemy iść na spacer wtedy ci wszystko,opowiem,ale to po nagraniach ok?-spytał.
-No dobrze.Nie długo potem siedzieliśmy w parku czekając na Caluma i Raini,którzy mieli iść dzisiaj razem z nami na plan.Pojawili się po kilku minutach i poszliśmy na plan.Dzisiaj nagrywaliśmy : "Kangaroos & Chaos" .Mamo,kocham aktorstwo!!!!!!!!!!!!!!!.Na bilbordach wisiały plakaty promujące nasz serial!.Razem z Raini i Calumem poszliśmy do kina na "Męsko-Damska-rzecz" .Kiedy film się skończył,Raini i Calum,poszli na randkę a ja i Ross poszliśmy pochodzić po mieście.Kiedy wracaliśmy wybiła 19:48.Serio spędziliśmy dzisiaj miły dzień!.Ale nie wiedziałam co mnie czeka potem....Ross był wyraźnie zdołowany.
-Powiesz mi wreszcie co się stało?-spytałam.
-Chodzi o Maię-powiedział.
-Co?-spytałam poddenerwowana.
-Była ze mną tylko,dlatego że Dylan jej za to płacił.-powiedział.Spojrzał się na mnie,i po mojej minie stwierdził to czego się obawiałam.
-Zaraz...-zaczął-Wiedziałaś?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknął.
-Ja..
-Jak ty mogłaś mnie aż,tak okłamać?!-krzyknął.
-Ross to nie tak-zaczęłam-nie chciałam ci nic mówić by cię nie zranić.!
-Że niby co?-spytał.
-Ross,ani słowa posłuchaj..
-Ani słowa?!-przerwał-Więc powiem 2 ostatnie...Nie nawidzę cię-poczułam jak ktoś wbija mi nóż w serce.Ross odszedł w kierunku swojego domu a ja stałam jak słup.Z moich oczu pociekły łzy.On mi nigdy nie wybaczy..
                                                      ~Maia~
-W ten właśnie sposób rozdzieliłeś dwójkę najlepszych przyjaciół jesteś zadowolony potworze?-spytałam Dylana,który stał z uśmiechem na twarzy.
-Ich łzy to miód na moje serce-powiedział Dylan.
-Chyba za daleko posunąłeś się z tym gwałtem-powiedziałam.
-Dawaj końcową kasę i spadam na zakupy-powiedziałam-Już zerwałam z tym dupkiem.
-Zaraz...-powiedział-Jeszcze nie skończyłem z Laurunią-powiedział i uśmiechnął się.
-Co ty chcesz zrobić?-spytała Brianna.
-Zabić ją....
-Dokładniej świnio-powiedziałam Dylan,nachylił się i wyszeptał mi plan do ucha...
***********************************
   Hejo ;***
Jak wam się podoba rozdział???
Miałam czas,więc dodałam go już dzisiaj 0_O <3
Rozdzielam Rossa i Laurę na 3-4 rozdziały..
Muszę wam przyznać ,że będzie grubo......
Dylan to ciota,ale dosięgnie go sprawiedliwość!
                                           Następny rozdział nie wiem...może za 2 dni.. :)
Mrs.Lynch <333






                                                  

niedziela, 22 grudnia 2013

Notka 8 ;D

Cześć moi czytelnicy!
Więc tak,jak każdy wie,zbliża się Boże Narodzenie!
Więc składam wam najserdeczniejsze życzenia!
Szczęśliwego Nowego Roku,oraz Masy prezętów pod choinką!
Ale to nie o tym!!
Wiecie,święta,święta i masa przygotowań.!
Dlatego też rozdział pojawi się dopiero w środę :(
Chyba że uda mi się wcześniej!
Posłuchajcie najpiękniejszej piosenki na ziemi:
 
Mrs.Lynch


Rozdział 11.

~Laura~
"Idę razem z Rossem przez park.Nagle zaczyna padać deszcz.Obydwoje zaczynamy biegnąć.Ja się,poślizgnęłam.Upadłabym,ale Ross mnie złapał.Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i zaczęliśmy się do siebie zbliżać,kiedy nasze twarze dzieliły milimetry,jakieś dziecko krzyknęło "zakochana para!pocałuj ją!.Ross się uśmiechnął i poszliśmy do domów.".Po tym obudziłam się.Ale nie byłam u siebie.Zobaczyłam,że leżę na torsie Rossa.Chłopak jeszcze spał.Spojrzałam na zegarek była 8:30.Przecież dzisiaj mamy nagrania,a ja muszę jeszcze iść do mojej siostry.Muszę go obudzić bo na 10:30 mamy być na planie.
-Ross-szepnęłam.
-Hymynm?...-spytał.
-Rossy wstawaj już 8:30.-podniósł się i usiadł na łóżku.
-Wyspałaś się?-spytał.
-Tak a ty?-spytałam.
-Twój chłopak będzie szczęściarzem-powiedział i pocałował mnie w policzek.Wstaliśmy i ogarnęliśmy się.Mama Rossa przygotowała śniadanie.
-Dzień dobry-przywitaliśmy się.
-Cześć-powiedzieli wszyscy chórem.
-Siadajcie zaraz nałożę wam naleśników.-powiedziała Strommie.
-Lau miałabyś ochotę na małe zakupy?-spytała Rydel.
-No jasne-powiedziałam.
-Więc widzimy się o 18:00.-Skończylismy jeść i poszliśmy do mnie.Musiałam pogadać z Vanessą.Około 10:00 byłam w domu.Dzisiaj sobota więc,Van idzie do salonu dopiero o 14:00.Weszliśmy do domu.
-Jesteś już-powiedziała moja siostra i mnie przytuliła.
-No pewnie że jestem!-powiedziałam.
-Awwwww-westchnął Ross-ale wy jesteście słodkie.-Wziął aparat z półki w kuchni i zrobił nam zdjęcie:
-Hahhaha-zaśmiałyśmy się-chodź tu do nas mój Romeo-powiedziałam.Wyszedł z tego potrójny misiek.Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszliśmy na plan.Dzień był ciepły,a my mieliśmy jeszcze trochę czasu,więc postanowiliśmy iść przez park.Szliśmy dosyć długo w miłej ciszy.
-Bardzo tu ładnie prawda?-spytał.
-Tak-powiedziałam-Nie mogę się doczekać spotkania z Raini i Calumem.
-Ciekawe czy ktoś w ogóle nas obejrzy.-powiedział.
-Na pewno-powiedziałam.Po parku biegały dzieci,psy bawiły się z innymi psami.Trochę rozbolały mnie nogi,więc usiedliśmy z Rossem na fontannie.Na przeciwko nas stała ławka,na której siedzieli chłopak i dziewczyna.Patrzyłam się na nich z lekkim rozczarowaniem.
-Co tak patrzysz na tą parę?-spytał Ross.
-No..-zaczęłam-spójrz na nich,całują się i ściskają.-powiedziałam-ja nigdy czegoś takiego nie czułam.
-Przecież każdy kiedyś kogoś pozna-pocieszył mnie.
-Byłam zakochana już 2 razy-powiedziałam-i za każdym razem ten chłopak nigdy tego nie odwzajemniał.-dodałam-ja chyba po prostu będę sama.
-To nieprawda-powiedział.-zobaczysz za kilka lat,będziesz mieć męża i furę dzieci.
-Pewnie on w ogóle nie istnieje.-westchnęłam,na co chłopak mnie przytulił.
-Chodźmy już-powiedział.Ku mojemu zdziwieniu chłopak złapał mnie za rękę.
-A to za co?-spytałam.
-Żebyś nie czuła się samotna-odpowiedział.Wreszcie dotarliśmy na plan.Weszliśmy do środka,jak tam było pięknie,wszędzie instrumęty!.Kevin i Heath przywitali się z nami i kazali nam usiąść.Po kilku mintach zauważyłam Caluma i Raini ,którzy wchodząc na plan trzymali się za ręcę.
-Calum,Raini!!-krzyknęłam.Podbiegłam do nich i mocno ich przytuliłam.
-Hej Laura,pięknie wyglądasz-powiedział Calum.-Hej Ross!
-Cześć wam-przywitał się.
-Nie wiecie o której zaczynamy?-spytała Raini.
-Za 10 minut.-powiedział Ross.Śmialiśmy się i rozmawialiśmy wreszcie przyszedł czas na nagrywanie serialu.Nie powiem,byłam trochę spięta.
-Ok dzieciaki scenka 1.-powiedział Kevin.-Akcja.
Podchodzę do Rossa walącego w perkusję.
-Emm...-powiedziałam-przepraszam.Tutaj jest taki napis "proszę nie walić w perkusję"
-Ale ja nie walę tylko gram-powiedział Ross.....Tak nagrywaliśmy "Rockers & Writters" do 15:00.Pożegnaliśmy się z Calumem i Raini.Ross odprowadził mnie do salonu Vanessy,a sam poszedł do domu,ponieważ "był zmęczony"....
                                                                   ~Maia~
Jestem potworem.Ale zarabiam na tym i dobrze mi z tym.!-pomyślałam tak idąc na spotkanie z Dylanem.Zobaczyłam go z podbitym okiem.
-Hahhaha kto cię tak urządził?!-wybuchnęłam śmiechem.
-To Laura-wybuchnęła śmiechem Brianna.
-What?!!!!!!!!!!!!!!!-zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej.
-Cicho baby!-wkurzył się.-Nie wiedziałem,że mi walnie.
-Masz kasę?-spytałam,a on podał mi kopertę.
-Jeszcze się na niej dzisiaj odegram.-powiedział.-Zadzwoń do Rossa i spytaj jakie mają plany.-Wykonałam jego polecenie.
R:Hej!
M:Hej Ross nie wiesz co Lau robi później?
R:Narazie jest w salonie u Vanessy,a potem...chyba miała iść na zakupy.
M:Sama?
R:Nie z Rydel.
M:Pa.
R:Pa Maia.
-Ta suka idzie na zakupy z siostrą Rossa.
-Hymmm-zamyślił się-Mam!-krzyknął już wiem co z nią zrobię.....
                                                               ~Laura~
Jest 17:00.Właśnie weszłam do domu i zrobiłam sobie coś do jedzenia.Za godzinę mam się spotkać z Delly.Ciekawę dlaczego chce iść na te zakupy?...Może chce pogadać o Mai...?Coż nie będę sobie tym zawracać głowy.Kiedy zjadłam,usiadłam na kanapie w salonie,i włączyłam Disney Channel.Akurat wpadłam,na promo naszego serialu.Potem zaczęłam oglądać "Woolf Blood".Rhydian + Maddie=Słodziaśna parka.!Nim się obejrzałam do moich drzwi zapukała Rydel.
-Cześć kochanie-przywitała się.-Jak było na planie?-spytała.
-Hej Delly-powiedziałam,zamknęłam drzwi od domu,i poszliśmy na miasto-Było super!
-Cieszę się-uśmiechnęła się.
-Mieliśmy nawet wojnę na pianki.-zaśmiałam się.Dowiedziałam się od Delly,że Ross siedzi w domu i się nudzi bo ta jego majunia,poszła sobie na zakupy.Nie dziwie się jej w końcu jest z nim tylko dla kasy Dylana.
-Rydel?
-Tak?
-Mogę cię o coś spytać?
-No jasne-powiedziała.
-Chcesz ze mną pogadać czy to takie zwykłe zakupy?-spytałam.
-Ross musi się dowiedzieć Lau-powiedziała.
-Ja mu tego nie powiem to go zrani-powiedziałam.
-Zranimy go jeszcze bardziej nic mu nie mówiąc-westchnęła.
-Nie mogę-powiedziałam-później to przemyślę.
-Zgoda-powiedziała.Fajnie spędziłyśmy czas.Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy.Najgorze tylko,że nic nie kupiłyśmy!.Odprowadziłam Delly pod dom.
-Pa laura-przytuliła mnie.
-Pa Delly-powiedziałam.
-Wejdziesz na chwile?-spytała.
-Nie...wiesz co pójdę się przejść po parku-powiedziałam.
-Do jutra-pocałowała mnie w policzek.Poszłam się przejść.Była 21:45,więc było już ciemno.Na niebie świecił księżyc i mieniły się gwiazdy.Życie jest piękne Lau-pomyślałam-Nie ważne czy masz chłopaka czy nie.Chodziłam tak myśląc o moim dzisiejszym śnie.Co on oznaczał?Czyżby to że ja i Ross kiedyś się w sobie zakochamy?.Przecież to chore!.Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nic więcej.Idąc tak miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi..Nagle ktoś złapał mnie za szyję i podniósł do góry.
-Cicho mała zaraz będzie po wszystkim-powiedział jakiś mężczyzna.Wyraźnie było słychać,że jest pod wpływem alkocholu.Zaczęłam płakać i krzyczeć po pomoc.Facet zasłonił mi usta ręką.Ja darłam się jak opętana.Rzucił mnie na podłogę.Był zamaskowany nie widziałam,kim jest.
-Zamknij mordę suko bo będę ci ją musiał upiększyć-powiedział przykładając mi nóż do twarzy.-Kazał mi wstać.Zrobiłam to.Udało mi się go odepchnąć,i zaczęłam uciekać...
                                                          ~Ross~
Miałem dziwne przeczucie,że Laurze dzieje się coś złego.Sam nie wiem czemu,ale zleciałem na dół jak petarda,by znaleźć Delly.Nie było jej na dole,ale zastałem tam Rylanda.
-Ryland!!!!!!!!!!!-krzyknąłem.-Gdzie jest Rydel?!
-U siebie-powiedział-nie drzyj się tak bo mi uszy pękną.-Pobiegłem do jej pokoju.
-Delly Laura u siebie?-spytałem.
-Nie poszła na sp...
-Dokąd?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Do parku-powiedziała.
-Niech cie szlak puściłaś ją?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-O co ci..-Nie zdążyła dokończyć bo wyleciałem z jej pokoju a następnie z domu i wpadłem do domu Laury.
-Vanessa gdzie jest Laura?-spytałem.
-Poszła na spacer-powiedziała.
-Ja Pierd**le!!!!!!!!!!!!!!!!!!-rozdarłem się tak głośno,że aż zabolało mnie gardło.Wyleciałem z domu Laury i zaczęłem biegnąć w kierunku parku,zostawiając oszołomioną Vanessę samą.
                                                     ~Laura~
Biegłam nie oglądając się za siebie,w końcu się zgubiłam,zupełnie nie wiedziałam gdzie jestem.Stało się znów mnie złapał.Kopnął mnie w brzuch i upadłam na ziemię.
-Nie ładnie,że tak uciekłaś-powiedział.Oparłam się o drzewo.
-Zaraz będzie tu mój chłopak już tu idzie-skłamałam.
-To może ja już pójdę nie chcę wam psuć randki.-zaśmiał się.-Wiesz skąd wiem,że nie masz chłopaka?-spytał-Bo wszyscy faceci to pedały-znowu się zaśmiał-A skoro nie masz chłopaka,pomyślałem....-sięgnął sobie do spodni i wyjął z nich pistolet-że to on będzie dzisiaj twoim chłopakiem-powiedział wkładając sobie pistolet pomiędzy nogi-ssij go ty suko-wepchnął mi go do ust.Dławiłam się.Wyjął go po kilku sekundach.
-Pierd**ol się zboku!-krzyknęłam.
-Ja bardzo chętnie ale nie tak szybko-zaśmiał się-wiesz co mała?-spytał-nie umiesz dobrze zrobić loda.-Znowu mnie uderzył z moich warg sączyła się krew.-Koniec tego napaliłem się-powiedział i przycisnął mnie do drzewa.Poczułam jak coś twardego wbija mi się pomiędzy uda.Koleś zaczął zrywać ze mnie spodnie.Sam już był na dole bez niczego.Zaczął bić mnie po plecach a ja straciłam nadzieję na to,że ktoś mi jeszcze pomoże....
**********************************************
                                                              Siemacie 0_o
Wiem co sobie myślicie biedna Lau!
Ale ten rozdział właśnie miał tak wyglądać!.
Zaraz dodam ważną notkę.
Plossssę o Komy <3
Mrs.Lynch

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 10.

3 dni później Marino High School.Piątek 18.Maja.
                                                                  ~Laura~
Nadszedł ten ciężki dzień.Zarówno dla mnie jak i dla Rossa.Chłopak musi się sprawdzić na dzisiejszym konkursie poezji.Ross to największy romantyk jakiego znam,ale trochę się boję że "spęka".-rozmyślałam tak siedząc w szatni przebrana w strój do w-f i wsłuchując się w utwór który jest według mnie najpiękniejszą piosenką świata.Mianowicie Eminem ft.Rihanna -Love The Way You Lie (part 2).Nie mogę powiedzieć,że się nie boję bo to kłamstwo,siedzę jak na szpilkach i wydaje mi się że idę na skazanie za morderstwo.W moich słuchawkach rozbrzmiał ostatni dźwięk,ukochanej piosenki.Zdjęłam słuchawki z uszu i wróciłam do realu.Rozległ się dzwonek zwiastujący w-f.Wychodząc z szatni wpadłam na Rossa,chodzimy do tej samej klasy,ale nasza sala jest podzielona na pół kotarą, więc dziewczęta i chłopcy,mają w-f osobno.
-Nie bój się będzie dobrze.-przytulił mnie.-Dużo ćwiczyłaś jesteś świetna.
-Nie mówisz tego,tylko dlatego że jestem twoją najlepszą przyjaciółką?.-spytałam.
-Mówię co myślę Lau-powiedział.-A poza tym.....-westchnął-chcę cię dopingować obserwując cię z trybunów.
-Jak?
-Coś wymyślę-powiedział.Czekaliśmy chwilę na nauczycieli.Wkrótce się pojawili.Ross podszedł do swojego nauczyciela:
-Proszę pana nie mogę ćwiczyć-powiedział chwytając się za  lewą stronę brzucha.
-Dlaczego?-spytał pan Blue.
-Boli mnie wątroba..-westchnął.
-Hmm-zamyślił się-no dobrze..leć na trybuny tylko spokojnie mi tam.
-Jest!!!!!!!!-krzyknął Ross-to znaczy...aała ale boli ałaaa...-pan Tyler Blue tylko dziwnie spojrzał na Rossa i wszedł na salę.
-Jacy ci nauczyciele są tępi-powiedziałam-mówiłeś że boli cię wątroba,a trzymałeś się za lewą stronę.-powiedziałam-wątroba jest po prawej to banalne.
-Dobra idź już mój kujonie i daj czadu!!!!!!-powiedział i cmoknął mnie w policzek.Już trochę mniej zestresowana weszłam na salę.Tam pani Jennings sprawdziła obecność i wyszliśmy na boisko.Na początku oczywiście wybory do drużyny.Mnie jak zwykle wybrano na końcu.Wszyscy już się ustawili i czekaliśmy na gwizdek.Obok boiska trenowała Brianna,z resztą cheallederek (nwm.czy dobrze napisałam),a na trybunach zauważyłam Rossego z uśmiechem na ustach.Jak ja go kocham zawsze jest przy mnie.Kocham go jak starszego brata,nie wyobrażam sobie życia bez niego.Zaczęła się gra.Wszyscy byli zdziwieni moją grą,nawet pani Jennings.Wreszcie zaczęłam biegnąć w celu "przyłożenia".Z trybunów było słychać tylko."Whoa whoa!!!!!!!!Zuch dziewczyna!"-wykrzykiwane przez Rossa.To dało mi kopa i zaliczyłam przyłożenie!."Dobrze Lauruś!!!!!!!!Moja Krew!!!!!!!!!-krzyczał Ross.Kumpelki Brianny miały taką minę,że aż jej nie złapały wykonując jakiś skomplikowany układ.Ross podbiegł do mnie i przytulił mnie tak mocno że podniósł mnie do góry.
-Lau gdzie ty się tego nauczyłaś?-spytała panna Jennings.-Zdałaś 6 z dużym +!.Poszliśmy się przebrać i poszliśmy na kolejną lekcję.Ostatnią lękcją była biologia,a potam ma się odbyć konkurs poezji.Na bilogi jak zwykle panna Andrews przynudzała jak zawsze.Za niecałe 15minut Ross ma zdawać tak jakby "egzamin".Widziałam po nim,że jest zdenerwowany.
-Nie bój się będę tam z tobą.-powiedziałam.
-Tylko patrząc na ciebie będę umiał to zarecytować-powiedział.
-Nie martw się dasz radę.-powiedziałam łapiąc rękę chłopaka.
-Panno Marano-powiedziała panna Andrews.
-Tak?-spytałam.
-Ma pani niezaliczony egzamin z budowy ciała człowieka-powiedziała-możliwość poprawy jest dzisiaj na 7.godzinie lekcyjnej-powiedziała-to ostateczny termin.
-Nie można tego przełożyć?-spytałam.
-Przykro mi..-powiedziała.
-I co teraz?-spytał Ross.
-Nie martw się napiszę to szybko i przyjdę ci kibicować.
-Na pewno?-spytał.
-Tak.
-To dobrze bo...-urwał-bez ciebie sobie raczej nie poradzę.-powiedział na co ja odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem.Lekcja dobiegła końca.Ja udałam się do sali nr.17 napisać te cholerną klasówkę a Ross na salę teatralną,gdyż tam właśnie odbędzie się konkurs.
                                                                 ~Ross~
Siedziałem na widowni wysłuchując innych uczestników.Za 5 minut wchodzę a Lau,jeszcze nie widać.Wreszcie stało się zostałem wywołany...
-Ross Lynch.-usłyszałem głos pana.Killera.-Niepewnie wszedłem na scenę i zacząłem recytować.:
                                               Ona zachywca..,eemm..jarzących ee..mm
Nie potrafiłem tego zarecytować,potrzebne mi było ciepło oczu Laury.
-Ross mówisz czy nie?.
-Nie dam rady,potrzebuję swojej osobistej Juli.
-Kogo takiego?-spytał,a na salę wbiegła Laura.
-Jej!-krzyknąłem-Lau pomocy chodź ze mną na scenę.Laura wykonała moje polecenie i weszła na scenę.Udała się na balkon Juli.Mieliśmy odegrać scenkę.Zaczęłem:

Ona zachwyca,świec jarzących blaski.
Piękność jej,wisi u nocnej opaski.
Jej drogi klejnot,u uszu etiopa.
Nie tknęła ziemi wytworniejsza stopa!.
Jak śnieżny gołąb wśród kawek (...),tak ona świeci wśród swoich towarzyszek grona.
Lecz cicho!Co za blask strzelił tam z okna?!
Ono jest wschodem,a Julia jest słońcem!
Wzejdź cudne słońce!,zgładź zazdrosną lunę!
Która,aż zbladła z gniewu żeś ty od niej piękniejsza.!

W tym momencie zobaczyłem Laurę która zaczęła mówić:

Ach Romeo,Romeo!Czemuś ty jesteś Romeo?
Porzuć swój ród!Rzuć swę nazwę!
A jeśli tego nie możesz uczynić,przysięgnij wierny być mej miłości!
A ja przestanę być z krwi Kapuletów.
Jakżeś tu przyszedł?
Powiedz i dlaczego?
Mur jest wysoki i trudny do przejścia!
A miejsce zgubne!Gdyby cię kto z moich krewnych tu zastał..

Kontynuowałem:

Na skrzydłach miłości!
Lekko bezpiecznie,mur ten przesadziłem.
Bo miłość nie zna żadnych tam granic.!
Krewni więc twoi,nie trwożą mi wcale!

Wykonaliśmy ukłony,i tym samym wygraliśmy konkurs.Obydwoje zdaliśmy egzaminy pomyślnie byłem szczęśliwy!Poszliśmy do dyrektora po świadectwa i ruszyliśmy do domów.
                                                                    ~Laura~
Udało nam się!Jestem taka szczęśliwa.Vanessa jest jeszcze w pracy,więc razem z Rossem poszliśmy do niego.Kiedy weszliśmy do domu zobaczyliśmy wielki napis "GRATULACJE" i całe rodzeństwo Rossa.
-A co tu się dzieję?-spytał Ross.
-Zrobiliśmy wam małą imprezę-powiedziała Rydel.Przytuliłam ją.
-Bo zdaliście prawda?-spytał Rocky.
-Na 6+-powiedzieliśmy z Rossem.Impreza trwała do 21:00.Potem ja i Ross postanowiliśmy obejrzeć jakiś horror.Ross wybrał "obecność".Bałam się i to jak?
-Ty zawsze taka strachliwa byłaś?-spytał-Chodź do mnie.-Bez słowa przytuliłam się do torsu chłopaka i w strasznym momentach zamykałam odruchowo oczy.On przytulał mnie coraz mocniej co sprawiło,że zachciało mi się spać.Było mi tak dobrze w jego ramionach,że przegrałam walkę z samą sobą i zasnęłam.
                                                                    ~Ross~
Dopiero,kiedy film się skończył zauważyłem że Laura zasnęła.Wyjąłem z jej kieszeni,jej smartfona i i napisałem do vanessy: "Vanessa,laura usnęła mi na rękach nie mam serca jej budzić może u mnie zostać?" po chwili otrzymałem odpowiedź: "jasne,dziękuje że mnie uprzedziłeś".Delikatnie podniosłem dziewczynę i zaniosłem do mojego pokoju.Położyłem ją na łóżku.Ściągnąłem koszulkę i położyłem się obok niej.Przytuliła się do mnie i po chwili ja też zasnąłem...
**********************************************
                                                                       Heloł *_*
                                       Rozdział byłby wcześniej ale,musiałam coś zrobić ;D
                                                                    Co myślicie?