sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 10.

3 dni później Marino High School.Piątek 18.Maja.
                                                                  ~Laura~
Nadszedł ten ciężki dzień.Zarówno dla mnie jak i dla Rossa.Chłopak musi się sprawdzić na dzisiejszym konkursie poezji.Ross to największy romantyk jakiego znam,ale trochę się boję że "spęka".-rozmyślałam tak siedząc w szatni przebrana w strój do w-f i wsłuchując się w utwór który jest według mnie najpiękniejszą piosenką świata.Mianowicie Eminem ft.Rihanna -Love The Way You Lie (part 2).Nie mogę powiedzieć,że się nie boję bo to kłamstwo,siedzę jak na szpilkach i wydaje mi się że idę na skazanie za morderstwo.W moich słuchawkach rozbrzmiał ostatni dźwięk,ukochanej piosenki.Zdjęłam słuchawki z uszu i wróciłam do realu.Rozległ się dzwonek zwiastujący w-f.Wychodząc z szatni wpadłam na Rossa,chodzimy do tej samej klasy,ale nasza sala jest podzielona na pół kotarą, więc dziewczęta i chłopcy,mają w-f osobno.
-Nie bój się będzie dobrze.-przytulił mnie.-Dużo ćwiczyłaś jesteś świetna.
-Nie mówisz tego,tylko dlatego że jestem twoją najlepszą przyjaciółką?.-spytałam.
-Mówię co myślę Lau-powiedział.-A poza tym.....-westchnął-chcę cię dopingować obserwując cię z trybunów.
-Jak?
-Coś wymyślę-powiedział.Czekaliśmy chwilę na nauczycieli.Wkrótce się pojawili.Ross podszedł do swojego nauczyciela:
-Proszę pana nie mogę ćwiczyć-powiedział chwytając się za  lewą stronę brzucha.
-Dlaczego?-spytał pan Blue.
-Boli mnie wątroba..-westchnął.
-Hmm-zamyślił się-no dobrze..leć na trybuny tylko spokojnie mi tam.
-Jest!!!!!!!!-krzyknął Ross-to znaczy...aała ale boli ałaaa...-pan Tyler Blue tylko dziwnie spojrzał na Rossa i wszedł na salę.
-Jacy ci nauczyciele są tępi-powiedziałam-mówiłeś że boli cię wątroba,a trzymałeś się za lewą stronę.-powiedziałam-wątroba jest po prawej to banalne.
-Dobra idź już mój kujonie i daj czadu!!!!!!-powiedział i cmoknął mnie w policzek.Już trochę mniej zestresowana weszłam na salę.Tam pani Jennings sprawdziła obecność i wyszliśmy na boisko.Na początku oczywiście wybory do drużyny.Mnie jak zwykle wybrano na końcu.Wszyscy już się ustawili i czekaliśmy na gwizdek.Obok boiska trenowała Brianna,z resztą cheallederek (nwm.czy dobrze napisałam),a na trybunach zauważyłam Rossego z uśmiechem na ustach.Jak ja go kocham zawsze jest przy mnie.Kocham go jak starszego brata,nie wyobrażam sobie życia bez niego.Zaczęła się gra.Wszyscy byli zdziwieni moją grą,nawet pani Jennings.Wreszcie zaczęłam biegnąć w celu "przyłożenia".Z trybunów było słychać tylko."Whoa whoa!!!!!!!!Zuch dziewczyna!"-wykrzykiwane przez Rossa.To dało mi kopa i zaliczyłam przyłożenie!."Dobrze Lauruś!!!!!!!!Moja Krew!!!!!!!!!-krzyczał Ross.Kumpelki Brianny miały taką minę,że aż jej nie złapały wykonując jakiś skomplikowany układ.Ross podbiegł do mnie i przytulił mnie tak mocno że podniósł mnie do góry.
-Lau gdzie ty się tego nauczyłaś?-spytała panna Jennings.-Zdałaś 6 z dużym +!.Poszliśmy się przebrać i poszliśmy na kolejną lekcję.Ostatnią lękcją była biologia,a potam ma się odbyć konkurs poezji.Na bilogi jak zwykle panna Andrews przynudzała jak zawsze.Za niecałe 15minut Ross ma zdawać tak jakby "egzamin".Widziałam po nim,że jest zdenerwowany.
-Nie bój się będę tam z tobą.-powiedziałam.
-Tylko patrząc na ciebie będę umiał to zarecytować-powiedział.
-Nie martw się dasz radę.-powiedziałam łapiąc rękę chłopaka.
-Panno Marano-powiedziała panna Andrews.
-Tak?-spytałam.
-Ma pani niezaliczony egzamin z budowy ciała człowieka-powiedziała-możliwość poprawy jest dzisiaj na 7.godzinie lekcyjnej-powiedziała-to ostateczny termin.
-Nie można tego przełożyć?-spytałam.
-Przykro mi..-powiedziała.
-I co teraz?-spytał Ross.
-Nie martw się napiszę to szybko i przyjdę ci kibicować.
-Na pewno?-spytał.
-Tak.
-To dobrze bo...-urwał-bez ciebie sobie raczej nie poradzę.-powiedział na co ja odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem.Lekcja dobiegła końca.Ja udałam się do sali nr.17 napisać te cholerną klasówkę a Ross na salę teatralną,gdyż tam właśnie odbędzie się konkurs.
                                                                 ~Ross~
Siedziałem na widowni wysłuchując innych uczestników.Za 5 minut wchodzę a Lau,jeszcze nie widać.Wreszcie stało się zostałem wywołany...
-Ross Lynch.-usłyszałem głos pana.Killera.-Niepewnie wszedłem na scenę i zacząłem recytować.:
                                               Ona zachywca..,eemm..jarzących ee..mm
Nie potrafiłem tego zarecytować,potrzebne mi było ciepło oczu Laury.
-Ross mówisz czy nie?.
-Nie dam rady,potrzebuję swojej osobistej Juli.
-Kogo takiego?-spytał,a na salę wbiegła Laura.
-Jej!-krzyknąłem-Lau pomocy chodź ze mną na scenę.Laura wykonała moje polecenie i weszła na scenę.Udała się na balkon Juli.Mieliśmy odegrać scenkę.Zaczęłem:

Ona zachwyca,świec jarzących blaski.
Piękność jej,wisi u nocnej opaski.
Jej drogi klejnot,u uszu etiopa.
Nie tknęła ziemi wytworniejsza stopa!.
Jak śnieżny gołąb wśród kawek (...),tak ona świeci wśród swoich towarzyszek grona.
Lecz cicho!Co za blask strzelił tam z okna?!
Ono jest wschodem,a Julia jest słońcem!
Wzejdź cudne słońce!,zgładź zazdrosną lunę!
Która,aż zbladła z gniewu żeś ty od niej piękniejsza.!

W tym momencie zobaczyłem Laurę która zaczęła mówić:

Ach Romeo,Romeo!Czemuś ty jesteś Romeo?
Porzuć swój ród!Rzuć swę nazwę!
A jeśli tego nie możesz uczynić,przysięgnij wierny być mej miłości!
A ja przestanę być z krwi Kapuletów.
Jakżeś tu przyszedł?
Powiedz i dlaczego?
Mur jest wysoki i trudny do przejścia!
A miejsce zgubne!Gdyby cię kto z moich krewnych tu zastał..

Kontynuowałem:

Na skrzydłach miłości!
Lekko bezpiecznie,mur ten przesadziłem.
Bo miłość nie zna żadnych tam granic.!
Krewni więc twoi,nie trwożą mi wcale!

Wykonaliśmy ukłony,i tym samym wygraliśmy konkurs.Obydwoje zdaliśmy egzaminy pomyślnie byłem szczęśliwy!Poszliśmy do dyrektora po świadectwa i ruszyliśmy do domów.
                                                                    ~Laura~
Udało nam się!Jestem taka szczęśliwa.Vanessa jest jeszcze w pracy,więc razem z Rossem poszliśmy do niego.Kiedy weszliśmy do domu zobaczyliśmy wielki napis "GRATULACJE" i całe rodzeństwo Rossa.
-A co tu się dzieję?-spytał Ross.
-Zrobiliśmy wam małą imprezę-powiedziała Rydel.Przytuliłam ją.
-Bo zdaliście prawda?-spytał Rocky.
-Na 6+-powiedzieliśmy z Rossem.Impreza trwała do 21:00.Potem ja i Ross postanowiliśmy obejrzeć jakiś horror.Ross wybrał "obecność".Bałam się i to jak?
-Ty zawsze taka strachliwa byłaś?-spytał-Chodź do mnie.-Bez słowa przytuliłam się do torsu chłopaka i w strasznym momentach zamykałam odruchowo oczy.On przytulał mnie coraz mocniej co sprawiło,że zachciało mi się spać.Było mi tak dobrze w jego ramionach,że przegrałam walkę z samą sobą i zasnęłam.
                                                                    ~Ross~
Dopiero,kiedy film się skończył zauważyłem że Laura zasnęła.Wyjąłem z jej kieszeni,jej smartfona i i napisałem do vanessy: "Vanessa,laura usnęła mi na rękach nie mam serca jej budzić może u mnie zostać?" po chwili otrzymałem odpowiedź: "jasne,dziękuje że mnie uprzedziłeś".Delikatnie podniosłem dziewczynę i zaniosłem do mojego pokoju.Położyłem ją na łóżku.Ściągnąłem koszulkę i położyłem się obok niej.Przytuliła się do mnie i po chwili ja też zasnąłem...
**********************************************
                                                                       Heloł *_*
                                       Rozdział byłby wcześniej ale,musiałam coś zrobić ;D
                                                                    Co myślicie?

7 komentarzy:

  1. extra!!!! kiedy next?? niemoge się doczekać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    Czekam na next! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dodawaj szybko next bo nie wytrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny blog a odkryłam go dopiero wczoraj!! Rodział boski po prostu BOSKI , ZARĄBISTY!! Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. extra, super wyczesany :* czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń