Nie powiem,byłam zaskoczona wizytą Rossa.Czyżby chciał mnie przerosić?.Byłam na niego zła.I to bardzo!.W głębi duszy,miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i nigdy go nie puścić.Wpuściłam blondyna do pokoju i usiadłam z nim na łóżku.Widziałam po nim że,chce coś powiedzieć tylko brakuje mu odwagi.Widziałam też po nim,że chce się do mnie przytulić.Czekałam aż,on zrobi coś pierwszy.Niestety na darmo...Ross siedział z głową wpatrzoną w ziemię i nic nie mówił.Ja tym bardziej nie chciałam zaczynać tej rozmowy,bo na samą myśl o tym,że go zraniłam zbierały mi się łzy.Lubię,czasem usiąść na balonie..wpatrywać się w gwiazdy i rozmyślać...Spytacie o czym tak myślę o wszystkim!Myślę o Vanessie,czy wogóle kiedyś zostanę ciocią!Ona jest z Shanem taka,szczęśliwa...no i właśnie myślę o miłości...Najbardziej na świecie pragnę,tego żeby ktoś mnie pokochał.Żebym zobaczyła..poczuła co to znaczy "oszaleć z miłości",chodzić za rekę,całować się a nawet kochać.!Być dla kogoś całym światem..Wyobrażam sobie moją przyszłość.Właściwie to ja ją widzę n,jako samotna,smutna kobieta która,nigdy w życiu nie zaznała nawet odrobiny miłości,a dziewictwo straciła,nie wiem z kijem,albo po pijaku z jakimś oblechem z Meksyku.Moim największym marzeniem jest właśnie znalezienie miłości.Chłopaka z którym,będę iść przez świat.Nie chcę skończyć samotnie!Jako staruszka,której towarzystwa dotrzymują jedynie tabuny kotów!!!Czasami wydaje mi się,że porostu nie mogę być kochana...Niczego mi brakuje! Może oprócz pewności siebie...Nie jestem w końcu aż tak brzydka.Według Rossa w ogóle jestem najpiękniejszą kobietą świata.Mimo to..nie potrafiłabym powiedzieć chłopakowi,że go kocham!.Bałabym się że chłopak mnie odrzuci.A tego to bym nie przeżyła!.Raz myślałam,że podobam się chłopakowi.Nazywał się Tristan Killer.Jednego dnia mnie "bajerował" a drugiego,lizał się z jakąś blondyną.Chciałabym kogoś mieć!Niestety to niemożliwe.Oprzytomniałam i spojrzłam na Rossa,chłopak się odwrócił.I tak było przez następne 20minut,kiedy ja na niego spojrzałam on się odwracał,a kiedy on zerknął na mnie ja się odwracałam.Nie no ja już tak dłużej nie mogę!Zależy mi na nim i mam gdzieś to,że się pokłóciliśmy!Wstałam z łóżka i stanęłam przed Rossem.Wzięłam jego twarz w obie ręce.Jego oczy mówiły "przepraszam".Ja natomiast bałam się go przytulić bo myślałam,że mnie odepchnie.Jego śliczne oczy patrzyły na mnie z taką czułością,że pomyślałam-"raz kozie śmierć".Usiadłam mu na kolanach i opletłam nogi,wokół jego bioder,mocno się w niego wtulając,po chwili usłyszałam cichy płacz i poczułam jak po karku spływają mi łzy Rossa.
-Przepraszam,że byłem takim dupkiem-powiedział i zaczął wplątywać palce w moje włosy.
-Ciii..-uspokoiłam go i też się popłakałam.
-Bardzo mi na tobie zależy-wyznał.
-Mnie na tobie też Ross-powiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej.W tym momencie Vanessa wparowała do mojego pokoju.
-Lau idę d..-zaczęła ale gdy nas zobaczyła zrobiła wielkie oczy.
-To nie jest tak jak myślisz-powiedziałam-wyjaśnię ci kiedy indziej.
-Ok..-zaczęła-Idę na chwilę do Jennifer,coś spowodowało pożar w naszym salonie.
-Matko co?-spytałam.
-Nie długo wrócę.-powiedziała.
-Hej..-zatrzymałam ją kiedy już miała zamknąć drzwi.-Czy Ross może dziś ze mną zostać?-spytałam-proszę.
-No zgoda...-zaczęła-ale nie zróbcie nic głupiego.-Posłałam Vanessie spojrzenie typu: "grzeje cię".Siedziałam tak jeszcze wtulona w Rossa,dobre parę minut.
-Chcesz herbaty?-spytałam.
-Jasne-powiedział.Zeszłam mu z kolan i poszłam na dół zrobić herbatę.Kiedy już ją zaparzyłam,poczułam jak Ross przytula mnie tyłem.
-Daj mi tę tackę zaniosę to za ciebie-powiedział.
-Ross..nie jestem kaleką-zaczęłam-potrafię to zrobić sama.
-Miałbym cię narazić na poparzenie takich delikatnych rączek?-spytał.Cmoknął mnie w policzek i zabrał mi tacę po czym zaniósł ją do pokoju.Wrócił się jeszcze i zrobił kanapki.Jedliśmy posiłek i romawialiśmy.
-O czym myślałaś?-spytał.
-Na długo odleciałam?-spytałam.
-Jakieś 17 minut-powiedziałem.
-O tym,że nie odnajdę swojego ukochanego-powiedziałam.
-Laura...-przeciągnął i usiadł obok mnie-twój problem polega na tym,że jesteś nieśmiała.-zaczął-nie bój się poznawać chłopaków.Jesteś śliczna-powiedział-I..masz tak nieziemski uśmiech..i śliczne oczy...-powiedział i spojrzał na mnie-że mogłabyś omamić sobie każdego chłopaka..-zaczął się do mnie zbliżać,ja do niego też.
-Nie Ross-przerwałam.
-Przepraszam,zagalopowałem się-powiedział.Posłał mi promienny uśmiech,co odwzajemniłam.Wybiła 22:48.Nie mam pojęcia dlaczego,ale zachciało mi się spać.Umyłam się i czekałam w pokoju na Rossa.Po chwili chłopak się pojawił.
-Będziesz spał ze mną prawda?-spytałam.
-A chcesz?-spytał.
-Tak-powiedziałam.
-Pewnie-powiedział.Położyliśmy się.Blondyn mnie przytulił,co sprawiło, że szybko zasnęłam.O dziwo obudził mnie telefon był od Vanessy.
-Van?-spytałam zaspana-co się stało.?
-Lau musicie tu przyjechać teraz!-krzyknęła i rozłączyła się.
-Ross-zaczęłam budzić chłopaka,ale on nawet nie drgnął pocałowałam go w czoło-Rossy-on dalej spał-Ross!-krzyknęłam i uderzyłam go lekko.
-Yhmm nie to nie ja-powiedział.
-Wstawaj Vanessa kazała nam przyjść chyba pod jej salon,bo zaraz się rozłączyła-powiedziałam.
-Po co?-spytał zaspany.
-Nie wiem ubieraj się-powiedziałam.Po 10 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-Ty masz tak zamiar wyjść?-spytał.
-Tak a co?-spytałam.
-Masz na sobie podkoszulkę a jest chłodno-powiedział-weź bluzę bo zmarzniesz-dodał z troską.
-Nie bój się nie zmarznę-powiedziałam.Wyszliśmy z domu i około 23:15 byliśmy u Van.To co tam zastaliśmy było nie do pomyślenia!.Salon był kompletnie spalony!.Zastałam tam roztrzęsioną Vanessę,razem z Jennifer.
-Nessa,Jenn!-krzyknęłam i przytuliłam każdą z osobna.-Boże co się stało?-spytałam.
-Okazało się,że ktoś podpalił nasz salon-powiedziała Jenn.
-Na począku,policja mówiła że to za sprawą lokówki którą zapomniałyśmy odłączyć-zaczęła Van-ale potem policjanci znaleźli to..powiedziała i podała mi małą metalową skrzyneczkę,a w niej karteczkę : "Nie ładnie,że twój chłoptaś mnie pobił.Miałem na ciebie ochotę,ale on mi przerwał...Zwyzywałaś mnie więc,ci się odpłaciłem".Wtedy do głowy przyszło mi jedno.
-To ten gwałciciel.!
-Co?-spytał Ross-pokaż.-Chłopak przeczytał karteczkę.-Czego on od ciebie chcę?!-spytał-I kim on jest?
-Tego nie wiem!.
-Z czego ja będę teraz żyć?-spytała Vanessa.-Ty Jenn masz Cola a ja..-zaczęła,bez słowa ją przytuliłam po chwili,dołączył do nas Ross,a potem Jennifer.W pewnym momencie zauważyłam znajomą mi czuprynę.Puściłam Vanessę.
-Vanessa..-zaczęłam-Czy to nie Shane?-spytałam.
-Co?-spytała.Spojrzała przed siebie i rzeczywiście-Shane!!!!!!!!!!!-krzyknęła.
-Vanessa!-krzyknął-Obydwoje zaczęli biec,skończyło się na tym,że wylądowali sobie w ramionach.A ponieważ Shane był wysoki Vanessa była nad ziemią.
-Co ty tutaj robisz?-spytała.
-Wróciłem wcześniej-powiedział.
-Czemu mnie nie uprzedziłeś?-spytała.
-Wolałem zrobić ci niespodziankę-po tym się pocałowali.Kiedy skończyli podeszłam do nich.
-Cześć Shane-powiedziałam.
-Cześć Lau-przytulił mnie podniósł mnie do góry.Opowiedzieliśmy mu całą historię z tym spaleniem.Oczywiście Shane musiał spać dziś u nas.O godzine 0:00,dosłownie,poszliśmy do domu.Ross miał rację było mni cholernie zimno i chciało mi się spać.Trzęsłam się lekko z zimna.Van szła z Shanem za rękę.Matko boli jak na nich patrzę!
-Lau zimno ci?-spytał Ross.
-Co?...-przeciągnęłam.Chłopak ściągnął swoją dżinsową bluzę i zaczął ją na mnie wkładać.-Co ty robisz?-spytałam.
-Cicho.-powiedział-Jesteś jakaś śpiąca.-stwierdził.Przytulił mnie.
-Patrz teraz-powiedziała Van do Shanea.Ross przytulał mnie z każdą chwilą coraz mocniej i czulej,aż w końcu zasnęłam...
~Narrator~
-Haha co?-zaśmiał się chłopak Vanessy-On ją uspał?-spytał.Ross tylko się do niego uśmiechnął.-Masz jakiś plan żeby ją zaciągnąć do domu geniuszu?-spytał.Ross bezsłowa wziął Laurę na ręcę i niósł ją przez resztę drogi.
-Ross-odezwał się Shane kiedy weszli do domu.
-Tak?-spytał Blondyn.
-Laura to moje drugie oczko w głowie-powiedział Shane do Ross-więc jeśli ją skrzywdzisz...-zaczął-to ja skrzywdzę cię boleśnie tą tu piąstką-powiedział przykładając rękę do szczęki chłopaka.
-Ja z nią nie jestem-powiedział Ross.
-Ale jeżeli ją skrzywdzisz to mnie popamiętasz-powiedział-Lubię cię-zaczął-Więc się pilnuj!.Blondyn zaniósł Laurę do jej pokoju.Położył na łóżku,po czym zdjął z niej swoją bluzę.Laura miała na obie jeszcze spodnie.Chłopak nie wiedział czy ma je zdjąć ale po chwili delikatnie to zrobił.Następnie sam rozebrał się do bokserek i położył się obok dziewczyny.Przytulił ją i zasnął.Vanessa wychodząc z łazienki,nie mogła się powstrzymać przed wejściem do pokoju Laury.Otworzyła drzwi i zajrzała tam.Kiedy zobaczyła Rossa tulącego do siebie Laurę tylko się uśmiechnęła.Nagle poczuła,że stoi za nią jej chłopak.
-Gapię się na Rossa i Laurę Co?..-przeciągnęła.Shane zaczął namiętnie całować swoją dziewczynę.Vanessa poczuła wybrzuszenie w spodniach chłopaka i stale się całując poszli do siebie.
~Laura~
Obudziły mnie jęki.Domyśliłam się oczywiście co to za jęki...Nie mogłam przez to zasnąć po chwili i Ross się obudził.
-Co to za jęki?-spytał zaspany.
-Vanessa i Shane się kochają-powiedziałam.
-Co?
-Uprawiają seks geniuszu-powiedziałam.-Przytul mnie do siebie tylko mocno-powiedziałam.Ross wykonał moje polecenie.Chłopak całując mnie po szyji uspał mnie.Następnego dnia obudziliśmy się o 9:00.Ogarnęliśmy się i zeszliśmy na dół na śniadanie.
-Hej-przywitaliśmy się.
-Siemka-powiedzieli.Usiedliśmy przy stole i Vanessa podała śniadanie.
-Słyszeliście coś zeszłej nocy?-spytała Vanessa.
-A co mieliśmy coś słyszeć?-spytałam.
-Nie-powiedzieli razem.Nagle Vanessa zrobiła dziwną minę.
-Co ci jest?-spytał Ross.Vanessa pobiegła do łazienki i zwymiotowała.Kiedy wróciła zaczęła jeść jak opętana.
-Ross jesz to?-spytała.
-Ale to jest jego talerz-powiedziałam.
-A ja tam widzę niedojedzony dżem.-Vanessa jadła i jadła i jadła.
-Matko weź się opanuj jesz jak świnia!-powiedziałam wreszcie-Napady apetytu poranne mdłości,rzygasz jak kot.-powiedziałam-dziewczyno albo ty masz jakąś przewlekła grypę żołądkową...-zaczęłam-albo ty jesteś w ciąży-stwierdziałam.Vanessa tylko się uśmiechnęła.
-Ja..jestem..
-Co?-spytał Shane.
-Ja jestem z tobą w ciąży-powiedziała.
-Co?!-spytał.
-Zaszłam przed twoim wyjazdem.-powiedziała,widzę po twojej minie że jesteś zszokowany..ale nie zostawiaj mnie póki nie urodzę.-powiedziała.
-Kochanie ale ja się bardzo cieszę-powiedział.
-Co?-Shane podbiegł do Vanessy i podniósł ją do góry.
-Matko będę ojcem-stwierdził.
-Czekaj no..-zaczęłam-Skoro jesteś w ciąży..to ja będę ciocią?!-spytałam podekscytowana.
-Tak-powiedziała Van a ja zaczęłam piszczeć z radości.Razem z Rossem musieliśmy pójść na plan.Nasz serial zyskał dużą oglądalność!!Jestem taka szczęśliwa.Kiedy siedziałam z Rossem na ladzie "Sonic Booma" i się razem śmieliśmy podeszła do nas Raini.
-Kochani ktoś chce z wami rozmawiać..-powiedziała.Podeszła do nas kobieta i się przedstawiła.
-Witam jestem redaktorką naczelną pism "Glamoholic"a także "Byou"Nazywam się Katie Cassidy-powiedziała-Laura chcę ci zaproponować sesję fotograficzną dla magazynu "Byou" a tobie Ross do "Glamoholic".Oczywiście zgodziliśmy się!Ten dzień był męczący jesteśmy umówieni za 5 dni na 11:00.Wieczorem pożegnałam się z Rossem i weszłam do domu.Vanessa się wyprowadza,co mnie nie zdziwiło.Pożegnałam się z nią i byłam tak padnięta że szybko zasnęłam...
********************************************
Cześć Ziomki! ^-^
Więc tak..rozdział długi ze względu na tę długą przerwę w pisaniu!
Co myślicie?
Ja jestem z niego zadowolona!
Następny będzie jakoś 2.1.14 !
Zobaczyłam te zdjęcie i umarłam 0_o <3333
,
Mrs.Lynch ^-^ <3 ;* !!!
ja tez ale rozdzial wspanialy czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńdziękuje ;D
Usuńsuper plisssssss daj szybciej next
OdpowiedzUsuńdzięks ^-^
UsuńSuper. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <333
UsuńROZDZIAŁ REWELACYJNY CZEKAM NA NEXT :d
OdpowiedzUsuńthank you ;**
Usuń