Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi że w życiu aż tak mi się ułoży prawdopodobnie bym go wyśmiała.Ja i Ross mamy teraz 26 lat.A w naszym życiu pojawił się jeszcze ktoś...nasza mała Alex.Kiedy 3 dni po nocy poślubnej położyłam przed Rossem test ciążowy który był pozytywny myślałam,że chłopak mnie zostawi..ale tak się nie stało!.Jest moim mężem kochankiem i przyjacielem w jedym.Z Vanessą się pogodziłam.Ross nie zerwał również kontaktów z Alex.Jej imię ma też nasza 3 letnia córeczka.Alex i Olivera połączyła miłość przeprowadzili się do Miami,są chrzestnymi naszej małej.Nie zrezygnowaliśmy również z kariery.Dalej jesteśmy sławni..fani nas kochają.Mam cudowne życie..mimo tego że los postawił na naszej drodze dużo przeszkód.Niestety mogę mieć tylko jedno dziecko..miałam duże problemy z urodzeniem.Ale i tak cieszę się z tego że mam przy sobie ludzi którzy mnie kochają.I ludzi których kocham ja...
Dedyk dla siostrzyczki ♥ Oraz Cherry Marano♥ ~Narrator~ Ross kiedy tylko doleciał do Las Vegas znalazł jakiś hotel i wynajął pokój,zadzwonił do Alex i powiedział jej że dojechał spokojnie.Laura natomiast wróciła do domu i od razu pobiegła do sypialni po czym rzuciła się na łóżko padając w spokojny od kilku już tygodni sen. Miesiąc później.... Ross szukał Laury w Las Vegas..potem w Hollywood,Pitsburgu Chicago a nawet w Nowym Jorku.Lecz nie znalazł jej nigdzie.Zrezygnowany wrócił do domu..Był tak przygnębiony,że nic nawet nie jadł..Laura była raptem 300 metrów od niego a jemu nie przyszło do głowy żeby pójść sprawdzić czy może wróciła.Do smutnego i zdołowanego Rossa zadzwoniła Alex. A:Cześć Ross jak się czujesz? R:A jak myślisz...?Nie wiem co mam zrobić..jej nigdzie nie ma nie mogła się rozpłynąć. A:Wiem,że jest ci ciężko...współczuję ci Rossik. R:Nie wiem co robić mam dość tego wszystkiego wiesz... A:Płaczesz? R:Chciałbym żeby było jak dawniej słyszysz?? A:Wiem..wybacz ale zaraz skończy mi się kasa na kocie pa Ross trzymaj się. R:Pa Alex. Laura siedziała w domu i wpatrywała się w okno i tak było codziennie. ~Laura~ Matko mam dość chcę żeby było jak dawniej!!!!!.Chcę mieć Rossa i tyle.Nie mogłam wytrzymać na dupie w domu.Potrzebowałam bliskości więc wyszłam z domu i postanowiłam iść do Vanessy.Może się martwi..Wyszłam z domu powolnym krokiem.Założyłam słuchawki na uszy i wsłuchując się "Shine" poszłam do domu mojej siostry.Tęskniłam za Vanessą i to bardzo.Po kilku minutach dotarłam na miejsce.Zapukałam do drzwi. -Lau?!-krzyknęła Vanessa..ale w jej głosie nie było słychać żadnego zdziwienia-Wejdź.-Weszłam do środka. -O nic nie spytasz? -A o co miałabym?-spytała zdziwiona Vanessa. -No nie wiem przypadkiem..-zastanowiłam się-Co się z tobą działo? -Co sobie myślałaś pojawiasz się i myślisz,że wszystko będzie jak dawniej?-wynikła z tego niezła awantura.Ona nawet się o mnie nie martwiła!.Dacie głowę.? -Odkąd jesteś z Shanem masz mnie kompletnie w dupie! -Wiesz że to samo powiedział mi Ross.-powiedziała. -Jak Ross? -To ty nic nie wiesz?-spytała ironicznie-On cię pamięta wyjechał szukać cię po całym kraju. -CO?-spytałam-Znowu zaczęłyśmy się kłócić.-Mam cię dosyć zrobiłaś się zwykła kur**ą.!-za to dostałam od niej w twarz zabolało.Po moich policzkach pociekły łzy. -Laura ja...ja nie chciałam-powiedziała.Nie słuchałam jej już tylko wyszłam.Szłam zapłakana ulicą.Jak ona mogła tak mnie potraktować?Nie rozumiem tego.W ogóle się o mnie nie martwiła czy co?.Boże ale byłam głupia jak mogła mi coś takiego zrobić.Moje życie straciło jaki kolwiek sens..Idąc uderzyłam kogoś ramieniem była to Raini wraz z Calumem. -Laura?!-krzyknęła-O mój boże kochanie co...jak..?-zaczęli mnie przytulać. -Wiesz,że Ross cię pamięta?-spytał Calum odrywając się lekko odemnie.Postanowiłam streścić im te ostatnie 3 miesiące mojego bezsensownego życia. -Laura ja nie mam pojęcia gdzie on może teraz być-powiedziała Raini. -Próbuję się do niego dodzwonić ale on nie odbiera.-powiedziałam. -Ja też do niego dzisiaj dzwoniłem i on milczy-dodał Calum. -Wiecie co ja już nie mam siły-zaczęłam-Coś cały czas staje nam na drodze...jak widać może my w ogóle nie powinniśmy się nigdy spotkać....i chyba tak byłoby lepiej. -Ale co ty opowiadasz..-zaczęła Raini. -Kochanie ona potrzebuję trochę czasu sama-dodał Calum. -Masz rację kochany-powiedziałam i przytuliłam chłopaka.-Idźcie do domu a ja pójdę do parku...Z tym miejscem wiąże mi się dużo wspomnień. -Jest prawie 20 nie włócz się długo dobrze?-spytała Raini. -Ok-powiedziałam-Pa. -Cześć Laura.-Poszłam do parku i usiadłam na ławce.Schowałam twarz w dłonie żeby nikt się nie poznał że płaczę.Czym ja sobie zasłużyłam na takie życie.Już wszystko było dobrze to musiała pojawić się ta suka Emily!.Chcę być z Rossem tak bardzo go kocham.Wybaczyłabym mu wszystko!.Gdym tylko mogła się do niego przytulić.. ~Narrator~ Laura siedziała w parku i rozmyślała nad swoim jej zdaniem "okropnym i niesprawiedliwym" życiem.Natomiast Ross siedział dalej na balkonie i wpatrywał się w słońce które już prawie całe zaszło.Chłopak ledwo powstrzymywał się od łez.Do jego pokoju weszła Strommie. -Synuś...-powiedziała kiedy tylko zobaczyła smutnego Rossa.Podeszła do chłopaka i położyła rękę na jego nogach.-Wiem ,że jest ci teraz ciężko ale jeszcze się zakochasz. -Ale ja kocham ją rozumiesz?!-wrzasnął. -Pokochasz inną i zo... -Ale ja nie chcę nikogo innego-przerwał jej-Chcę Laurę. -Kochanie... -Mamo to z nią się pierwszy raz całowałem. -To tylko pocałunek przecież nadal jesteś.. -Nie jestem już prawiczkiem-wrzasnął-Kochałem się z Laurą...to było nie do opisania wiem że ona jest jedyną kobietą z którą będę uprawiał seks. -Bardzo musisz cierpieć prawda? -Zapłaciłbym każdą cenę żeby móc ją po prostu przytulić.-powiedział. -Może idź na spacer co?-zaproponowała Strommie.-Zobacz jest piękny nie za gorący wieczór.. -Nie chcę. -No idź może to ci pomoże.-nalegała. -Wolę sobie tu siedzieć. -Zachowujesz się jak dziecko!-jego mama zaczęła swoją "gadkę". -Ok ok już pójdę nie musisz prawić mi kazania-powiedział.Chłopak podniósł się z parapetu i poszedł zmienić zapłakaną koszulę.Na jego biurku wciąż leżał pierścionek zaręczynowy który dał Laurze.Chłopak wziął go i włożył do kieszeni.Zamknął drzwi po czym wyszedł na dwór i coś zmusiło go żeby poszedł do parku dłuższą drogą. ~Laura~ Miałam już dosyć użalania się nad sobą.Postanowiłam wstać i pójść do domu.Obejrzę jakiś głupi film i położę się spać.Szłam znów aleją kwiatową.Z tym parkiem wiąże się naprawdę dużo wspomnień.Spuściłam głowę w dół i zamyśliłam się lekko.Kiedy w końcu "oprzytomniałam" spojrzałam przed siebie.I otworzyłam szeroko oczy.Czy to możliwe to był Ross!. -Ross?-krzyknęłam. -Laura?! -O mój boże!-zaczęliśmy biec do siebie aż w końcu wylądowaliśmy sobie z płaczem w ramionach.-To nie możliwe. -Skąd ty tutaj?!-krzyknął. -O to samo mogłabym spytać ciebie.-powiedziałam.Wzięłam jego twarz w obie ręcę.-Ja ..ross..wies.. -Cii-powiedział.-Już nie ważne ..przepraszam cię za wszystko-powiedział i spojrzał mi w oczy jak ja tęskniłam za tym spojrzeniem.Nie zastanawiałam się dłużej tylko wbiłam się usta chłopaka.Połączył nas szczery i namiętny pocałunek. -Kocham cię-powiedział. -Ja też cię kocham-znów się pocałowaliśmy.Potem przytuliłam się do niego.Chłopak wziął mnie za rękę i poszliśmy do mnie do domu.Chciał porozmawiać z kimś przez telefon więc mu pozwoliłam.Po chwili wrócił i przytulił mnie. -Z kim rozmawiałeś?-spytałam. -Z Alex-powiedział. -Kim ona jest?-spytałam lekko zazdrosna.Ross streścił mi ostatnie dni swojego życia.-Bunia? -No wiem-zaśmiał się-polubiłabyś ją. -Nie wątpię-powiedziałam.Chłopak spojrzał mi w oczyPo chwili znów zaczęliśmy się całować.On sięgnął do kieszeni i pokazał pierścionek. -Wciąż go masz?-spytałam. -A ty wciąż go chcesz? -Tak-powiedziałam.Chłopak włożył mi go na palec.Pocałował mnie z jeszcze większą namiętnością.Pragnęłam go jak kobieta a nie jak szczeniak.Zaczęłam ściągać z niego koszulę.On się nie przeciwstawiał.Po kilku minutach byliśmy już bez niczego.Zrobiliśmy to poraz 2.Już dawno nic takiego nie czułam.Byłam okropnie zmęczona. -Śpij-powiedział z troską Ross.. -Nie chcę-powiedziałam-To sen? -To nie sen kochanie-powiedział i pocałował mnie.-Śpij obiecuję ci że już nigdy cię nie opuszczę. ***********************************************
Ok ludzie!
Chciałabym wam powiedzieć.
Że serio ostatni rozdział..
Przepraszam ale już skończyła się ta "historia"
Którą wymyśliłam.
Nie gniewajcie się.
Myślę że nie opuścicie mnie i będziecie ze mną na kolejnym blogu.
Dodam notkę po epilogu więc wszystkiego się dowiecie.
3 dni później. ~Ross~ Dzisiaj jest dokładnie 4 dzień w Los.Angeles.Po Lau nie ma nawet śladu..zdecydowałem wczoraj razem z Alex,że jeżeli nie znajdziemy jej dzisiaj...to jutro lecę do Las.Vegas.Chodzimy z Alex po mieście i zaczepiamy ludzi pytając czy widzieli gdzieś Laurę....i nic..nie mam już do tego siły.Poszliśmy do kawiarni żeby trochę odpocząć.Żeby poprawić mi humor Bunia xD zaczęła nagrywać mnie telefonem.Akurat puścili mój zespół w radiu ♥
Ze śmiechu Alex dostała chyba ataku padaczki.Przez te raptem kilka dni bardzo mocno się zaprzyjaźniliśmy.Nie nie!Nie kocham jej!Jest dla mnie jak siostra.Chciałbym żeby pojechała ze mną ale ona nie chce porzucać Olivera."Mam tylko jego"-mówi.Muszę za wszelką cenę odnaleźć Laurę.Nie wyobrażam sobie jak mógłbym dalej bez niej żyć.Przecież ona gdzieś jest!Nie mogła się tak po prostu rozpłynąć!Prawda???.Dlaczego ma mnie gdzieś?Może gdyby wiedziała że ją pamiętam to by odebrała.?
-Ross-zaczęła Alex.-Kochasz ją jak nikt inny jestem pewna że ją odnajdziesz!
-Obyś miała rację buniu..
-Seksiaczku mój będę tęsknić-usiadła mi na kolanach.-Bardzo cię lubię.
-Ja ciebie też.-powiedziałem-A co jeśli..ona mnie już nie kocha?
-Rzuciła ci się w ramiona jak wsiadałeś do samolotu-krzyknęła-Co ty w ogóle pie**lisz?!
-Nie masz pojęcia ją bardzo się martwię-powiedziałem.
-Wyobrażam sobie-No chodź już...musimy ją jeszcze poszukać.-Dzieczyna zeszła ze mnie i pociągnęła mnie za rękę na zewnątrz.W tym momencie otrzymałem sms od nieznanego mi nr.
"Nie wpieprz się pomiędzy mną a Laurę Lynch!!!!!Zrobię wszystko by była ze mną".Co?-pomyślałem podpisał się C.C.....
~Laura~
Przez ostatnie 3 dni nie myślałam o niczym innym tylko o Codym.On prosi o tylko jedną randkę..kurde chyba się zgodzę ...ale nic pozatym.!Kocham Rossa!!Całym swoim sercem..Stałam właśnie i musiałam słuchać jak Sharon i Camilla śpiewają w duecie na karaoke.Myślałam że dostanę kręćka.Niech śpiewają ale po angielsku nie po hiszpańsku!Myślałam że załamię się tam na miejscu.
Stałam tam jeszcze chwilę powtarzając do ludzi "Ja ja ich nie zam".Wreszcie zlazły ze sceny.
-Było dobrze?-spytały.
-Tak..-powiedziałam-Idziemy na lody?
-A ty nie miałaś się spotkać z Codym.?-spytała Sharon.
-No tak...zapomniałam-westchnęłam.Zauważyłam chłopaka który szedł do mnie wielkim uśmiechem na ustach.
-Cody ja..
-Jedna randka-powiedział.
-Hyych..-westchnęłam-No ok chodźmy.Chłopak zabrał mnie do restauracji a potem na zakupy.Boże jak ja mam mu powiedzieć że nie jestem nim zainteresowana.?.Tak randka randką ale tego co zrobił po randce bym się nie spodziewałam.....
~Ross~
Jestem cholernie zmęczony!.Wróciłem do domu Alex.Dziewczyna widziała jaki jestem przemęczony więc powiedziała że to ona spakuję mi rzeczy i zrobi mi coś do jedzenia na drogę.
-Alex nie musisz tego za mnie robić-powiedziałem.
-Wiem że nie muszę-powiedziała-ale ja chcę.
-Sam w ogóle nie wiem co ja wyprawiam-przyznałem-przecież ona może być wszędzie.Dziewczyna wstała podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.
-Ross nie możesz tracić nadziei-powiedziała-pamiętaj nadzieja umiera ostatnia!-krzyknęła.
-Kocham ją ale wciąż nie mogę przestać myśleć o tym,że ona ma kogoś-westchnąłem.
-Powinnam ci teraz zarąbać tą gitarą w łeb-powiedziała wskazując na wspomniany przedmiot.
-Alex..
-Tak to ja-odpowiedziała a ja uśmiechnąłem się.-No widzisz od razu lepiej...
-Dziękuję ci za wszystko buniu-zaśmiałem się.
-Nie ma za co rossiaczku-odpowiedziała-Miałbyś ochotę coś zjeść?
-Przecież mam kanapki na drogę-powiedziałem.
-Chodź jak spróbujesz mojego spaghetti to się zakochasz!-cmoknęła mnie w policzek.
-W tobie czy w spaghetti?-spytałem.Dziewczyna głupio na mnie spojrzała ja uśmiechnąłem się.
-Żartowałeś..-stwierdziła.
-Wreszcie mnie przejrzałaś-posłałem jej mój promienny uśmiech...
~Laura~
Zbliża się wieczór.Cały dzień spędziłam z Codym chłopak zaprosił mnie do swojego domu.Nie chętnie zgodziłam się wejść...ah..co by było gdyby nie chłopak Sharon.
-No to jak mała przemyślałaś naszą rozmowę?-spytał.
-Jaką rozmowę?-spytałam.
-Tą czy będziesz moją dziewczyną...
-Tak.
-I co zdecydowałaś??-spytał gładząc się po spodniach w ..tym..miejscu.
-Wybacz ale..-zaczęłam-ja.. ja kocham kogoś innego-powiedziałam i już chciałam wyjść.Lecz ten złapał mnie za ramię i mocno przytrzymał.-Boli..
-Myślisz że tak łatwo dam ci odejść?-spytał-Nie podarowałbym sobie gdym nie zaciągnął cię do łóżka.-pchnął mnie na ścianę.
-Co ty chcesz zrobić wypuść mnie do domu-powiedziałam.Chłopak sięgnął za łóżko i wyjął kij baseballowy.
-Chce zobaczyć twoje zęby-powiedział.
-Co?-spytałam-Nie nie chcę-powiedziałam.
-Albo mi je pokażesz-powiedział przykładając kij do mych ust-Albo je stracisz-Uderzył mnie w głowę.Bałam się go cholernie się bałam!.Zrobiłam co kazał rozszerzyłam usta żeby zobaczył moje śnieżnobiałe zęby.
-Proszę..
-Szerzej!-wrzasnął wykonałam jego rozkaz.-Włóż sobie palce do ust-znów wykonałam jego rozkaz...on mnie zgwałci!.-Jestem już nieźle rozpalony..może ulżysz mi co?-spytał rozpinając rozporek i wyciągając członka.Poczułam obrzydzenie i wstręd do seksu.No już rozkazał.Uciekłam od niego ale złapał mnie za nogi i przewrócił.
-Nie chcesz po dobroci to będzie na chama.-Zaczął zrywać ze mnie ciuchy na szczęście w tej chwili wbiegł Jorge wraz z Sharon.
-Ty skurwielu!-zaczął okładać Codego pięściami.-Co chciałeś jej zrobić?-zaczęli się bić.Ja podbiegłam do Sharon i mocno się do niej przytuliłam.Wyszliśmy z tamtąd a ja wciąż byłam w dużym szoku.
-Dlaczego ja nigdy nie mogę nikomu zaufać? -spytałam kiedy wracając do domu ja i Sharon mocno trzymałyśmy się za ręce-Jak widać ja nigdy nie będę szczęśliwa.
-Co chcesz przez to powiedzieć?-spytał Jorge.
-Właśnie-dopowiedziała Sharon.
-Wracam do Miami.
-Jesteś pewna??-Jak najbardziej chcę wracać-dodałam.-Wracam dzisiaj....
~Ross~
Właśnie szykowałem się do wyjścia z Alex na lotnisko.Nie chciałem jej zostawiać ale niestety musiałem.Ważne żebym odnalazł lau.To się dla mnie najbardziej liczy.
-Seksiaczku zrób jeszcze coś fajnego do kamery-powiedziała Bunia i uśmiechnęła się do mnie.Nie wiedziałem co ale do głowy wpadło mi jedno ♥
-Awww.-powiedziała-Misiaczka.-przytuliła się do mnie.Niedługo potem poszliśmy na lotnisko.A ja leciałem do Las.Vegas może ją tam znajdę.Przybyliśmy na miejsce 20 minut przed czasem mieliśmy jeszcze chwilę żeby z sobą pogadać.Niestety czas zleciał szybko i nim się obejrzałem stałem przed odprawą.
-Będę tęsknić-powiedziała Alex.
-Ja też będę tęsknił-przytuliliśmy się.
-Odezwij się kiedy tylko ją znajdziesz dobrze?-poprosiła.
-No pewnie..-pocałowałem ją w policzek.Przeszedłem przez odprawę i pomachałem jej na pożegnanie widziałem łzy w jej oczach.Wsiadłem do samolotu i znalazłem wygodne miejsce.Żeby mi się nie dłużyło założyłem słuchawki na uszy i wsłuchiwałem się w muzykę.
~Narrator~
Laura i Ross siedzieli w samolotach i słuchali muzyki.Słuchali nawet tej samej piosenki R5-If i can't be with you.Ona wracała do domu,natomiast Ross leciał do miasta w którym Laura była 2 godziny temu.Im obojgu zachciało się spać.Właśnie w momencie w którym zamknęli oczy...ich samoloty minęły się a oni nie zobaczyli się przez szybę.Los przez ostatnie 2 miesiące nie był dla nich dobry.Nic im nie wychodziło.Nie mogli się odnaleźć.Laura nie miała zielonego pojęcia że Ross ją pamięta.Gdyby tylko odebrała telefon...ich losy potoczyły by się zupełnie inaczej...Laura była cholernie uparta i nie miała ochoty gadać z nikim.Chociaż Ross,reszta R5,ryland,Calum i Raini-Odchodzili od zmysłów.Tylko Van miała laurę gdzieś cały czas mówi "To jej życie jest pełnoletnia mam swoje własne problemy".Ross cholernie martwił się o swoję dziewczynę...nie byli razem ale on wciąż tak ją nazywał..wciąż miał nadzieję że on i Laura będą jeszcze ze sobą...i będą szczęśliwi..
~Ross~ Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju przez okno.Usiadłem na łóżku po czym przetarłem moje jeszcze zaspane oczy.Rozejrzałem się po pokoju a przez głowę,przeleciały mi wydarzenia z wczoraj."Alex ma wygodne łóżko"-pomyślałem.Wstałem i poszedłem do łazienki.Spojrzałem w lustro.Boże roztrzepany na wszystkie strony świata!Zacząłem wydurniać się przed lusterkiem."Siema..mhymm włoski wyjątkowo miękkie".
Wydurniałem się ile wlezie!.Nawet nie miałem pojęcia że za mną stoi Alex.
-Awwwwwww.
-Alex?!
-Buniu!!!!!!!!!!!!!-krzyknęła-Ależ ty jesteś słodziutki i jaki umięśniony-przytuliła mnie tyłem.
-Dziękuję ci za gościnę Al..-tu spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.-Buniu.-cmoknąłem ją w policzek.
-Głodny?-spytała-Może ubierz się i zejdź na dół ja zrobię śniadanie.-dodała-Na co masz ochotę?
-Zrobisz naleśniki???-posłałem jej spojrzenie szczeniaczka.
-Jasne-powiedziała-Dzisiaj idziemy szukać Laury...Myślisz że jest tutaj?-spytała.
-Nie mam pojęcia buniu-zaśmiałem się-Skąd ta ksywa?
-Kiedyś miałam zespół "Bunny"-zaśmiała się-Byłam "kapitanem" więc mówili do mnie Bunia.
-Słodka tak ksywka-powiedziałem.-A dla mnie masz jakąś ksywę?
-Słodziak z ciebie-powiedziałem-Wiesz co?-spytałem.-W sumie to ja nic o tobie nie wiem..kiedy będziemy szukać Lau opowiesz mi swoją historię?
-Mogę ci zaufać?-spytała.
-Oczywiście że możesz-na znak tego przytuliłem ją.
-Dobrze-powiedziała-to ty się ubieraj..a ja zrobię ci te naleśniki rossiaczku seksiaczku ....
-Dobrze buniu-zaśmiałem się.-"Bunia"-co za niesamowita osoba."Kocham cię Laura"-pomyślałem."Znajdę cię i więcej nie opuszczę..przysięgam"....
~Laura~
Siedziałam właśnie w domu i czekałam aż Sharon -która miała chyba niezłego kaca-Zejdzie z góry.Mam się dzisiaj spotkać z Codym...ona ma iść gdzieś z przyjaciółką Camilą.Cody właśnie ja mu się chyba podobam..ale kocham Rossa nigdy nie przestanę.
-Kac morderca kurwa no bez serca!-wrzasnęła Sharon.-Chodź kotku.-szarpnęła mnie za rękę.Po drodzę myślałam,że rozłożę się na ziemi ze śmiechu.Ta wariatka chodzi i nagrywa mnie telefonem ale ta mina była jedną z najlepszych ♥ "Prze-stań"
-Hahah o matko nie no jesteś zajebista-powiedziała.-Wiesz jak cię kocham.?
-Tsa...-zaczęłam-Bajdzio ♥
-No pewnie że tak-cmoknęła mnie.-Gdzie ta Camilla?
-Nie wiem-zaczęłam lecz ją spostrzegłam-O już idzie.-Blondynka kiedy nas zobaczyła zaczęła biec.
-Sorka za spóźnienie-powiedziała i przytuliła każdą z nas z osobna.-Musiałam ogarnąć dom.
-Laura widzę Codego-powiedziała Sharon-Leć do niego i przyjdź potem do domu-cmoknęła mnie w policzek-pa kotku.Kurde..po co ja się na to godziłam."Uciekam"-pomyślałam.Nie no..nie ładnie by było.Nie pewnym krokiem podeszłam do chłopaka.
-Hej-powiedziałam.
-Hej Lau-chciał pocałować mnie w policzek ale się odsunęłam-Idziemy?
-Tak..a dokąd chciałbyś pójść?-spytałam.
-Pokażę ci miasto..a potem może pójdziemy na kręgle?-spytał.
-No nie wiem nie za bardzo potrafię grać-powiedziałam.
-To proste nauczę cię-No tak będzie miał okazję żeby mnie obmacywać.
-No zgoda-powiedziałam.Chłopak wystawił ramię.Niepewnie go za nie złapałam.Kurde...to tak jakbym zdradzała Rossa.Co prawda jestem singielką ale kocham i będę kochać zawsze tylko jednego mężczyznę a nim jest nie kto inny niż Ross.Poszłam z Codym do centrum Las Vegas.Potem byliśmy w ogromnym muzeum sztuki i muzyki.Cody cały czas coś opowiadał ale ja w ogóle go nie słuchałam.Cały czas miałam przed oczami Rossa.Jego uśmiech...jego czułe spojrzenie które sprawiało że nogi mi miękły.Dzwoni..ale ja nie odbieram....nikt nie może wiedzieć gdzie jestem.Tak bardzo za nim tęsknię...za jego pocałunkami...za jego spojrzeniem..za zapachem i miękkością jego włosów.Za tymi silnymi ramionami w których odpływałam w sen...jeżeli kiedyś..jeszcze będziemy razem..będę kochać się z nim co noc do rana!.Choć bym miała być przemęczona...Nim się obejrzałam byłam z Codym w kręgielni..
~Ross~
Szukam Lau razem z Alex już od godziny.Dziewczyna znów złapała mnie pod rękę.
-To co z tą historią???-spytałem.
-Na pewno chcesz ją usłyszeć??-spytała-Nie potrzebuję litości.
-Hej buniu-powiedziałem śmiejąc się-Możesz mi ufać.Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
-Kiedy miałam 12 lat..rodzice wyrzucili mnie z domu bo urodziło im się drugie dziecko-powiedziała-Stałam się bezdomną...raz siedziałam i opatulałam się kurtką bo było zimno...-westchęła-na samą myśl jak ją zdobyłam chciało mi się rzygać...Najpierw pobiłam się o nią z jakąś laską która chciała wrzucić ją do śmietnika...a potem jacyś chłopacy upaprali ją gównem...śmieli się mi w żywe oczy gdy prałam ją w fontannie przy galerii w pitsburgu.
-Nie wiedziałem-powiedziałem mając w oczach łzy.
-Nie długo potem trafiłam do domu dziecka...ale uciekłam i żyłam wolnością...kupiłam dom..zaczęłam zarabiać i tak żyję..te tatuaże krótko ścięte włosy i rozciągacze to swojego rodzaju efekt buntu..-powiedziała-Jednak każdy mój tatuaż ma znaczenie..widzisz orła na mojej ręcę?
-Tak.
-Symbolizuję wolność-powiedziała-Serce miłość..a nuta..muzykę.-dodała-Mam ich dużo sam widzisz.
-Szukamy Laury już dosyć długo nigdzie jej nie ma.
-Nie łam się!-cmoknęła mnie w policzek-Chodź będziemy szukać do wieczora!...
~Laura~
Cody cały czas mnie obmacywał.Pokazywał jak rzucać i w ogóle.Nie powiem spodobało mi się to...brakuję mi mężczyzny tych silnych ramion..może mogłabym z nim być..O CZYM TY WOGÓLE MYŚLISZ MARANO?!!!!!!!!!-wrzasnęłam w myślach sama na siebie.Odepchnęłam chłopaka i zaczęłam grać sama.Potem odnieśliśmy buty i poszliśmy do domu Sharon.
-Czemu mnie od siebie odpychasz?-spytał nagle.
-Ja..-zaczęłam-Wciąż ...ko..pragnę mojego byłego chłopaka.
-Daj mi szansę..-zaczął.
-Muszę nad tym pomyśleć-Tak naprawdę to "Spadaj kocham Rossa"-chciałam to powiedzieć ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
-Ok.-powiedział i mnie przytulił.Był miły więc odwzajemniłam jego gest.Weszłam do domu i zastałam tam Sharon,która siedziała w kuchni jedząc pizze.
-Ty pizdo bezemnie?!-wrzasnęłam.
-Jak tam spotkanie siadaj jedz-powiedziała.Wzięłam gryza i z pełnymi ustami powiedziałam.
-No..w sumie ok..Ale ja mu się chyba podobam.
-To chyba dobrze-powiedziała.
-Udław się!-wrzasnęłam-Nie rozumiesz?!Tini..ja kocham Rossa on jest dla mnie wszystkim ja wiem że on w głębi serca nadal wie że jestem jego ukochaną...wciąż wierzę w to że mnie kocha..
-Ja i Jorge też się kochamy...-zaczęła-Ale nie widziałam jeszcze tak zakochanej dwójki ludzi ja wy..
-Obejrzymy coś?-spytałam-Rydel mówiła coś kiedyś o filmie "Zabij dla mnie".
-Ok możemy pójść go wypożyczyć zrobić lawinę popcornu i zażreć się na śmierć-zaśmiała się pociągnęła mnie za rękę do wypożyczalni nie patrząc nawet na to że byłam zmęczona...
~Ross~
Szukałem Laury razem z Alex do 22:00.Wydzwaniałem a ona nic!.Jakby zniknęła...jakby nigdy nie istniała.Alex siedziała w kuchni ze swoim przyjacielem Oliverem który dostał szału kiedy dowiedział się że ten z R5 to ja.Poszedłem do salonu i grałem na gitarze.Którą oczywiście podpisałem mojej buni ♥
Grałem "I think about you".Nie mogłem wywalić Laury z głowy.Tak się o nią martwię.Nie mam pojęcia co się znią dzieję.Mam przed oczami wizję jak ją gwałcą lub robią jej inne rzeczy!Dlaczego ona nie odbiera?!Czemu nie daje znaku życia?!Kocham ją i nigdy nie przestanę...ale ona..może już zapomniała o mnie??Miłość jest tajemnicą...zamkniętym pudełkiem w którym kryją się rzeczy których nie da się zapomnieć....Urodziłem się po to żeby popełniać błędy a nie po to by być ideałem..Ale popełniłem błąd oświadczając się Lau tak szybko..wtedy nic by się nie stało."Jesteś moim marzeniem...jesteś dla mnie jak sen który wiecznie trwa....w którym nie ma ciepienia...smutku..."-pomyślałem-"Laura gdziekolwiek jesteś wiec że cię kochał i będę kochał póki świat będzie istniał...
Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy.To na pewno dlatego,że pół nocy płakałam...Tęsknię za nim tak bardzo za nim tęsknię!.Nadal smutna i nieszczęśliwa podniosłam swoje "4 litery" z łóżka i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć.Kiedy już to zrobiłam wybiła 10:30.Wyszłam z pokoju i nogi zaniosły mnie do kuchni,o dziwo nie było tam Sharon."Wypiła tyle,że pewnie ma niezłego kaca"-zaśmiałam się w myślach.Postanowiłam,że zrobię jej coś dobrego i zaniosę do pokoju.Pierwsze co przyszło mi do głowy były oczywiście naleśniki.Zrobiłam je nalałam po szklance mleka i weszłam do jej pokoju.Lekko ją szturchnęłam.
-Nie to nie ja!-krzyknęła.
-Wstawaj żulu-zaśmiałam się.-Zrobiłam śniadanie.
-Wypiłam tylko 12 kieliszków-powiedziała.
-Tylko?-spytałam ironicznie-Tylko to ja wypiłam bo wypiłam 3.-powiedziałam.
-Łeb mi pęka-powiedziała.
-Słyszałam,że mleko dobrze robi na kaca-uśmiechnęłam się-Wypij.Chyba jej smakowało bo zjadła 6 naleśników!.
-Laura?-spytała.
-Tak?-spytałam.
-Słyszałam,że wczoraj płakałaś..nie przyszłam bo myślałam,że chcesz pobyć trochę sama-powiedziała.
-Tak..-stwierdziłam-potrzebowałam trochę czasu sam na sam.
-Ciągle o nim myślisz?-spytała.
-Bez przerwy-powiedziałam-On dzwoni..ale ja chcę o nim zapomnieć..tak po prostu-powiedziałam.
-Nie będzie ci łatwo o nim zapomnieć bo widzę jak bardzo go kochasz-powiedziała.
~Ross~
-Ross weź się zastanów!-krzyknęła Rydel.
-Postanowiłem wracam do domu do mojej ukochanej!-powiedziałem.-Ona nie odbiera odemnie telefonu nie mam pojęcia co się z nią dzieję martwię się o nią bo ją kocham!-rozdarłem się na cały hotel przy śniadaniu.
-Niech wyjeżdża-powiedział Rocky-Przecież damy bez niego radę.
-Dziękuję Rocky-powiedziałem-Chociaż jeden mnie wspiera.
-O której masz lot?-spytał Riker.
-Lot mam o 13:00-powiedziałem-Jeżeli nie będzie żadnych "awarii"-zaczęłem-To w Miami będę o 15:00.
-Jesteś tego pewien co jeśli Laura ci nie uwierzy?-spytała Rydel.
-Uwierz mi-powiedziałem-Jestem tego pewien.Po śniadaniu poszedłem do pokoju i od razu zacząłem się pakować.Nie zajęło mi to dużo czasu,bo miałem wypakowane tylko pół walizki.Nim się obejrzałem musiałem iść na lotnisko.W "zemście" nikt nie chciał mnie podwieźć.No cóź..w końcu wracam do Lau-pomyślałem.Nie mogę się już doczekać kiedy ją zobaczę.Chcę ją do siebie przytulić i nigdy już nie puszczać.Moje biedactwo..co ona musi czuć..nie ma pojęcia że ją pamiętam.Dlaczego odemnie nie odbiera?.Coś jej się stało?.A może ona nie chce mnie znać.Dotarłem na lotnisko i o dziwo..pomyliłem godziny i spóźniłem się na samolot.Myślałem że dostanę szału!.
-Cześć-powiedział do mnie nieznajomy chłopak.
-Hej...my się znamy?-spytałem chłopak usiadł obok mnie.
-Ty mnie nie znasz ale ja znam cię świetnie-powiedział-Moja dziewczyna cię lubi.
-Proszę nawet w Nowym Jorku mam fanów-zaśmiałem się.
-Spóźniłeś się na samolot?-spytał.-Jestem Luke.
-Ross Lynch-podałem mu rękę.-Pomyliłem godziny lotu.
-Witaj w klubie-zaśmiał się.-Dokąd lecisz moja dziewczyna trąbi dzień w dzień,że jesteś z zespołem w trasie..-zaczął-słyszałem też o tej całej sprawie z Laurą przykro mi-poklepał mnie po ramieniu.
-Wracam do domu-zacząłem-Przypomniałem sobie wszystko.
-Powodzenia Ross-powiedział.-Lecisz do Miami tak?-spytał.
-Tak a ty?
-Do San Fransisco-powiedział-A mógłbyś to podpisać?-spytał i dał mi moje zdjęcie-Z dedykiem dla mojej dziewczyny chyba zemdleję jak jej powiem że z tobą rozmawiałem..a nie chciała ze mną tu przyjechać-zaśmiał się.
-Jasne-podpisałem mu to zdjęcie..fajny koleś..Rozmawiałem z Lukiem aż do przylotu mojego samolotu do Miami.W trakcie rozmowy zadzwoniła jego dziewczyna.Rozmawiałem z nią przez telefon..ah te moje fanki ♥-pomyślałem.Znalazłem miejsce w samolocie.Założyłem na uszy słuchawki i tak natchnęło mnie na nową piosenkę.
Tęsknię za Tobą tylko wtedy,kiedy oddycham Potrzebuję Cię tylko wtedy, kiedy moje serce bije Jesteś kolorem, którym krwawię Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham
To nie jest zwyczajne uczucie Jesteś jedyną rzeczą, w którą wierzę Wiem, że do mnie wracasz i Będę na Ciebie czekał do samego końca
Refren: Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Nie wiem, jak przetrwam bez Twojej miłości To ty, to ty trzymasz mnie przy życiu Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham
Oh, widzę obrazy Ciebie odchodzącej Na tych czterech ścianach i na suficie Całuję Cię, ale przecież to tylko sen Te szalone myśli są takie zwodzące Jesteś narkotykiem, który czuję Rajem, którego ciągle szukam Wciąż jestem żywy, mam nadzieję, że jest ku temu jakiś powód Nie mogę poruszać ustami, ale moje serce krzyczy
Refren: Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Nie wiem, jak przetrwam bez Twojej miłości To ty, to ty trzymasz mnie przy życiu Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham
Wykrzykuję Twoje imię Ale mi nie odpowiadasz Wiem, że Cię pocałowałem Czy to tylko moja fantazja?
Ogłoś alarm Powiedz wszystkim Że za Tobą tęsknię..
Refren: Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Nie wiem, jak przetrwam bez Twojej miłości To ty, to ty trzymasz mnie przy życiu Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham Tęsknię za Tobą tylko wtedy, kiedy oddycham.
Ta piosenka jest piękna-pomyślałem.W Miami byłem około 20:00.Szłem właśnie wzdłuż plaży oglądając zachodzące słońce.Postanowiłem,że najpierw zaniosę do domu walizki a potem pójdę w końcu do Lau.Nie pewnym krokiem wszedłem do domu.
-Ross?!-krzyknęła zdziwiona mama-Co ty tutaj robisz?!
-Wróciłem.
-Dlaczego?-spytała.-Rydel znowu zabrania ci jeść tort?-zaśmiała się.
-Miałem wtedy 10 lat!-wrzasnęłem-I nie!.. pamiętam Lau,jestem tu żeby z nią być.-dodałem.
-Jesteś pewien.?-spytał nagle mój tata który chyba podsłuchiwał nasz krótki dialog.
-Na sto procent-zapewniłem go.Wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę domu Lau.Kiedy podeszłem do drzwi serce waliło mi jak szalone-"Ale będziesz miała minę"-pomyślałem.Pukałem do jej drzwi lecz mi nie otwierała.Miałem jeszcze klucze do jej mieszkania więc wszedłem do środka.
-Lauruś?-spytałem-To ja Ross.Zaczęłem rozglądać się po domu.-Laura?!-Wbiegłem po schodach na górę.Wszedłem do jej pokoju.Nie wiem co mnie do tego skłoniło ale..otworzyłem jej szafki.Nie było jej ciuchów!.Co jest?-spytałem zaniepokojony tą całą sytuacją sam siebie.Pomyślałem że pewnie bała się być tu sama więc poszła do Vanessy.Uspokoiłem się trochę i powolnym krokiem myśląc o Lau udałem się do nikogo innego jak samej Van.Do celu dotarłem po kilkunastu minutach zapukałem do drzwi.Otworzył mi Shane.
-Ross?!-spytał zdziwony-Co ty jak?
-Mogę wejść?-spytałem.
-Jasne wchodź-powiedział lekko jeszcze zszokowany chłopak.
-Ross?!-krzyknęła równie zszokowana Nessa.-Co ty tutaj robisz?
-Dostałem od Rikera drzwiami-zaśmiałem się-Ja już wszystko pamiętam!
-Laura o tym wie?-spytała podekscytowana Vanessa.
-Jeszcze jej nie powiedziałem.
-No leć do niej co tak stoisz?-spytała Vanessa a mnie zrobiło się słabo.
-Jej tu nie ma?-spytałem-Jej rzeczy w domu nie ma nie było jej!
-Co?!!!!!!!!-wrzasnęli oboje.
-Gdzie ona jest?
-Nie ma pojęcia-powiedziała wystraszona Vanessa.
-Nie zainteresowałaś się nią przez ten cały czas?!!!!!!-rozdarłem się na nią-Ona chyba nie miała się komu zwierzyć i uciekła dlatego nie odbiera komórki nawet odemnie!-wrzasnąłem.
-To nie jest moja wina!
-A czyja?!!!!!!!-spytałem-Odkąd jesteś z Shanem to masz Lau gdzieś!-wygarnąłem jej-Ja nawet nie wyobrażam sobie tego co ona musiała czuć-wrzasnąłem znowu.Wyszedłem z jej domu trzaskając przy tym drzwiami.Złapałem się za włosy.Co się z nią dzieję?Tak bardzo się martwię.!Umówiłem się też na spotkanie z Raini i Calumem.Żadne z nas nie wiedziało co zrobić.I nikt nie miał zielonego pojęcia gdzie jest Laura.Zaniepokojony wszedłem do domu i usiadłem przy stole w kuchni.Po długim namyślę znalazłem rozwiązanie "Muszę ją szukać".
-Mamo wyjeżdżam-powiedziałem po opowiedzeniu tej historii z Laurą.
-Dokąd?-spytała mama.
-Nie mam pojęcia..-przeciągnęłem-zacznę jej szukać może nie wiem od Chicago..potem L.A..New York...Pitsburg..Nie mam pojęcia może Las Vegas..
-Ross nie znajdziesz jej świat jest ogromny ona może być wszędzie-powiedział mój tata-Ty naprawdę aż tak ją kochasz,że będziesz jej szukał po całym świecie?
-Jeżeli będzie trzeba wyruszę nawet do Afryki!-wrzasnąłem-Ale ją znajdę..przysięgam.
~Laura~
Po śniadaniu razem z Sharon usiadłyśmy znudzone w kuchni nie wiedząc co dzisiaj będziemy robić.
-Może pójdziemy dzisiaj na jakąś imprezę?
-No nie wiem..
-Weź Laura!-wrzasnęła-Chociaż na chwilę przestaniesz myśleć o swoim blondasku-dodała.
-A..jak jakiś chłopak do mnie zagada?-spytałam-Nie chcę mu robić nadziei.
-Zgódź się pójdziemy poszaleć-powiedziała.
-Okej zgoda wchodzę w to-powiedziałam.
-Awww-przytuliła mnie i pocałowała w policzek-tęsknisz za nim co?-spytała widząc moją minę.
-Tak..-westchnęłam-wiesz co mnie boli najbardziej...że on..pocałował Emily..kiedy to zobaczyłam..świat mi się zawalił...
-Nie martw się..on cię kocha..-powiedziała i znów mnie pocałowała-wiem to..
-To co?-spytałam-Obejrzymy jakiś durny film a potem pójdziemy na miasto?
-Zgadzam się-powiedziała-A o 20 impreska!.Tak też zrobiłyśmy.Obejrzałyśmy "Date Movie" a potem poszłyśmy pozwiedzać miasto.Około 18:30 wróciłyśmy i zaczęłyśmy się szykować.Nie miałam ochoty iść na tę imprę..ale co mi tam.Sharon bez opamiętania tańczyła na parkiecie z chłopakami.I ona ma chłopaka a tak się zachowuję.!Ja siedziałam cicho przy barze i chlałam drinka chcąc zapomnieć o Rossie.W pewnej chwili podszedł do mnie brunet o ciemnych oczach.Usiadł koło mnie i zagadał.
-Sama?!-spytał głośno.
-Nie jestem z kuzynką-powiedziałam i wskazałam Sharon.
-Cody Christian-podał mi rękę.
-La..
-Laura Marano-przerwał mi-Znam cię z serialu Austin&Ally.
-Miło cię poznać-powiedziałam.Rozmawiałam z Codym przez całą imprezę.Słodki jest.Zaproponował mi że jutro oprowadzi mnie po Las Vegas.Nie wiem dlaczego ale zgodziłam się.Lubię go..fajny jest.Sharon znów się uchlała co ja z nią mam!.Ledwo trzymała się na nogach więc w drodze powrotnej musiałam ją ciągnąć.Nawalona "w 3 dupy" wyznawała mi miłość.
-Kocham cię szmato-ścisnęła moją rękę bardziej-Jesteś dla mnie jak siostra bliźniaczka...
-Chodź szybciej chcę spać-powiedziałam.-Jest 23.Wreszcie dotarłam z nią do domu.Zaciągnęłam ją do jej pokoju i potem poszłam się umyć.Byłam padnięta położyłam się na łóżku i zasnęłam.
~Ross~
Wysiadłem właśnie z samolotu.Pierwszym miejscem mojej misji było miasto zwane miastem Aniołów.Czyli Los.Angeles.Byłem głodny i to bardzo.Oczywiście wszystkie hotele pozamykane...czeka mnie noc na dworze.Postanowiłem że pójdę do jakiegoś marketu i kupię sobie coś do jedzenia.Kiedy dochodziłem do drzwi..słyszałem wołanie.
-Pomocy...halo!-i śmiech jakiejś dziewczyny.-Niech ktoś okaże serce-zaczęła śmiać się jeszcze głośniej.Podeszedłem do wózków a tam w jednym siedziała dziewczyna.
-Hahhaa-zaśmiałem się.
-Ej blondasku pomóż-też się zaśmiała.
-Co ty tutaj ?
-No moi kumple durne pały-zaczęła-Lumpy menelskie-śmiała się-Zamknęli mnie.-Wsadziłem pieniądz do wózka i uwolniłem ją.Pierwszy raz miałem do czynienia z taką osobą.Dziewczyna była wytatuowana,miała rozciągacze i białe krótko scięte włosy.
-Zabiję te cioty!-śmiała się-Ulungi dupogryzy!-przytuliła mnie-Jak masz na imię?
-Jestem Ross Lynch-powiedziałem i podałem jej dłoń.
-Alex Fox-zaśmiała się i uścisnęła moją rękę.-Chodź przejdziemy się.Przez nią zupełnie zapomniałem o jedzeniu.Jaka ona jest śmieszna!Jest zajebista.
-So...-zaczęła-Opowiedz mi coś o sobie.
-Cóż..jestem piosenkarzem aktorem i tancerzem-powiedziałem-Jestem z Miami..jestem wokalistą R5.
-Tych od "Forget About you?"
-Tak.
-O matko uwielbiam was nawet nie widziałam jak wyglądacie-zaśmiała się.-Po co tu przyjechałeś?.
-Szukam swojej dziewczyny.-pokazałem jej zdjęcie Lau-widziałaś ją?
-Nie niestety-westchnęła i złapała mnie pod rękę.-Dlaczego jej szukasz?-Opowiedziałem Alex o tej całej historii.
-No i..tak tu jestem-powiedziałem-Dzisiaj będę spał na dworze bo hotele pozamykane.
-Ale macie historię-powiedziała-Ty chyba jesteś porąbany Ross-powiedziała-Zatrzymaj się u mnie!
-Mogę?.
-Oczywiście że tak-powiedziała-Jutro pomogę ci jej szukać-przytuliła mnie.
-Dziękuję Alex.
-Możesz mi mówić Buniu-szturchnęła mnie.Poszedłem z nią do jej domu.Tam zjedliśmy kolację i około 2 poszedłem spać do pokoju gościnnego.Szybko zasnęłem.