sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 30.

3 dni później.
                                                                         ~Ross~
Dzisiaj jest dokładnie 4 dzień w Los.Angeles.Po Lau nie ma nawet śladu..zdecydowałem wczoraj razem z Alex,że jeżeli nie znajdziemy jej dzisiaj...to jutro lecę do Las.Vegas.Chodzimy z Alex po mieście i zaczepiamy ludzi pytając czy widzieli gdzieś Laurę....i nic..nie mam już do tego siły.Poszliśmy do kawiarni żeby trochę odpocząć.Żeby poprawić mi humor Bunia xD zaczęła nagrywać mnie telefonem.Akurat puścili mój zespół w radiu ♥
Ze śmiechu Alex dostała chyba ataku padaczki.Przez te raptem kilka dni bardzo mocno się zaprzyjaźniliśmy.Nie nie!Nie kocham jej!Jest dla mnie jak siostra.Chciałbym żeby pojechała ze mną ale ona nie chce porzucać Olivera."Mam tylko jego"-mówi.Muszę za wszelką cenę odnaleźć Laurę.Nie wyobrażam sobie jak mógłbym dalej bez niej żyć.Przecież ona gdzieś jest!Nie mogła się tak po prostu rozpłynąć!Prawda???.Dlaczego ma mnie gdzieś?Może gdyby wiedziała że ją pamiętam to by odebrała.?
-Ross-zaczęła Alex.-Kochasz ją jak nikt inny jestem pewna że ją odnajdziesz!
-Obyś miała rację buniu..
-Seksiaczku mój będę tęsknić-usiadła mi na kolanach.-Bardzo cię lubię.
-Ja ciebie też.-powiedziałem-A co jeśli..ona mnie już nie kocha?
-Rzuciła ci się w ramiona jak wsiadałeś do samolotu-krzyknęła-Co ty w ogóle pie**lisz?!
-Nie masz pojęcia ją bardzo się martwię-powiedziałem.
-Wyobrażam sobie-No chodź już...musimy ją jeszcze poszukać.-Dzieczyna zeszła ze mnie i pociągnęła mnie za rękę na zewnątrz.W tym momencie otrzymałem sms od nieznanego mi nr.
"Nie wpieprz się pomiędzy mną a Laurę Lynch!!!!!Zrobię wszystko by była ze mną".Co?-pomyślałem podpisał się C.C.....
                                                                         ~Laura~
Przez ostatnie 3 dni nie myślałam o niczym innym tylko o Codym.On prosi o tylko jedną randkę..kurde chyba się zgodzę ...ale nic pozatym.!Kocham Rossa!!Całym swoim sercem..Stałam właśnie i musiałam słuchać jak Sharon i Camilla śpiewają w duecie na karaoke.Myślałam że dostanę kręćka.Niech śpiewają ale po angielsku nie po hiszpańsku!Myślałam że załamię się tam na miejscu.
Stałam tam jeszcze chwilę powtarzając do ludzi "Ja ja ich nie zam".Wreszcie zlazły ze sceny.
-Było dobrze?-spytały.
-Tak..-powiedziałam-Idziemy na lody?
-A ty nie miałaś się spotkać z Codym.?-spytała Sharon.
-No tak...zapomniałam-westchnęłam.Zauważyłam chłopaka który szedł do mnie wielkim uśmiechem na ustach.
-Cody ja..
-Jedna randka-powiedział.
-Hyych..-westchnęłam-No ok chodźmy.Chłopak zabrał mnie do restauracji a potem na zakupy.Boże jak ja mam mu powiedzieć że nie jestem nim zainteresowana.?.Tak randka randką ale tego co zrobił po randce bym się nie spodziewałam.....
                                                                                ~Ross~
Jestem cholernie zmęczony!.Wróciłem do domu Alex.Dziewczyna widziała jaki jestem przemęczony więc powiedziała że to ona spakuję mi rzeczy i zrobi mi coś do jedzenia na drogę.
-Alex nie musisz tego za mnie robić-powiedziałem.
-Wiem że nie muszę-powiedziała-ale ja chcę.
-Sam w ogóle nie wiem co ja wyprawiam-przyznałem-przecież ona może być wszędzie.Dziewczyna wstała podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.
-Ross nie możesz tracić nadziei-powiedziała-pamiętaj nadzieja umiera ostatnia!-krzyknęła.
-Kocham ją ale wciąż nie mogę przestać myśleć o tym,że ona ma kogoś-westchnąłem.
-Powinnam ci teraz zarąbać tą gitarą w łeb-powiedziała wskazując na wspomniany przedmiot.
-Alex..
-Tak to ja-odpowiedziała a ja uśmiechnąłem się.-No widzisz od razu lepiej...
-Dziękuję ci za wszystko buniu-zaśmiałem się.
-Nie ma za co rossiaczku-odpowiedziała-Miałbyś ochotę coś zjeść?
-Przecież mam kanapki na drogę-powiedziałem.
-Chodź jak spróbujesz mojego spaghetti to się zakochasz!-cmoknęła mnie w policzek.
-W tobie czy w spaghetti?-spytałem.Dziewczyna głupio na mnie spojrzała ja uśmiechnąłem się.
-Żartowałeś..-stwierdziła.
-Wreszcie mnie przejrzałaś-posłałem jej mój promienny uśmiech...
                                                                              ~Laura~
Zbliża się wieczór.Cały dzień spędziłam z Codym chłopak zaprosił mnie do swojego domu.Nie chętnie zgodziłam się wejść...ah..co by było gdyby nie chłopak Sharon.
-No to jak mała przemyślałaś naszą rozmowę?-spytał.
-Jaką rozmowę?-spytałam.
-Tą czy będziesz moją dziewczyną...
-Tak.
-I co zdecydowałaś??-spytał gładząc się po spodniach w ..tym..miejscu.
-Wybacz ale..-zaczęłam-ja.. ja kocham kogoś innego-powiedziałam i już chciałam wyjść.Lecz ten złapał mnie za ramię i mocno przytrzymał.-Boli..
-Myślisz że tak łatwo dam ci odejść?-spytał-Nie podarowałbym sobie gdym nie zaciągnął cię do łóżka.-pchnął mnie na ścianę.
-Co ty chcesz zrobić wypuść mnie do domu-powiedziałam.Chłopak sięgnął za łóżko i wyjął kij baseballowy.
-Chce zobaczyć twoje zęby-powiedział.
-Co?-spytałam-Nie nie chcę-powiedziałam.
-Albo mi je pokażesz-powiedział przykładając kij do mych ust-Albo je stracisz-Uderzył mnie w głowę.Bałam się go cholernie się bałam!.Zrobiłam co kazał rozszerzyłam usta żeby zobaczył moje śnieżnobiałe zęby.
-Proszę..
-Szerzej!-wrzasnął wykonałam jego rozkaz.-Włóż sobie palce do ust-znów wykonałam jego rozkaz...on mnie zgwałci!.-Jestem już nieźle rozpalony..może ulżysz mi co?-spytał rozpinając rozporek i wyciągając członka.Poczułam obrzydzenie i wstręd do seksu.No już rozkazał.Uciekłam od niego ale złapał mnie za nogi i przewrócił.
-Nie chcesz po dobroci to będzie na chama.-Zaczął zrywać ze mnie ciuchy na szczęście w tej chwili wbiegł Jorge wraz z Sharon.
-Ty skurwielu!-zaczął okładać Codego pięściami.-Co chciałeś jej zrobić?-zaczęli się bić.Ja podbiegłam do Sharon i mocno się do niej przytuliłam.Wyszliśmy z tamtąd a ja wciąż byłam w dużym szoku.
-Dlaczego ja nigdy nie mogę nikomu zaufać? -spytałam kiedy wracając do domu ja i Sharon mocno trzymałyśmy się za ręce-Jak widać ja nigdy nie będę szczęśliwa.
-Co chcesz przez to powiedzieć?-spytał Jorge.
-Właśnie-dopowiedziała Sharon.
-Wracam do Miami.
-Jesteś pewna??-Jak najbardziej chcę wracać-dodałam.-Wracam dzisiaj....
                                                                                ~Ross~
Właśnie szykowałem się do wyjścia z Alex na lotnisko.Nie chciałem jej zostawiać ale niestety musiałem.Ważne żebym odnalazł lau.To się dla mnie najbardziej liczy.
-Seksiaczku zrób jeszcze coś fajnego do kamery-powiedziała Bunia i uśmiechnęła się do mnie.Nie wiedziałem co ale do głowy wpadło mi jedno ♥
-Awww.-powiedziała-Misiaczka.-przytuliła się do mnie.Niedługo potem poszliśmy na lotnisko.A ja leciałem do Las.Vegas może ją tam znajdę.Przybyliśmy na miejsce 20 minut przed czasem mieliśmy jeszcze chwilę żeby z sobą pogadać.Niestety czas zleciał szybko i nim się obejrzałem stałem przed odprawą.
-Będę tęsknić-powiedziała Alex.
-Ja też będę tęsknił-przytuliliśmy się.
-Odezwij się kiedy tylko ją znajdziesz dobrze?-poprosiła.
-No pewnie..-pocałowałem ją w policzek.Przeszedłem przez odprawę i pomachałem jej na pożegnanie widziałem łzy w jej oczach.Wsiadłem do samolotu i znalazłem wygodne miejsce.Żeby mi się nie dłużyło założyłem słuchawki na uszy i wsłuchiwałem się w muzykę.
                                                                          ~Narrator~
Laura i Ross siedzieli w samolotach i słuchali muzyki.Słuchali nawet tej samej piosenki R5-If i can't be with you.Ona wracała do domu,natomiast Ross leciał do miasta w którym Laura była 2 godziny temu.Im obojgu zachciało się spać.Właśnie w momencie w którym zamknęli oczy...ich samoloty minęły się a oni nie zobaczyli się przez szybę.Los przez ostatnie 2 miesiące nie był dla nich dobry.Nic im nie wychodziło.Nie mogli się odnaleźć.Laura nie miała zielonego pojęcia że Ross ją pamięta.Gdyby tylko odebrała telefon...ich losy potoczyły by się zupełnie inaczej...Laura była cholernie uparta i nie miała ochoty gadać z nikim.Chociaż Ross,reszta R5,ryland,Calum i Raini-Odchodzili od zmysłów.Tylko Van miała laurę gdzieś cały czas mówi "To jej życie jest pełnoletnia mam swoje własne problemy".Ross cholernie martwił się o swoję dziewczynę...nie byli razem ale on wciąż tak ją nazywał..wciąż miał nadzieję że on i Laura będą jeszcze ze sobą...i będą szczęśliwi..
****************************************************
Rozdział nie należy do długich wiem wiem...
W następnym rozdziale Ross odnajduję Laurę..;)
Jak myślicie jak się to skończy???
Zostawcie komentarz...
Aham no i...to PRZEDOSTATNI rozdział na tym blogu.
Po kolejnym będzie epilog.
Pamiętajcie o tym co napiszę w notce po epilogu!!!
Paaa miśki ;3

Mrs.Lynch ♥♥♥

 

 
 

10 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać nexta dodaj szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Ją się kuzwa nie zgadzam.Co to ma być.Porypany CODY.No i nie kończ bloga.Ja chce 2 sezon i będę cię męczyć,dopóki się zgodzisz.A ją wiem i ty wiesz że się zgodzisz.Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. COOOO????? Chyba cię coś posrało (bez obrazy xD) żeby kończyć tego bloga!!!!! Plisss nie rób mi tego. Ja go za bardzo kocham... Ma być jeszcze drugi sezon, później trzeci, czwarty, piąty itd. ;D Jak skończysz to cię jakoś znajdę i coś ci zrobię xD A co do rozdziału to jest jak zawsze mega zajebisty ^_^ Z ogrooommmnnnnąąąą niecierpliwością czekam na kolejny cudny next

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego chcesz skończyć tego bloga?! Nie zgadzam się! Zgadzam się z Cherry Marano z 2 sezonem. Ale tak i tak rozdział świetny. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie kończ tego bloga nieee! Bo w łeb dostaniesz XD czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdzial tylko szkoda ze konczysz twoja sister <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest cudowny!!!
    Błagam. Nie kończ tego bloga! Proszę!
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER ROZDZIAŁ! Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  9. boże rozdział zaje**sty czekam na nexta :* i błagam cie nie usuwaj bloga on jest częścią mojego życia :D

    OdpowiedzUsuń