sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 27.

                                                                           ~Laura~
Spytacie co teraz czuję?...Czuję ból..smutek i żal.Czuję się winna sama sobie za to,że Ross stracił pamięć i nie ma zielonego pojęcia kim jestem.Nadszedł dla mnie ten trudny dzień.Dzień w którym pożegnam się z moim ukochanym i wyjadę do mojej kuzynki nie dając nikomu słowa.Kocham Sharon tak jak Vanessę,ale ona ...Sharon mnie bardziej rozumie.Dzisiaj jest jeden z najtrudniejszych dni mojego życia.-pomyślałam.Do wyjazdu R5 i mojego lotu zostało raptem kilka godzin.Wstałam już o 9 żeby zdążyć się spakować i mieć to już za sobą.Nie wiem czy dobrze robię nie mówiąc nikomu o tym że wyjeżdżam,i dokąd wyjeżdżam,ale chcę się na chwilę oderwać od moich zmartwień i ogółem od wszystkiego co mnie dręczy.Najbardziej boli mnie to,że Ross mnie nie kocha.Chciałabym,żeby było jak dawniej...żebym mogła wtulić się w jego silne ramiona i zapomnieć o bożym świecie.Nie potrafiłabym już nigdy więcej pokochać kogoś innego.Poprostu bym nie umiała.Ross jest dla mnie wszystkim...jest moim uśmiechem..jest moim oparciem w trudnych chwilach..jest dla mnie schronieniem...a jego oczy..oceanem w którym tonę za każdym razem gdy w nie spojrzę...jest całym moim sercem...Szkoda tylko że...miał ten "wypadek"..Nie nie mogę o nim myśleć!-wrzasnęłam i rozpłakałam się.-Mam dość tego,że go straciłam ...
                                                                         ~Narrator~
Lau siedziała w domu oglądając "Operacja Stylówa".Szatynka chciała się odizolować na jakiś czas od tej całej sprawy z Rossem.W tym samym czasie Ross siedział w pokoju i kończył pakowanie się.Blondyn cieszył się z wyjazdu...ale wciąż nie był przekonany co do słów Laury "Jesteśmy tylko znajomymi z planu"On czuł,że to coś więcej..ta myśl nie dawała mu spokoju.
Przemyślenia Rossa na temat jego relacji z Lau,przerwała Rydel.
-Ross za 40 minut musimy być koło autobusu.-powiedziała.
-Czy my czasami nie mamy samolotu na tę trasę?-spytał ją zdzwiony chłopak.
-No przecież..-powiedziała a Ross pokazał jej żeby puknęła się w czoło-No co pomyliłam się.-Rydel już chciała zamknąć drzwi,lecz Ross ją zatrzymał.
-Delly?..
-Tak?-spytała zdzwiona blondynka,sprawiała wrażenie skrępowanej więc chyba wiedziała,że chodzi w tej chwili o Lau."Nic mu nie powiem obiecałam Lau"-pomyślała.
-Czy ja..i ta...
-Laura?-spytała."Ona go kocha bardziej niż wszystko..a on nie pamięta nawet jej imienia"-przemknęło jej przez myśl.
-Kim my dla siebie jesteśmy?-spytał.
-Jesteście..znaj..-zacinała się blondynka nie wiedząc czy powiedzieć prawdę.-Jesteście znajomymi z planu.
-Ja czuję..jakbym..ją..ją kochał-powiedział.Rydel spojrzała na Rossa ledwo powstrzymując łzy "Kochasz ją najbardziej na świecie.Jesteście sobie przeznaczeni i kochacie się bardziej niż ktokolwiek na świecie.Nie widzicie poza sobą bożego świata!!!"-To właśnie chciała wykrzyknąć Rydel ale w ostatniej chwili ugryzła się w język.
-To tylko złudzenie...-powiedziała-Pakuj się dalej i daj sobie z nią spokój.-Delly zostawiła Rossa samego.Blondyn wylał na swoją koszulkę colę."A niech to.."-pomyślał.Wyjął z torby biały podkoszulek.Stanął przed lustrem i zdjął koszulkę.Kiedy miał włożyć suchą zobaczył na swojej piersi długą różową kreskę.Chłopak przyjrzał się bliżej...poczuł ostry ból głowy i zobaczył jakby urywek filmu..Ocierał zakrwawioną twarz Laury i ktoś wbił mu nóż w pierś.."Dziwne"-pomyślał.Ross bardzo chciał przytulić Lau na pożegnanie.."Będe za nią tęsknił,nawet jeśli to tylko znajoma z planu"-pomyślał i wyszedł z pokoju,ciągnąc za sobą walizkę.
                                                                           ~Laura~
Idąc na miejsce odprawy całego..R5..byłam przybita i smutna.Nie mam po co już żyć.Ross wyjeżdża...nie pamięta kim jestem..A ja go kocham cholernie go kocham jest dla mnie jak powietrze!..Nie nawidzę swojego losu.Dotarłam na miejsce 10 minut przed czasem.Po 5 minutach wszyscy się pojawili.Raini,Calum państwo Lynch,oraz całe R5 łącznie z Rylandem.Ale dla mnie liczył się tylko Ross.Staliśmy chwilę rozmawiając aż wreszcie usłyszeliśmy w słuchawce,że za 5 minut odlatuję samolot moich przyjaciół i ..Rossa.Przytuliłam się do każdego.Na końcu został mi Ross.
-Będę tęsknić-powiedziałam.
-Przytulisz mnie?-spytał.Ja chwilę się zawahałam...No bo chciałam go przytulić..ale jak nie będę mogła go puścić?Będę za nim tęsknić jeszcze bardziej!Ale nie wytrzymałam i wtuliłam się czule w silne ramiona Rossa.

Chyba nam obojgu było ciężko się rozstać."Kocham cię!Tak bardzo cię kocham!Kochanie zostań i powiedz,że już zawsze będziemy razem"-Tak właśnie chciałam powiedzieć lecz za bardzo się bałam.Po 2 minutach oderwaliśmy się od siebie.Z trudem powstrzymywałam się od łez.Chciałam go pocałować powiedzieć,że go kocham..Nie będę mu marnowała życia...zakocha się w innej-pomyślałam.Zespół przeszedł przez odprawę.Wszyscy już weszli do samolotu tylko Ross ciągnął się z tyłu za walizkami.Nie wytrzymałam za bardzo bolał mnie ten widok.Zrobiłam coś totalnie szalonego.Przeleciałam przez bramkę odpychając ochroniarzy którzy sprawdzali bilety i płacząc zaczęłam biec w kierunku Rossa.Chciałam go tylko znów przytulić..być może ostatni raz w życiu.Ross rzucił walizki i również zaczął do mnie biec.Po kilku sekundach wylądowałam z płaczem w jego silnych ramionach.
Przytulałam go z każdą chwilą coraz mocniej.On natomiast tulił mnie do siebie z dużą czułością."Wierzę że tam jesteś..wiem że masz mnie wciąż w głębi serca,że wrócisz i znów będziemy szczęśliwi."-tak właśnie pomyślałam.Ross był dosłownie "zmuszony do lotu" bo kapitan samolotu się niecierpliwił.Chłopak oderwał się lekko odemnie i spojrzał w moje zapłakane oczy."Muszę już iść"-powiedział pocałował mnie w policzek i z niepewnością mnie puścił,odchodząc trzymał moją dłoń aż po kilku sekundach ostatecznie ją puścił.To była jedna z najsmutniejszych chwil jakie musiałam przeżyć.Wpatrywałam się w lecący samolot Costar.l do póki nie zniknął mi z pola widzenia.Smutna i bez życia wróciłam na lotnisko.
-Miłość?-spytała mnie policjantka która,miała pilnować porządku.
-Tak-powiedziałam.
-Musi go pani bardzo kochać,skoro złamała pani prawo...-zaczęła-Płakać się mi chciało kiedy tak na was patrzyłam...-powiedziała-Dobrze dziecko leć,nic się nie stało.-Unikłam na szczęście kłopotów przed wyjazdem.Calum i Raini czekali na mnie.Moja przyjaciółka przytuliła mnie.
-Odprowadzić cię?-spytała.
-Nie..potrzebuję trochę czasu sama-powiedziałam.
-Rozumiem chodź do mnie-powiedział Calum,przytuliłam naszego "rudzielca",otarłam łzy i poszłam do domu.Zrobiłam sobie coś do jedzenia i usiadłam przed telewizorem.Natrafiłam na "Husk".Świetny film!.Nim się obejrzałam wybiła 16:00 i musiałam iść na lotnisko.W Los Angeles,będę dopiero około 19:00.Sharon obiecała,że wyjedzie po mnie na lotnisko więc trzymam ją za słowo.Właśnie oddałam swój bagaż i weszłam do samolotu Airpot.14.Znalazłam wygodne miejsce,oczywiście jak to ja przy oknie ponieważ kochałam podziwiać widoki.Oglądałam w telefonie zdjęcia.Było tam mnóstwo zdjęć moich i Rossa.Ale chyba najbardziej poruszył mnie ten filmik.To tylko sprawiło,że się popłakałam i natchnęło mnie na nową piosenkę.Siedziałam i utworzyłam dzieło..
Samochód zaparkowany,torby spakowane,ale które serce nie patrzy wstecz...
Na przyjemne światło na werandzie,którą nadal będzie nazywać twoją...
Nie wszystkie słowa zostały wypowiedziane..
I teraz nie jestem jedyną..
Która zmaga się z duchami,decydującymi o tym czy ogień naszych uczuć...dalej płonie...
 
Wszystkim co posiadam,wszystkim czego potrzebuję..
On jest powietrzem bez którego nie mogę oddychać...
Trzyma moją miłość...w swoich rękach..
Ja wciąż czegoś szukam,próbując złapać oddech...
Pozostaję mi więc mieć nadzieję,że kiedyś znów złapię oddech.
Znów będę potrafiła oddychać...
 
Otwarłam się przed tobą,poznałeś moje sekrety..
Straciłam przy tobie bezpieczne schronienie,wystawiłam się na pełny widok...
Znisz mnie...złam moje rozdarte serce...
Bo moim brzemieniem,jest miłość której już nie daję rady dźwigać!..
 
Wszystkim co posiadam,wszystkim czego potrzebuję..
On jest powietrzem bez którego nie mogę oddychać...
Trzyma moją miłość...w swoich rękach..
Ja wciąż czegoś szukam,próbując złapać oddech...
Pozostaję mi więc mieć nadzieję,że kiedyś znów złapię oddech.
Znów będę potrafiła oddychać...
 
Cierpię będąc tu..
Chcę jedynie twojej miłości!..
To że cię nie ma sprawia mi ból..
Co powinnam zrobić???
 
Wszystkim co posiadam,wszytskim czego potrzebuję..
On jest powietrzem bez którego nie mogę oddychać...
Trzyma moją miłość...w swoich rękach..
Ja wciąż czegoś szukam,próbując złapać oddech..
Pozostaję mi więc mieć nadzieję,że kiedyś znów złapię oddech.
Znów będę potrafiła oddychać...
Kiedy skończyłam pisać,znów zaczęłam oglądać zdjęcia.Mój telefon cały czas dzwonił.Ale ja nie chciałam gadać z nikim z mojej rodziny a ni z przyjaciółmi.
-Laura?-usłyszałam za sobą zdziwiony znajomy mi głos.
-Brianna?
-O matko hej-powiedziała.Usiadła obok mnie i mnie przytuliła,odwzajemniłam jej gest.-Co ty tutaj robisz?-spytała.-Słyszałam o tej całej sprawię z Rossem..przykro mi...nie płacz-powiedziała ocierając mi łzy palcami.
-Dziwne..z wrogów stałyśmy się przyjaciółkami-powiedziałam.
-Dokąd lecisz?-spytała.
-Obiecaj że nikomu nie wygadasz.
-Obiecuję-powiedziała opowiedziałam jej tę całą historię..
-Rozumiesz?-spytałam.
-Laura...-zaczęła-Przecież..Ross..on może cię jeszcze kocha-powiedziała-Na pewno tak jest..uwierz mi przez to..co Dylan ci zrobił on...chciał się zabić ale go powstrzymałam...
-On chciał popełnić samobójstwo?-spytałam zdziwiona jednocześnie przerywając tym blondynce.
-Każdego dnia siedział w szpitalu trzymając cię za rękę..-powiedziała-Pierwszy raz w życiu widziałam płaczącego.. i tak załamanego chłopaka...
-Kontynuuj-powiedziałam.
-Na pewno chcesz słuchać?-spytała a ja tylko pokiwałam głową.-Za to co Dylan ci zrobił..połamał mu żebra wybił 2 zęby i złamał rękę...myślałam że go tam zabiję...gdyby nie ochrona to by go chyba zabił i to dosłownie..kiedy załapałam go za rękę jak skoczył z tego mostu...krzyczał żebym go puściła bo powiedzieli że już się nie obudzisz..on nie chciał żyć..Dlatego ja jestem pewna,że on w środku czuję że jesteś jego miłością.On cię kocha jak nikt inny nie potrafię w słowach tego opisać-powiedziała.Obydwie popłakałyśmy się.
-Ja też go bardzo kocham..-zaczęłam-Ale przez tę całą trolicę nie pamięta nawet jak mam na imię.
-Emily to dziwka!-powiedziała Brianna.
-Tobie wybaczyłam..ale ten kurwiszon jest dla mnie nikim-rozpłakałam się jeszcze bardziej i przytuliłam się do blondynki.
-Nie płacz-pocałowała mnie w czoło-Nie rozumiem samej siebie..jak ja mogłam cię tak szykanować...gnębić?-spytała-Bardzo cię przepraszam..
-Nie wracajmy do tego..-powiedziałam-Ważne że teraz jest między nami ok-powiedziałam-Kocham cię.
-Ja też cię kocham przyjaciółko-powiedziała.
-Dokąd ty w ogóle lecisz??-spytałam.
-Lecę na kilka dni do mojego brata Raiona.-powiedziała.-Sądzę że źle zrobiłaś z tym,że nie powiedziałaś nawet Vanessie o tym że wyjeżdżasz do Sharon.
-Chcę się trochę odizolować od świata-wytłumaczyłam jej.Brianna niedługo wysiadła a ja leciałam jeszcze jakąś godzinę słuchając przy tym muzyki.W moich słuchawkach rozbrzmiał ostatni dźwięk mojej ulubionej piosenki.Schowałam swoje różowe słuchawki do torebki i poszłam po swój bagaż.Siedziałam na lotnisku i czekałam na Sharon.Szukałam jej wzrokiem,ale w ogóle jej nie widziałam.
-Lau!-usłyszałam znajomy mi głos za plecami.
-Sharon!-pobiegłam do niej i się przytuliłam.
-Matko ukradłaś mi włosy-powiedziała.
-Miałam je pierwsza-zaśmiałam się.Sharon wzięła jedną moją walizkę i razem z nią udałam się do jej auta.Po 30 minutach dotarliśmy do jej domu,który mieścił się na Shine.Street 28.Weszłam do środka i podziwiałam jej piękny i duży dom.Usiadłam w kuchni.Sharon brała się za robienie herbaty,pchnęłam ją na krzesło przy stole i poszłam do lodówki bo wódkę.
-Laura nie chcę wód..
-Chcesz uwierz mi!-powiedziałam.-Historia którą ci streszczę cię poruszy uwierz mi..
-Ok-powiedziała-Ale nie wypijmy za dużo-zaśmiała się.Nalałam po pierwszym kieliszku.-Po co w ogóle chciałaś koniecznie przylecieć kotuś?
-Rozumiesz mnie bardziej i lepiej niż Vanessa-powiedziałam-Pewnie mówiła ci o tym,że wepchnęli mnie pod samochód.
-Tak-powiedziała-Ale kto to zrobił?-spytała zdziwiona.
-Tini-powiedziałam do niej po przezwisku-Jesteś pewna,że chcesz mnie wysłuchać?
-Niczego bardziej nie byłam pewna-powiedziała-przyjechchałaś by mi się wyżalić..słucham-stwierdziła.
-Z pewnością..wiesz Sharon że jestem..byłam w szkole pośmiewiskiem...Najgorsze piekło zgotował mi Dylan Wallce..
-To będzie opowieść o Rossie?-przerwała mi nagle.
-Po części-powiedziałam.
-Ok,nie będę ci już przerywać mów dalej-powiedziała brunetka łykając kieliszek wódki.
-Dylan miał mnie za dziwadło..za coś co trzeba wytępić..a to tylko dlatego że nie kochałam się z chłopakiem..że w ogóle go nigdy nie miałam.-zaczęłam-Jestem jaka jestem,więc postanowiłam się nie odzwać kiedy zaczął mi dogadywać koło szafek..do akcji wkroczył Ross..uratował mnie..namówił na casting do "Austina & Ally"..dzięki niemu zdobyłam sławę i miliony fanów na całym świecie..nie wiedziałam tylko,że Dylan chcę mnie zniszczyć..Próbował mnie zgwałcić..Ross na szczęście wyczuł,że coś się ze mną dzieję i zdążył zanim ten mnie zgwałcił..ucierpiał na tym bo Dylan wbił mu nóż w pierś i ma teraz bliznę..potem zakochaliśmy się w sobie..ale po kilku dniach ostro się pokłóciliśmy..wtedy Dylan wcielił w życie swój plan...próbował mnie zabić..Kiedy Ross dowiedział się o tym,że mogę się więcej nie obudzić..byłam w śpiączce wiesz o tym prawda?-Sharon pokiwała twierdząco głową.-Ross chciał się rzucić z mostu..wszystko skończyło się dobrze..ja się obudziłam..on wyznał mi miłość..pocałowaliśmy się i..od razu poszliśmy z sobą do łóżka-zaśmiałam się-Nawet gdybym miała amnezję i tak nigdy nie zapomnę tej nocy..nikt mnie tak nigdy nie dotykał..nie pieścił..wydawałoby się że wszystko było już dobrze..
-A nie było?-spytała Sharon łykając 5 już kieliszek i ocierając łzy.
-Na naszej drodze pojawiła się Emily-zaczęłam-To przez nią nie doszło do naszego ślubu..chociaż byliśmy pewni że tego chcemy..po naszym bolesnym rozstaniu..Ross znalazł sobie nową pasję motocross..Emily w zemście przecięła mu hamulce w motorze..Blondyn miał wypadek i w związku z tym stracił pamięć..dziwne jest to,że on nie pamięta tylko tych ważnych dla niego osób..
-Czyli że on cię nie pamięta?-spytała Sharon.Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy.
-Wyjechał w trasę..-zaczęłam-a do tego nie wie że się kochamy..rozstanie z nim było jak cios młotem..czuję się tak jakbym...straciła wszystko..
-Miałaś rację chciałam wódki-popłakała się bardziej-Boże..los jest dla ciebie okrutny.
-Przyjechałam do ciebie po to..-zaczęłam-Żeby się trochę oderwać od tego całego Miami.
-Van o tym wie?
-Nikt nie ma zielonego pojęcia,że tutaj jestem-powiedziałam.
-Nawet Ross?-spytała.
-Nawet Ross..-potwierdziłam i przełknęłam z bólem 3 kieliszek alkoholu.-Ja więcej nie piję.
-Ja też nie będę już pić..-powiedziała.-Naleję nam soku pomarańczowego..wiem że go uwielbiasz-cmoknęła mnie w policzek i poszła po sok.Dostałam sms'a od Rydel..odczytałam go po krótkim zastanowieniu: "Laura z Rossem jest coś nie tak.Opowiedział mi że widział w głowie jak ociera twoją zakrwawioną twarz,i ktoś wbił mu sztylet w pierś.On zaczyna sobie ciebie przypominać.Jak mnie spyta w końcu powiem mu prawdę!Wybacz.." .Zastanowiłam się chwilę i odpisałam "To nie jest prawdą..on mnie nie pamięta i nigdy sobie mnie nie przypomni!".Sharon wróciła z szklankami soku.Długo jeszcze rozmwiałyśmy...chwilami przestawałam ją słuchać bo w mojej głowie wciąż był Ross.Ja nie umiem o nim zapomnieć!Po prostu nie potrafię.
-Laura słuchasz mnie?-spytała.
-Co?-spytałam-Wybacz..cały czas on siedzi mi w głowie.-Może chodź obejrzymy jakiś film co?-spytałam ją.
-Jasne to może ja coś wybiorę ok?-spytała na co ja pokiwałam tylko głową.Po 5 minutach wróciła z filmem "Listy Do Julii".Zgodziłam się to obejrzeć chociać było to romansidło.Kiedy film się skończył jak zwykle musiałam wyrazić swoją opinię.
-Komedie romantyczne są do bani..-zaczęłam-5 minut przez końcem filmu,zakochani uświadamiają sobie że są dla siebie stworzeni-powiedziałam i rzuciłam miską popcornu w telewizor-Filmy akcji są dużo lepsze.
-Filmy akcji?-spytała Sharon-Nie znosisz ich!
-Bo są bardziej życiowe-zaczęłam-Terrorysta bierze 6 zakładników,wmawia że ich zabiję i nagle do akcji wkracza Bruce Willis robi rozpie**ol i dobro zwycięża.
-To ty przeklinasz?-spytała.
-Tylko kiedy jestem smutna..-zaczęłam.
                                                                               ~Ross~
Siedziałem właśnie na łóżku w hotelu i nudziło mi się.Rydel krzyczy "Wszyscy spać jutro wstajemy już o 7:30!".Ja nie miałem zamiaru iść spać.Cały czas myślałem o Laurze.Kiedy się ze mną żegnała...to nie możliwe żebyśmy byli..przyjaciółmi.Przeleciała przez barierki i rzuciła mi się w ramiona.Na pewno zapłaciła sporej kwoty mandat.Nie wiem dlaczego ale tęsknie za tobą-pomyślałem.Wstałem i wyciągnąłem z torby jej zdjęcie.Postawiłem je sobie na stoliku.Rzuciłem się na łóżko.Znów poczułem ten dziwny ból i zobaczyłem jak okrywam Laurę swoją bluzą..a potem zaczynamy się całować...O co w tym wszystkim chodzi?!.Byłem tak zakłopotany że...ahh.Nie miałem pojęcia o tym kim dla siebie jesteśmy..Te moje dziwne wizję i to całe pożegnanie.Coś na pewno jest na rzeczy tylko oni boją się do tego przynać...Laura jest taka śliczna..a jak przytula..Ciekawe co teraz robi.-pomyślałem.Wziąłem telefon z półki i postanowiłem do niej zadzwonić..Dziwne..nie odbiera...spróbowałem jeszcze raz..też nic.Może ona wcale nie chcę ze mną gadać???.Wyszedłem na balkon i usiadłem na "bujanym" łóżku..zaraz Lau mówi tak na to!.Nie ważne..Zaczęłem wpatrywać się w gwiazdy i nucąc "Forget About You" myślałem o niczym..O tym czy trasa będzie udana..i czy spotkam miłość swojego życia..kiedy jestem z Laurą..czuje się jakbym naprawdę ją kochał..Na pewno tylko mi się wydaję..Zmorzył mnie sen i zasnęłem.."Widziałem siebie stałem w jakimś długim ciemnym pomieszczeniu...-Niedługo poznasz prawdę..-powiedział nieznany mi głos.-Kim jesteś?-spytałem-Twoją podświadomością..Laura jest dla ciebie kimś dużo ważniejszym..ty ją kochasz".W tej chwili zerwałem się na równe nogi.Co to ma znaczyć???Kochasz ją???Sam nie wiem o co chodzi.Musiałem wyjść do łazienki.Kiedy już chciałem złapać za klamkę dostałem drzwiami od Rikera.Upadłem na ziemię i uderzyłem się mocno w tył głowy.W głowie zobaczyłem kilka wydarzeń...Przypomniało mi się wszystko.Ja kocham Laurę!.Jak ona mi mogła nic nie powiedzieć?!.Co ja mam teraz zrobić?Przecież jestem w trasie!.Najpierw to ja pójdę opieprzyć Delly.!Wleciałem do jej pokoju jak strzała.
-Rydel Mary Lynch!!!!!-krzyknąłem.
-Czego się drzesz baranie?!-spytała-Jest 12 w nocy chcę spać!
-Dlaczego nie powiedziałaś mi co tak naprawdę łączy mnie z Lau?!-spytałem.
-To ty..ale jak to.
-Tak to!!!-krzyknąłem.Byłem tak zły że nie potrafię wyrazić tego w słowach.
-Co teraz zrobisz?-spytała.
-Wyjeżdżam!!!-krzyknęłem-Ona jest miłością mojego życia!!!Chcę do niej wrócić nawet nie wyobrażam sobie co ona musi teraz czuć!!!!!!!!!-nawrzeszczałem na moją siostrę.
-Zostawisz nas?-spytała.
-Nie jestem tutaj jedynym wokalistą-powiedziałem-Jutro się pakuję i wracam do niej kocham ją!Kocham ją kocham kocham rozumiesz?!!!!!!!!!-wrzasnęłem.Trzasnąłem drzwiami.Poszedłem do swojego pokoju i znów spróbowałem zadzwonić do Laury.Niech to szlag!!!!Znowu nie odbiera nie mam już siły.
                                                                             ~Narrator~
Laura leżała właśnie w łóżku i płakała.Jej oczy były już czerwone i spuchnięte."Nie wiadomo kiedy..a stajesz się niewolnikiem miłości....parę spotkań..kilka przytuleń..potem jest pocałunek..namiętna noc i nie możesz już się uwolnić od tego sercowego "Auchswitz".-pomyślała Laura i wybuchnęła jeszcze większym płaczem.Na wyświetlaczu jej telefonu cały czas widniał napis "Rossy ♥".Ona nie chciała odebrać.Blondyn odchodził od zmysłów.Obiecał sobie że jutro wróci i bez słowa ją pocałuję tak po prostu.Laura chciała tylko się do niego przytulić.Obydwoje kochają się do tego stopnia że ciężko im żyć bez siebie.Ross nie wiedział jednak że Laury nie ma w domu.Nie miał zielonego pojęcia,że Laura siedzi w Los.Angeles i płacze.Płacze przez niego,przez to że straciła nadzieję na to że Ross jeszcze sobie ją przypomni.Ross wrócił znów na balkon i wpatrując się w rozgwieżdżone niebo wyszeptał "Kocham cię Lau...śpij dobrze".Laura cierpi..bardzo cierpi.."Ross kocham cię"-wyszeptała tuląc do siebie kołdrę.Kochają się tak bardzo i do tego stopnia że nawet sam Shakespeare nie potrafiłby ująć tej miłości w poetyckim wierszu...
*******************************************************
Omg!!!!♥♥♥
Popłakałam się gdy to pisałam!!
Wracam po dłuuuuuuugiej przerwie.
Z dłuuuuugim rozdziałem.
Zaskoczyłam was?!
Dodałam już dzisiaj...
Ponieważ Silence powiedziała że szablon od niej bd mieć doo.pod koniec lutego.
Jestem zajeb***cie zadowolona z tego rozdziału ♥
No nie wiem a co myślicie.
Ja ryczę omg wyję jak mały dzidziuś.
Zostawcie komentarz chcę poznać waszą opinię.
Piosenka którą użyłam w tym rozdziale niżej ♥

Mrs.Lynch ♥♥♥
                                                            

 
 


piątek, 24 stycznia 2014

Notka 11 ;D

Cześć wszystkim!
Otóż mam baaaardzoo dużo klasówek przed feriami.Około 9 więc prawie z wszystkich przedmiotów.Do tego...czekam na szablon od Silence (button gdzieś z boku).Więc rozdział chciałabym dodać kiedy już będę mieć nowy szablon,no i oczywiście brak klasówek nie gniewajcie się mam nadzieję że poczekacie trochę dłużej bo rodział będzie długi i bardzo szczegółowy.JEŻELI TO CZYTASZ wiec,że masz u mnie plusa ;),O ostatecznym terminie rozdziału powiadomię was jak będę coś wiedziała ♥
Ps:Komentarz miło widziany 0.o
 
Mrs.Lynch ♥♥♥

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 26.

                                                                         ~Laura~
Czy ja dobrze usłyszałam.?Amnezja?!Jaka amnezja!Dlaczego jak już wyszłam na prostą to znów mam jakieś zakręty?!Większego pecha chyba już nie można mieć!.
-Jaka amnezja!?
-No..-zaczął Shane ale ja mu przerwałam.
-Pewnie głupek robi sobie ze mnie jaja!-krzyknęłam.-Oj już ja mu dam!-wleciałam znów do jego sali.Stanęłam przed nim i zmierzyłam go wzrokiem.-Serio nic nie pamiętasz?
-Niestety nie-powiedział blondyn-Ciebie nie pamiętam-powiedział.-Kim my dla siebie jesteśmy,że aż tak się wkurzyłaś jak się o tym dowiedziałaś?
-Jesteśmy..-zaczęłam-Przyjaciółmi..nawet nie..znajomymi-mój błąd że postanowiłam skłamać.
-Serio bo..-zaczął-Kiedy na ciebie patrzę wydaję mi się że łączy nas coś więcej-powiedział.
-To źle ci się wydaje!-krzyknęłam i wyszłam z jego sali popychając przy tym Rydel.
-Laura dokąd ty..
-Nie wiem!!!!!!-krzyknęłam.Wyszłam ze szpitala i poszłam w pierwszym lepszym kierunku.Smutna i zszokowana ostatecznie wylądowałam w parku.Na samą myśl o tych wydarzeniach miałam ochotę rzucić się z mostu!.Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam cicho płakać.Jak on może mnie nie pamiętać?!Przecież..to znaczy że on mnie..nie kocha..Ross już mnie nie kocha.-Zdałam sobie sprawę z tego,że moje życie straciło jaki kolwiek sens.Moje rozmyślania przerwał głos Emily.
-Em...Lau..-zaczęła podniosłam głowę i spojrzałam na nią.
-Co?
-Laura przepraszam-powiedziała.
-Za co mnie przepraszasz?!-krzyknęłam-Za to że zruinowałaś mi resztę życia i sprawiłaś,że chłopak którego kocham nad życie nie ma pojęcia kim jestem?!!!-krzyczałam-Nie proś mnie o wybaczenie bo to zrobiłaś jest niewybaczalne!
-Proszę cię.
-Nie Emily!-krzyknęłam-Przez ciebie on mnie nie pamięta!Patrzy na mnie już zwykłym wzrokiem-rozpłakałam się-Nie tym uwodzicielskim spojrzeniem,którym mnie w sobie rozkochał.
-Wybacz ja nie chciałam zniszczyć ci życia tylko być z Rossem-powiedziała.
-Nie rozumiesz?!-powiedziałam-Nie wybaczę ci tego nigdy w życiu.!-krzyknęłam i wstałam-Briannę zaakceptowałam ale ciebie!....-przeciągnęłam-Co ja ci do cholery zrobiłam-spytałam i spojrzałam na nią.-Moje życie nie ma już najmniejszego sensu....Odeszłam zostawiając dziewczynę samą.Nogi poniosły mnie prost do domu Jennifer.Pewnie tam siedzi Vanessa.Nie myliłam się Vanessa była u Jenn.Zapukałam do drzwi i poczekałam aż ktoś mi otworzy.
-Lau?-drzwi otworzyła Jennifer.-Co się stało?
-Mogę wejść jest Vanessa?-spytałam.
-Tak pewnie-Moja siostra siedziała w kuchni i jak zwykle chlała kawę.
-Laura!-krzyknęła Van kiedy tylko mnie zobaczyła-Matko!-przytuliła mnie.-Co się z tobą działo?!-krzyknęła.
-Ross..znaczy w sumie nie Ross-zaczęłam i usiadłam na krześle-Emily go pocałowała,ja wzięłam to za zdradę choć on ją odepchnął-powiedziałam-Miałam ostrą depresję,a do tego Ross miał wypadek i stracił pamięć-powiedziałam na jednym tchu.
-Tak mi przykro..-powiedziały we dwie.Dziewczyny pocieszały mnie na wszystkie możliwe sposoby.Sama nie wiem czemu,ale mi nie przeszło ani trochę.Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.Postanowiłam wrócić do domu.Po drodze spotkałam Caluma i Raini.Zamieniłam z nimi kilka słów.Opowiedziałam im też o Rossie.Potem poszłam do domu.Glebnęłam się na kanapę.Nie miałam za bardzo co robić więc postanowiłam obejrzeć jakiś film natrafiłam na "dom woskowych ciał".Mimo,że był to horror to w ogóle się nie bałam.Kiedy film się skończył,powróciła mi myśl.A mianowicie "ross".Czuje się jakbym nie mogła bez niego żyć.Brakuje mi go tak bardzo mi go brakuję.W tej chwili do mojego domu wleciał ross.
-Em ty!-krzyknął.-Co to jest?!-powiedział dając mi zdjęcie z "real life & reel life"
-Uspokój się-powiedziałam do niego.-Graliśmy w serialu i musieliśmy-wytłumaczyłam mu.O dziwo mnie przytulił.
-Powiedz mi nas musiało łączyć coś więcej czuję to kiedy patrzę ci w oczy-powiedział i lekko się odemnie odchylił.
-Mylisz się jesteśmy tylko znajomymi-powiedziałam.
-Na pewno?-spytał-Bo jeżeli coś do siebie czujemy-zaczął-Nie chcę cię porzucić aż na 6 miesięcy.
-Co?-spytałam.
-Wyjeżdżam z zespołem w trasę po Europie.-powiedział,poczym pokazał mi plakat:
Co?On ma mnie porzucić na tyle czasu?!.Nie jesteśmy w sumie razem..ale ja go kocham!.
-Masz dziwną minę-stwierdził.
-Gratuluję wam-powiedziałam.
-Jesteś pewna,że nic nas nie łączy?-spytał znowu.
-Tak-powiedziałam po chwili.
-No ok-powiedział-Skoro tak mówisz..pójdę już nie chcę ci przeszkadzać-powiedział i wyszedł.
-Ross!-krzyknęłam za nim.
-Tak?-spytał.
-Zawołaj swoją siostrę proszę..-powiedziałam.
-Ok.-Poszłam do kuchni i czekałam na Delly.Spojrzałam przez okno.Blondynka szła wolnym krokiem do mojego domu.Nie wiedziałam czemu,chyba bała się tej rozmowy.Nie pewnie weszła do mojego domu i stanęła przedemną.Widząc moją minę,chyba wiedziała już co mi jest.
-Chodź tutaj-powiedziała i się popłakałyśmy.
-On mnie nie może zostawić-powiedziałam.
-Nie zrobiłby tego,gdybyś mu powiedziała że się kochacie-powiedziała Rydel.
-Nie chcę żeby mnie pamiętał-powiedziałam-Chociaż on nie będzie cierpiał przez nasze rozstanie.
-Laura idiotko on cię kocha!-powiedziała-Wiem,że w głębi duszy...gdzieś w jego środku w jego sercu jesteś ty!
-Znajdzie sobie inną-powiedziałam-Mnie już raczej...ze mną już nie będzie.-Siedziałam z Rydel do późnego wieczora.Potem się z nią pożegnałam.Jutro już wyjeżdżają.Nie wytrzymam dłużej w tym chorym Miami!.Muszę się stąd wyrwać tylko gdzie??Nagle do głowy wpadła mi jedna osoba.Sharon.To moja kuzynka.Może mogłabym wyjechać do niej do Los Angeles na jakiś czas.Spojrzałam na zegarek.Kurde na pewno śpi jest 22:00.Jednak zaryzykowałam i zadzwoniłam.
S:Lau?
L:Tak to ja.
S:Co się stało że dzwonisz jak dawno cię nie widziałam...czekaj płaczesz?
L:Mogłabym się do ciebię wprowadzić na jakiś czas.?
S:Co się st...
L:Opowiem ci jak przylecę.
S:Dobrze a kiedy chcesz przylecieć?
L:Najlepiej już jutro.
S:Ok nie ma sprawy!.
L:Dziękuje ci pa.
S:Pa Lauruś dobranoc.
Musiałam z kimś szczerze pogadać,na Vanesse nie mogłam liczyć bo ona ma "swoje życie" i w ogóle nie zrozumie mnie!.A rodzice są w Londynie.Dzięki bogu istnieje jeszcze Sharon Marano.Następnego dnia się spakuję i w popołudniu wylatuję.Nikt nawet nie będzie wiedział.Niech się trochę pomartwią.Nawet nie zauważyłam a leżałam w łóżku i po chwili zasnęłam.
**************************************
Więc tak...
Moje dzisiejsze plany nie wypaliły,więc rozdział jednak dzisiaj.
Napiszcie co myślicie...
A co do decyzji...
Podjęłam ją..
ZOSTAJĘ Z WAMI!
Wszystko dzięki wam i mojej sister która mnie "zmusiła".
Jak wam się podoba rodział?
Jednak postanowiłam zawiesić,ale to chyba lepsze od usunięcia co?
Komentujesz=baaaardzo motywujesz!

Mrs.Lynch <3 (Wracam 31 stycznia!)

piątek, 17 stycznia 2014

Notka 10 ;D

 Mam dla was smutną wiadomość..
Otóż rozdział będzie jutro tak jak napisałam ale..
To chyba będzie ostatni..
Nie wiem co mam zrobić...
Zawiesić go w dniach 18-31
Czy wolicie by zniknął.???
Pisanie dla was sprawia mi ogromną satysfakcję.
Ale no nwm co mam robić!
Pamiętajcie jestem tu dla was!
Piszcie w komentarzach swoje opinie!
Sorry,że usunęłam dwie strony,ale bd zmieniać szablon i musiałam po prostu.
Po tym co mi tu napiszecie podejmę decyzję i napiszę wam pod sobotnim rozdziałem
Pozdro ziomy <3
Mrs.Lynch ;(

czwartek, 16 stycznia 2014

Rodział 25.

                                                                             ~Laura~
To na co patrzyłam nie było prawdziwe.Nie mogło być.!-wmawiałam sobie siedząc w domu.-Mrugnęłam kilka razy,stanęłam na jednej nodze,potrząsnęłam głową,złapałam się za włosy.Dlaczego jeszcze się nie obudziłam?Dlaczego ten koszmar wciąż trwa?Wciąż myślałam jak to się stało,jak do tego doszło.W prawie każdym filmie romantycznym,główny bohater lub ktoś inny przeżywa taki koszmar.I mimo iż,wiedziałam że wszystko dobrze się skończy,to i tak krzyżowałam palce i czekałam na finał,a później szłam spać nieświadoma tego,że kiedyś coś takiego spotka mnie.Upadłam na ziemię i zaczęłam łkać.Dosłownie zerwałam z siebie suknię i pobiegłam na górę się przebrać.Zaczęłam pakować Rossa jak popadnie.Chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć.Zbiegłam z jego walizką na dół i otworzyłam drzwi wywaliłam to wprost na blondyna który właśnie mnie dogonił.
-Lau pozwól wytłumaczyć!
-Co ty chcesz tłumaczyć?!!!!!-rozdarłam się-Zdradziłeś mnie z tą szmatą!
-To nie tak kocham cię!-mówił.
-Mnie??-spytałam ironicznie.-Ale byłam głupia myślałam,że naprawdę mnie kochasz!-krzyknęłam.-Jak widać ja jestem skazana na pecha!-powiedziałam rzucając w niego pierścionkiem.
-La...
-Wynoś się!-krzyknęłam-Całe szczęście że serial się już skończył!
-Dlaczego?
-Bo nie mam ochoty cię więcej widzieć!!-krzyknęłam a z jego oczu pociekły łzy.Zabolało mnie to,ale powiedziałam sobie nie!.Wróciłam do domu trzaskając drzwiami.Usiadłam przy stole w kuchni i zaczęłam płakać.Co chwilę ktoś walił do moich drzwi.Najpierw była to Vanessa,potem Raini potem moi rodzice a na końcu Rydel.Nie miałam ochoty z nikim gadać!.To co on zrobił niestety jest niewybaczalne!.Jak on mógł.Pocałował ją.Kilka minut przed ślubem.Zaufałam chłopakowi i to był największy błąd mojego życia.Więcej go nie popełnię już zaznałam co to miłość.I wiem że to dosłownie zgorzkniała Kawa!.Wystarczy mi!.Mimo tego,że mnie zdradził ja go kochałam!.Bardzo go kochałam!.Byłam z nim taka szczęśliwa!.Nie chcę go widzieć mam dość.Z przemęczenia po prostu zasnęłam.Obudziłam się dopiero następnego dnia.Poszłam się ogarnąć i zjadłam śniadanie.Ten początek dnia był okropny,bo nie było przy mnie Rossa.Wczorajszy dzień miał być najpiękniejszym dniem mego życia.A okazało się,że totalnie je zrujnował.Nie wiedziałam co mam robić.Cały czas miałam w głowie Rossa.Jego twarz...jego piękny uśmiech i oczy.Zamknęłam się w sobie ,straciłam ochotę na cokolwiek.On krążył w mojej głowie bez ustanku.A ja niestety nie potrafiłam o nim zapomnieć.Kochałam go najbardziej na świecie.Nie potrafiłam zapomnieć,po prostu,nie umiałam.Czuję że sobie nie poradzę z tym wszytkim sama.Cały dzień oglądałam telewizję aż do znudzenia.Oczywiście na każdych portalach dla młodzieży aż huczało od tego co się wczoraj stało.Teraz...wolałabym w ogóle nie poznać Rossa.Blondyn cały czas do mnie dzwoni,ale ja nie mam zamiaru odebrać.Chyba każda kobieta zachowywała by się w ten sposób.Co ja bez niego zrobię?Jak mam żyć sama?Nie potrafię pokochać kogoś innego tak jak jego.Jak bardzo to boli...nie da się opisać w słowach...
Po dwóch tygodniach..(sorry że tak skaczę).
                                                                          ~Narrator~
Od rozstania naszej zakochanej pary minęły już dwa tygodnie.Ross i Laura przez ten cały czas bez przerwy o sobie myśleli.Po tym okresie Ross zrozumiał że Laura już go nie kocha.Przestał dzwonić...pisać...walić w jej drzwi codziennie i śpiewać nad ranem pod oknem tę samą piosenkę "I think about you".Chłopak bardzo przeżył tę rozstanie.Laura zamknęła się w sobie..z nikim nie gadała przez cały ten czas nawet nie wychodziła z domu.Ross natomiast wpadł w coś o czym nigdy nawet nie myślał.Chłopak popalać narkotyki.Nie był uzależniony ale popalał kiedy już nie mógł poradzić sobie z bólem postracie Laury.Znalazł też nową pasję mianowicie motocross.To totalnie go pochłonęło.Teraz oboje siedzieli przy fortepianie on u siebie a Lau u siebie.Zaczęli grać tę samą melodię.Po chwili rozbrzmiał melodyjny głos Lau:
To od początku było szaleństwo.
Zimne poty,głowy pełne gorącej wiary..
Uniosłam ręcę do góry i powiedziałam "daj mi znak"..
Powiedział "jeśli się ośmielisz podejdź bliżej"...
 W koło,i w koło,i w koło błądzimy..
Oh..teraz powiedz mi,powiedz mi,powiedz mi,powiedz mi...
Że już wiesz....
 
Nie bardzo wiem co o tym sądzić...
Coś w sposobie jakim się poruszasz,sprawia że czuje się..
Jakbym nie mogła bez ciebie żyć.
To pochłania mnie kompletnie.
Chcę żebyś został!...
Tutaj rozbrzmiał melodyjny głos blondyna.
 To nie chodzi o to jak żyjesz..
To nie jest coś co możesz wziąć,to jest dane.
W koło,i w koło,i w koło błądzimy..
Oh teraz powiedz mi,powiedz mi,powiedz mi,powiedz mi..
Że już wiesz..
 
Nie bardzo wiem co o tym sądzić..
Coś w sposobie jakim się poruszasz,sprawia że czuje się..
Jakbym nie mógł bez ciebie żyć.
To pochłania mnie kompletnie.
Chcę żebyś została!..
Zaczęli śpiewać razem ledwo przełykając łzy.:
Oh powód dla którego się trzymam to..
Ohh...,chcę aby ta pustka zniknęła..
Zabawne..że to ty jesteś zduzgotany..ale to ja potrzebuję ratunku!
Bo jeśli nigdy nie widzisz światła...
Ciężko jest stwierdzić,które z nas się pogrąża...
 
Nie bardzo wiem co o tym sądzić...
Coś w sposobie jakim się poruszasz,sprawie że czuje się..
Jakbym nie mógł/mogła bez ciebie żyć.
To pochłania mnie kompletnie.
Chcę żebyś został/została x4
Zostań..
Oboje odeszli od instrumętu i każde z nich położyło się na łóżku.Po chwili blondyn wstał i postanowił iść wyładować się na torze motocyklowym.Na jego nieszczęście pracuję tam Emily.Dziewczyna która zrujnowała mu życie,wciąż łudzi się że Ross ją pokocha.Niestety na darmo bo on nadal bardzo kocha lau,mimo że obiecał sobie że nigdy nie będzie już o niej myślał.Emily chciała się na nim zemścić więc odcięła chłopakowi hamulce.Ross właśnie bardzo się rozpędził.Niestety w jego głowie była Lau,i chłopak stracił panowanie nad kierownicą,chciał zahamować ale nie mógł,wyleciał lekko w górę spadając na motocykl i tracąc przytomność.
                                                                              ~Laura~
Siedziałam w domu myśląc ciągle o tym samym.Ross-to imię chyba już zawsze będzie mnie prześladować.Dowiedziałam się,że ma nową pasję.Motocross przecież on się może zabić!.Na pewno poszedł tam tylko dlatego,że Emily tam pracuję.No tak będzie się mógł z nią mizdrzyć cały czas!.W tej właśnie chwili ktoś zaczął walić do moich drzwi jak opętany.
-Odwal się.
-Laura otwórz!!!!!!!!!-rozdarła się jakaś dziewczyna.Otworzyłam drzwi i ujrzałam Emily z zakrwawionymi rękoma.
-Laura to ja go pocałowałam ja to wszystko uknułam-powiedziała i rzuciła się na kolana
-O czym ty do cholery mówisz??
-Miał mu się nic nie stać przecięłam mu hamulce...
-Czyja to krew?!!-przerwałam jej.
-Rossa..-powiedziała wciąż płacząc.Bez zastanowienia poleciałam do domu państwa Lynch.Drzwi otworzyła mi Rydel.
-Lau-powiedziała i uścisnęła mnie.
-Do szpitala biegiem Ross!-krzyknęłam tylko i zaczęłam lecieć do szpitala.Emily ociągała się za mną ale ja nie chciałam nawet jej widzieć.Wleciałam do budynku po kilku minutach zmachana i zmęczona ale również zdenerwowana.
-Gdzie jest Ross Lynch??!!!!!!!!!-krzyknęłam na pielęgniarkę.Podała mi informację.Na 4 piętrze zauważyłam Shanea.
-Shane!-krzyknęłam.
-La.
-Gdzie jest Ross?!-wrzasnęłam.
-Jest tam na sali ale chyba n..-nie dałam mu skończyć tylko weszłam do sali.Ross leżał przytomny na łóżku szpitalnym z zabandażowaną głową.
-Kochanie-powiedziałam i przytuliłam się do niego-Tak bardzo się o ciebie bałam.Myślałam że się zabiłeś nie strasz mnie tak więcej-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Em..-zaczął-Przepraszam?
-Za co?
-Kim jesteś?-spytał.
-Co?!
-Nie znam cię.-powiedział.
-Jak..jak to nie znasz?-spytałam mając łzy w oczach.W tej chwili do sali wszedł Shane.
-Laura chodź tutaj-powiedział i wyszedł ze mną z sali.
-Co jest grane!-wrzasnęłam.
-On cię nie...-zaczął-On ma am...amn..
-Amnezje?!
-Niestety tak-powiedział-pamięta wszystko..ale nie ciebie.
-Dlaczego?!
-Jego mózg został uszkodzony w jednym miejscu.-powiedział-To płat skroniowy,nie będzie pamiętał tylko najważniejszych dla niego osób...
***********************************************
Tssaa..problemy i problemy.
Pewnie już was to nudzi XD
No nie wiem co sądzicie o tym rozdziale???
Niedługo pojawi się bardzo ważna informacja więc patrzcie za nią!
Ogółem to nwm nie umiem pisać i tyle.
Rozdział dedykuję Nati <3
Mrs.Lynch :)


 

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 24.

Dzień ślubu.  
                                                                         ~Laura~
To już dzisiaj!!!-wrzasnęłam na cały dom.Wychodzę za Rossa.Pamiętam kiedy byłam małą dziewczynką..i wierzyłam w bajki..marzyłam o tym jakie będzie moje życie..Biała sukienka..książę z bajki,który zaniesie mnie do zamku na wzgórzu.Najlepiej na "Zielone wzgórzę" w Avonlea.Czytam za dużo książek.Leżałam w nocy na łóżku ,zamykałam oczy i całkowicie w to wierzyłam!Święty Mikołaj..zębata wróżka nawet Freddy Krueger,który myślałam że czai się pod moim łóżkiem.-to wszystko było fikcją.Dzisiaj marzenia o księciu na białym rumaku się spełniają.Niestety gdybym wcześniej wiedziała co mnie tego "pięknego" dnia spotka.W ogóle nie wstawałabym z łóżka.Ross wstał dzisiaj wcześniej odemnie zaraz pojechał z Calumem załatwiać sprawy związane ze ślubem.Ja natomiast miałam mieć piękną fryzurę i makijaż o co zadbały Delly i Raini.Czekałam na nie dłuższą chwilę.Bardzo się tym dzisiaj stresuję!.Ale co jeśli coś nie wyjdzie?Albo Ross się rozmyśli?.-Moje chore przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi podeszłam je otworzyć.
-Raini Rydel!-krzyknęłam i przytuliłam je.
-Dzięki za to że poprosiłaś mnie i Caluma na świadków-powiedziała Raini.
-Dobra chodźmy musimy cię upiększyć!-krzyknęła podekscytowana Rydel.W ciągu godziny miałam na sobie 5 fryzur ale według dziewczyn żadna nie pasowała.Tyle zamieszania.Bardzo się przy tym śmieliśmy!.
                                                                       ~Narrator~
W czasie kiedy Lau i dziewczyny wydurniały się i przygotowywały do ślubu,a Ross i Calum zabiegani załatwiali ostatnie sprawy.Emily przechadzała się po uliczkach Miami.Knując zemstę na Rossie.Dziewczyna była bardzo zła tym,że Ross nie zamierzał się z nią przespać.Właśnie przechodziła obok sklepu z prasą i jej uwagę przykuł tytuł "Już dzisiaj ślub Rossa Lyncha i Laury Marano.!"Dziewczyna znalazła tam wszystkie potrzebne jej informacje.-Ross wreszcie będzie mój mój!-powiedziała sb płacąc za gazetę i wychodząc ze sklepu z chytrym uśmieszkiem na tej fałszywej mordzie.
                                                                          ~Laura~
Rydel i Raini na nic mi się nie zdały!.Żadnie nie potrafiła mnie uczesać chociaż każdy z fryzur mi się podobał.!Więc na ratunek przybyła moja własna Diana Vanessa.Siedziałam na krześle a ona tworzyła na mojej głowie przepiękną fryzurkę.
-Kochanie nie tak mocno-powiedziałam.
-Przepraszam zabolało?-spytała z troską na co tylko pokiwałam głową.Naszą rozmowę przerwał telefon mojego ukochanego.
R:Hej kociaczku,przepraszam że to aż tyle zajęło.
L:Nie mam żalu wiesz że cię kocham.
R:Ja ciebie też.
L:Pomału jestem gotowa do ślubu 2 godziny gdzie jesteś?
R:Sprzątam z chłopakami po wieczorze kawalerskim i będę na ciebie już czekał na miejscu.
L:Dobrze nie mogę się doczekać.
Na samą myśl o nim i o nocy poślubnej szeroko się uśmiechnęłam.
-Kocham cię siostrzyczko-powiedziałam.
-Ja ciebie też Lau-powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
-Wiesz co ja pojadę tylko po mojego kochasia-zaczęła-a potem wpadnę bo moją księżniczkę-dodała-co ty na to?
-No ok jak tam chcesz-powiedziałam.Byłam już zupełnie gotowa.Miałam na sobie sukienkę,i właśnie wyszłam na zewnątrz by zaczekać na Vanessę.Ku mojemu zdziwieniu podjechała po mnie Emily.
-Lau Vanessie coś wypadło-powiedziała-Ross kazał mi cię zabrać.
-Na pewno?
-Tak na 100%-odpowiedziała.Nie pewnie wsiadłam do auta brunetki i zapięłam pasy.Jechaliśmy jakieś 10 minut.Dziewczyna kazała mi wysiąść i zaprowadziła mnie do kościoła byłam pewna że to ten.
-Gdzie jest Ross?-spytałam ta popchnęła mnie i wepchała do jakiegoś małego pomieszczenia.Zamknęła drzwi na klucz.
-Emily wypuść mnie!!!-wrzeszczałam.
-Hahhaa-zaśmiała się-Pieprzona idiotko stracisz go niedługo będzie mój!
-Jesteś chora!-powiedziałam.
-Wal się nadal go kocham i on mnie też-powiedziałam-więc łapska precz od mojego Rossia!-Wrzeszczałam ile sił lecz ona już mi nie odpowiadała.Wołałam na pomoc ile sił w gardle lecz nikogo nie było słychać.
                                                                            ~Narrator~
Laura była uwięziona w zachrytii już od półtorej godziny.W tym samym czasie wszyscy goście łącznie ze zniecierpliwionym Rossem byli w kościele i czekali na szatynkę.Wszyscy byli zdziwieni dlaczego jej nie ma.Ross wyszedł niecierpliwy z kościoła i stanął przed schodami.Wypatrywał Laurę nie odbierała komórki ponieważ zostawiła ją w domu.Nagle pod kościół podjechało srebrne audi,z którego wysiadła Emily.
-Cześć o nie spóźniłam się?-spytała.
-Ty nie ale Lau tak-powiedział chłopak.Dla Emily był to miód na serce.
-Biedaku ile się spóźnia?
-Półtorej godziny-powiedział mając w oczach łzy.Blondyn myślał że Laura uciekła.Czekali jeszcze kilka minut rozmawiając.
W tym samym czasie u Lau:
Boże ja się mam żenić pomocy!!!!!!!-wrzeszczała szatynka.-Boże jeżeli mnie kochasz pomóż mi!Dziewczyna zrezygnowana usiadła na ziemi i zaczęła łkać.Nie wiedziała co poradzić więc zaczęła się głośno modlić.-Proszę cię Boże daj mi wyjść!-W tej chwili drzwi otworzył ksiądz.Laura rzuciła mu się na szyję.
-Dziękuje księdzu!!!!!-zaczęła całować go po policzkach i wyleciała z kościoła jak petarda.
-Boże...-zaczął ksiądz Kiernan-Ty widzisz i nie grzmisz!!!
U Rossa:
Emily za wszelką cenę starała się zdobyć serce Rossa.
-Oj błagam cię!!!!-wybuchła w końcu-Prawie dwie godziny spóźnienia na własny ślub?!
-Nie teraz!
-Ona cię już nie kocha ale ja..-zaczęła jeździć ręką po torsie chłopaka-nadal cię pragnę.
-Co?-wrzasnął Ross-Ja nic do ciebie nie mam zacznij żyć.!-W tej chwili Emily zauważyła Lau.
-W ogóle o co ci chodzi?!Odwal się raz na za..-i tu Emily zamknęła mu usta pocałunkiem.Chłopak przez chwilę stał jak wryty dopiero po chwili ją odepchał i zobaczył Lau ze łzami w oczach.Dziewczyna upuściła bukiet białych róż i tak zraniona przez ukochanego uciekła nie zważając na brudzącą się za nią śnieżnobiałą suknię.
*********************************************************
That's so saaad :(
Wiem wiem co sobie myślicie.
Ogółem zjebałam ten rozdział ale co tam..
Piszcie co myślicie.
Dacię radę dobić 15 komów??? XD
Mrs. Lynch <3


niedziela, 12 stycznia 2014

Nominacje? 0_0??

Cześć wam!!To jest coś czego zupełnie się nie spodziewałam!Ja nominowana?!OMG?!Przeżyłam szoker XD No nic więc oto pytania od Weronika Grześlak:
1. Jakie gatunek filmu lubisz najbardziej
  Kocham Horrory!

2 .W jaki wieku chcesz wziąć ślub?
  Jakoś 24 XD
3 .Masz drugie imię?

nie mam.
4 .czym się interesujesz?
   muzyką i tańcem.
5. do której klasy chodzisz?
   do klasy 2b. (gimnazjum)
6. ile razy  dziennie jesz?
   hahhaha no nwm 5 XD
7 masz przyjaciółki?
   pewnie.
8 co inspiruje cię do pisania?
   satysfakcja z tego że ktoś mnie czyta.
9 ile masz blogów?
   mam 1 blog (obecnie).
10 jaki film lubisz najbardziej?
   chyba..podstępne druhny XD
11 ulubiony zespół?

  R5!!!!!!
A teraz pytania od Annabel Fray:
1. Ulubiona książka?
   "Ania z Zielonego Wzgórza"

2. Największa wpadka w twoim życiu?
    raz kiedy śpiewałam "Alejandro" gagi zaśpiewałam ale jądro XD

3. Ulubiony aktor/aktorka?
    Ross Lynch/Laura Marano

4. Masz zwierzątko? Jak tak to jakie?
    Mam kota i psa.

5. Czego chcesz najbardziej?
    Widzieć się codziennie z moją siostrą. (trudna sytuacja...dlatego :( )

6. Ulubiony kraj?
    Stany Zjednoczone.

7. Jaką piosenkę najczęściej odtwarzasz?
    Rihanna ft.Eminem-Love The Way You Lie 2.-<33333333

8. Lubisz ciastka? xD
    Kocham!

9. Gdybyś mogła, w jakim filmie albo w jakiej książce chciałabyś się znaleźć?
    "Ania z zielonego wzgórza"

10. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga?
      Chciałam sprawdzić czy ktoś będzie mnie czytał.

11. Ile razy przeglądasz się w lustrze?
     Tylko kiedy chcę poprawić włosy XD.
No to tyle!.Dziękuję wam za nominację i teraz ja nominuję:
1.ANNABEL FRAY.
2.WERONIKĘ GRZEŚLAK.
3.CHERRY MARANO.
4.JULKĘ OWEDYK.
5.MARTĘ MARANO.
6.ANĘ M.
7.PYSIEK.
Moje pytania:
1.Jakie filmy lubisz?
2.Wolisz Raurę czy Auslly?
3.Lubisz Martinę Stoessel?
4.Lubisz naleśniki ;D?
5.Jaki przedmiot sprawia ci trudności.
6.Ulubiona piosenka?
7.Masz chłopaka?
8.Wolisz muzykę czy taniec?
9.Kino czy teatr?
10.Co cię inspiruję?
To tyle ziomki!<3


Rozdział 23.

                                                                              ~Laura~
Nie wiedziałam co mam powiedzieć!.Czułam że stoję tam z otwartą buzią,i nie wiem co odpowiedzieć.On mi się oświadcza?!Czy ja śnię mam dopiero 18 lat!.Kocham go najbardziej na świecie i chcę z nim być ale czy on jest tego pewien?
-Lau nie strasz mnie no powiedz coś!-powiedział lekko zaniepokojony Ross.
-Ja..-zaczęłam-J..ja..-nie mogłam wydusić nawet słowa.-Tttaaak.
-Co?
-Wyjdę za ciebie Ross-powiedziałam a blondyn włożył mi pierścionek na palec a potem czule mnie pocałował.Na sali rozbrzmiało wielkie Awwww.Staliśmy jeszcze chwile wtuleni w siebie aż wreszcie odezwała się Delly.
-Wiedziałam że się zgodzi mówiłam Ross!-powiedziała-chodźcie do nas na małą imprezkę z tej okazji!
-Jacy oni są słodzcy-westchnęli Raini i Calum.Zgodziliśmy się i poszliśmy na tą imprezkę a ja po tym co zrobił Ross całkiem dałam sobie spokój z Emily.Kiedy puścili wolną balladę siedziałam przy stoliku razem z Raini.
-Nie mogę uwierzyć że się zgodziłaś-powiedziała.
-Ja też nie ale..jestem bardzo szczęśliwa że to zrobił-powiedziałam.W tej chwili podeszli do nas Rossy i Calum.
-Panie pozwolą-zaśmiali się i wyciągnęli ręcę.Podeszłam do Rossa i zaczęliśmy tańczyć wolnego.Cały czas patrząc sobie przy tym w oczy.Nie mogłam się powstrzymać więc  wbiłam się w usta chłopak i zaczęliśmy się całować.Zarzuciłam mu ręcę na szyję o on objął mnie w tali.Całowaliśmy się długo.Potem mnie przytulił.
-Kochanie chodź do mnie-powiedziałam-Chcę być z tobą sama.-Blondyn przytulił swoją twarz do mojej twarzy.-Jestem lekko zmęczona.
-Dobrze co tylko chcesz-powiedział i mnie pocałował.Oznajmiliśmy wszystkim że idziemy do mnie.Nie byłam wcale zmęczona tak naprawdę chciałam spędzić ten wieczór z Rossem.Kiedy dotarliśmy do domu Ross wziął mnie na ręce i "rzucił na łóżko".Znów zaczęliśmy się całować.Niestety naszą sielankę przerwało burczenie mojego brzucha.
-Głodna?-spytał.
-Tak trochę.
-Zaraz nam zrobię jakąś romantyczną kolację.-powiedział i pocałował mnie w czoło.Naprawdę się postarał!Zrobił naleśniki z truskawkami i nalał nam po lampce wina.Siedzieliśmy razem przy świeczkach.Nagle Ross zadał mi pytanie które zwaliło mnie z nóg.
-Wiesz co...-zaczął-Skoro już ..jest jak jest..em-zacinał się-Rozsądnie byłoby zamieszkać razem.
-Eemmm-zaczęłam-Ross kocham cię jesteś miłością mojego życia ale..-zacinałam się-Jesteś pewien?
-Tak-powiedział.
-Skoro tak to..-zaczęłam-Dobrze ale dziś i tak śpisz ze mną.
-No raczej nie inaczej!-wybuchnęliśmy śmiechem.Skończyliśmy jeść.
-Masz na coś ochotę?-spytałam.
-Obejrzałbym jakiś film.
-Dobrze to ty coś wybierz a ja posprzątam ze stołu-powiedziałam.
-O nie nie nie-powiedział-Nic z tego kochanie ja posprzątam a ty coś wybierz.-Posłałam mu spojrzenie zabójcy.
-Oj ok ok jak chcesz-powiedział.
-Niedługo mamy być małżeństwem-powiedziałam-będziesz musiał się przyzwyczaić.-Zaśmialiśmy się.Zaczęłam sprzątać a Ross poszedł szukać filmu.Wreszcie posprzątałam a blondyn wybrał "Titanic".Oglądałam to już z zyriald razy ale co tam.Włączyliśmy film i zajęliśmy się oglądaniem.
                                                                                ~Ross~
"Titanica" oglądałem miliony razy.Ale lubiłem ten film.Od samego początku seansu Laura tuliła się do mojego torsu.Wreszcie doszliśmy do sceny pocałunku Rose i Jacka.
-O patrz moja ulubiona scena!-powiedziałem ale Lau nic nie mówiła.-Lau??Laura?-Dziewczyna zasnęła.Wzięłem ją delikatnie na ręcę i zaniosłem do sypialni.Była ubrana i co teraz?Ściągnęłem jej leginsy i koszulkę.Była w samej bieliźnie.Nie chciało mi się szukać jej piżamy więc nałożyłem na nią swoją koszulkę na ramiączkach a sam poszedłem się umyć.Wzięłem krótki prysznic i położyłem się obok mojej ukochanej.Pocałowałem ją lekko i zanęłem.
                                                                               ~Laura~
Następnego ranka obudził mnie dudniący telefon Rossa.Był to nie kto inny jak sam Calum.Odebrałam telefon.
L:Calum..co gdzie jak...co jest?
C:Słuchaj Lau mam propozycję.
L:Tak?
C:Może pomógłbym Rossowi wybrać garnitur na ślub a ty i Raini byście wybrały sukienkę.
L:Ok nie ma sprawy.-Umówiliśmy się na 11:00 jest 10:00 więc musiałam obudzić Rossa.Pocałowałam go w policzek.
-Kochanie wstawaj.
-Co??-spytał zaspany.-Opowiedziałam mu o dzisiejszych planach zgodził się i poszliśmy się ogarnąć.Zjedliśmy jajecznicę zrobioną przez Rossa i około 11:00 do drzwi zapukali Calum i Raini.Ross poszedł po garnitur natomiast ja i Raini wybierałyśmy suknię.Wreszcie znaleźliśmy idealną.Sprzedawczyni była bardzo zdziwiona tym że taka młoda dziewczyna już się żeni.Kupiliśmy ją według Raini będzie dla mnie idealna więc nawet jej nie przymierzyłam.Miałam zrobić to w domu.Około 15:00 wróciliśmy do mnie do domu.Rossa jeszcze nie było.Usiedliśmy z Raini na kanapie w salonie.
-Boże on mnie tak bardzo kocha-westchnęłam mając na myśli Rossa.Przytuliłam się do Raini.-Co ja robię tulę się do cb jak do Rossa odwala mi ze szczęścia!
-Leć przymierzyć tę suknię ślicznoto-powiedziała.Tak też zrobiłam wyglądałam pięknie.Zeszłam po schodach melancholijnym krokiem niczym Ania Shirley kiedy pokazywała się w sukni Dianie.
-Wyglądasz pięknie-powiedziała Raini.
-No wiem-powiedziałam-Masz świetny gust kochana.W tej chwili do domu wszedł Ross.Raini natychmiast mnie zasłoniła.
-Ross debilu zobaczenie panny młodej w sukni ślubnej przynosi pecha!-krzyknęła.
-Nic nie widziałem-powiedział.Raini zmusiła go do wyjścia.Po kilku minutach się przebrałam i poszłam na dół.Rossiu wszedł do domu.
-Naprawdę nic nie widziałem-powiedział i mnie przytulił.Reszta dnia minęła mi bardzo miło.Razem z całym R5 Calumem i Raini poszliśmy na plażę.Kiedy Ross się opalał podbiegłam do niego i oblałam go wiadrem wody.Ten wziął mnie na ręcę i wkoczył ze mną do wody.Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak bawiłam.Potem blondyn spakował swoje rzeczy i wprowadził się do mnie.Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa..
************************************************
Siemacie Ziomeczki <3
Więc takjest i rozdział.
Prawię cały napisała moja ukochana siorka.
Której bardzo dziękuje za wczoraj <3
Jak i za pomysł na rozdział.
Dacie radę dobić 17 komentarzy??
Zależy mi na tym! <3
Mrs.Lynch <33


piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 22.

                                                                              ~Laura~
Obudziłam się w ciepłych ramionach mojego chłopaka.Spojrzałam w górę i pogładziłam ręką policzek chłopaka.Jeszcze spał,co chwila uśmiechał się lekko przez sen."Jaki słodziutki"-pomyślałam i pocałowałam go lekko w usta.Obudził się.
-Hej misiaczku-powiedziałam.
-Cześć kochanie-powiedział.
-Obudziłam cię?
-Tak..ale jak romantycznie-powiedział-pocałunek z ukochaną osobą..-rozmarzył się-idealne rozpoczęcie dnia.Cały czas nurtowało mnie jedno pytanie "Emily czy on ją kocha albo kochał?".Przytuliłam się do jego nagiego torsu i pocałowałam go w tę jego klatę.
-Mogę cię o coś spytać?
-No jasne wiesz że możesz pytać o wszystko-powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Kochasz Emily?-spytałam a on się ode mnie oderwał.
-Lau znowu drążysz ten sam bezsensowny temat?!-krzyknął-Nie kocham jej nie kochałem i nie pokocham!-wybuchnął-Kocham ciebie jesteś miłością mojego życia z tobą miałem swój pierwszy raz i pierwszy pocałunek-powiedział.
-Ze mną całowałeś się po raz pierwszy?-spytałam.
-Tak-powiedział.
-Przepraszam-powiedziałam i chciałam się do niego przytulić ale on się odwrócił.Nazbierało mi się łez w oczach.-Żartowałem-powiedział,przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
-Nie żartuj tak więcej-powiedziałam kiedy się od niego oderwałam.
-Przepraszam-powiedział i przytulił mnie.Znów zaczęliśmy się całować.Niestety naszą "zabawę" przerwał dudniący telefon Rossa.Chłopak oderwał się odemnie i z niechęcią odebrał telefon od nieznanego numeru.Na moje nieszczęście była to Emily!.
R:Tak??
E:Hejka Ross to ja Emily.
R:Cześć co tam?
E:Mam małą prośbę..Nauczyłbyś mnie i moje kumpelki jak grać na gitarze?
R:Emm..
E:Weź Lau nie chcę żeby czuła się zazdrosna.
R:No co ty na to Lauruś? (pokiwałam głową na tak będę go pilnować!)Ok.
E:Super!Przyjdzcie na Wall Street.85.
R:Pa.
Chłopak się rozłączył.Ach ta Emily nienawidzę już jej chociaż jej nie znam!.Jak ja nią gardzę.Miałam w nocy gorączkę i Ross kazał mi się wygrzać więc byłam spocona.Poszłam wziąć prysznic.Kropelki wody delikatnie muskały moje ciało.Kiedy już się umyłam chciałam wyjść z wanny aż tu nagle..
-A!!!!!!!!!!!!!!-rozpiszczałam się na cały dom.
-Laura co się stało?-spytał Ross który wleciał do łazienki.Wskazałam mu ręką na zlew.-Oj uspokój się to tylko pająk-powiedział.
-Tylko pająk?-spytałam-A co jak mnie zeżre?
-Oj daj spokój-powiedział i wypuścił go za okno.Przez chwilę się we mnie wpatrywał.
-Już możesz sobie iść-powiedziałam.Chłopak uśmiechnął się i wyszedł.Już miałam wyjść ale on znów wszedł.Puścił mi oczko.
-Zboczeniec!-zaśmiałam się.
-Jakoś niedawno się mnie nie wstydziłaś-powiedział.
-Wyjdź chce się ubrać-rzuciłam w niego butelką po szamponie.Wreszcie Blondyn wyszedł a ja w spokoju mogłam się ubrać.Za kilka minut zeszłam na dół i zjadłam naleśniki zrobione przez Rossa.Jak się już wcześniej umówiliśmy poszliśmy do Emily.Szlag mnie trafia!.On ma ją dotykać niedoczekanie!!!!!!!!!!!!Około 13:30 byliśmy na Wall Street.85 i pukaliśmy do drzwi tej dziewczyny.
-Hej-powiedziała.Na sam widok Rossa zabłyszczały jej się oczy!
-Hej-przywitałam się z niechęcią.
-Wejdźcie-nie powiem mieszkała ładnie.W jej domu było jeszcze 7 innych dziewczyn.Świetnie-pomyślałam.Ross usiadł wygodnie na krześle i pokazywał im co mają robić.Wstawał i sprawdzał dziewczyny.Te tylko się do niego uśmiechały.To jest żałosne!!.
-Nie wiecie co?-spytał.-Podejdźcie tu do mnie-powiedział.Dziewczyny zaraz go okrążyły Emily patrzyła się na umięśnione ciało Rossa.Myślałam że wybuchnę jak zaczęła go dotykać.
-Łał ale ty jesteś umięśniony-powiedziała jakaś blondyna i rówież zaczęła go macać.Szlag mnie trafiał!.
-Ross wychodzimy!-powiedziałam.
-Nie ma mowy chcę je nauczyć-powiedział.Jakaś dziewczyna zaczęła mu masować kark.
-Rób sobie co chcesz  ja stąd idę!.-powiedziałam i wybiegłam na dwór zupełnie nie wiedząc gdzie.Trafiłam do parku.Usiadłam pod dużym drzewem i zaczęłam płakać.Dlaczego on to zrobił?Chyba już mu się znudziłam!.
                                                                                 ~Ross~
Jakim ja jestem dupkiem!!!!!!!Co ja do cholery narobiłem cały czas nie przejmowałem się Laurą .Co ja robię?Nawet nie zauważyłem a wybił wieczór a ja siedziałem u Emily,jak debil.
-Muszę już iść-powiedziałem.
-Czekaj-powiedziała i zbliżyła się do mnie.-Pomyślałam że należy ci się mała nagroda..za..naukę-powiedziała gładząc ręką po moim torsie.-Weź mnie.
-Co?!!!!!-krzyknąłem i odskoczyłem od niej jak poparzony.
-Oj no weź-zaczęła-Wiem że tego chcesz.Zaczęłem się opierać aż wreszcie wybiegłem z domu tej wariatki.Co ona sobie myślała?Że pójdę z nią do łóżka.W panice zaczęłem szukać Lau.Bałem się że znów coś jej się stanie.Około 19:00.Wbiegłem do parku.Cały czas wołałem dziewczynę.Nie dawała znaku życia,nie ma jej w domu ani u siebie ani u mnie,ani u Vanessy.Do tego nie odbiera komórki.Zrezygnowany usiadłem na ławce.Po chwili za moimi plecami usłyszałem cichy płacz...i ulubioną piosenkę Lau.Odwróciłem się i zobaczyłem Laurę siedziała zapłakana pod drzewem i słuchała przez słuchawki Eminema i Rihannę.
-Lau!-krzyknęłem i podbiegłem do niej.
-Co już je zaliczyłeś?!-Wrzasnęła.
-Co?!-krzyknąłem-Zwariowałaś przecież ja cię kocham!
-Serio?-spytała.
-Tak!-odpowiedziałem w pełni szczerze.-Byłaś zazdrosna?
                                                                                  ~Laura~
Zabolało mnie to,że flirtował z innymi dziewczynami na moich oczach!
-Dziwisz się że byłam zazdrosna..-zaczęłam-jak te wszystkie dziewczyny próbowały cię poderwać?
-Co-spytał lekko zdziwiony.
-Widziałam jak z tobą flirtowały-powiedziałam-A ty nie robiłeś nic..nic by je powstrzymać-podniosłam się i spojrzałam mu w oczy.-To mnie zabolało.
-Serio???-spytał znów jeszcze bardziej zdziwiony-Flirtowały ze mną???
-Tak to żenujące i wstrętne!-powiedziałam.
-T-taakkk-przeciągnął-Wszystkie?!-spytał znów.
-Jak mogłeś nie zauważyć?-spytałam.
-Bo ja..-zaczął-Ja zauważam tylko ciebie-powiedział i pogładził ręką mój policzek.
-Awwww-nie no jest za słodki nie da się na niego gniewać.Uśmiechnęłam się do niego szeroko.Chłopak zaczął się do mnie zbliżać i po chwili czule się pocałowaliśmy.Oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy zabrakło nam powietrza w płucach.
-Chodź ze mną-powiedział.-Kiedy będę kazał zamkniesz oczy dobrze?
-Po co???-spytałam.
-Zobaczysz-powiedział i mnie przytulił.To gdzie Ross mnie zaprowadził...Nie do opisania.Nie mogłam uwierzyć że to się stało naprawdę.Ross zaprowadził mnie do ogromnej sali.Kiedy zapaliły się światła zobaczyłam pełno obrączek i naszyjników no i pierścionków.Oraz całą rodzinę Rossa,Ellingtona łącznie z Van i Shanem byli nawet moi rodzice.
-Ok...-zaczęłam Ross co się dzieje?-spytałam.
-Ja..ja wiem-zaczął-Może ci się to wydać chorę bo mamy dopiero 18 lat-widziałam że zżerają go nerwy.-Ale..
-Co?-spytałam-Kochanie nie strasz mnie o co chodzi?.-Sięgnął do kieszeni i wyciągnął pudełeczko.Uklęknął na kolano.
-Boże-powiedziałam.
-Lauro Marie Marano-zaczął a ja nie mogłam w to uwierzyć-Zostaniesz moją żoną??Stałam jak słup i patrzyłam w oczy blondyna.Nie wiedziałam co mam powiedzieć..
******************************************
Hej wam<333
No nwm co mam tu pisać...
Tsssa Ross się oświadczył ale to nie koniec problemów!
Zostawcie mi jakiś komentarz <3
Mrs.Lynch <3