Spytacie co teraz czuję?...Czuję ból..smutek i żal.Czuję się winna sama sobie za to,że Ross stracił pamięć i nie ma zielonego pojęcia kim jestem.Nadszedł dla mnie ten trudny dzień.Dzień w którym pożegnam się z moim ukochanym i wyjadę do mojej kuzynki nie dając nikomu słowa.Kocham Sharon tak jak Vanessę,ale ona ...Sharon mnie bardziej rozumie.Dzisiaj jest jeden z najtrudniejszych dni mojego życia.-pomyślałam.Do wyjazdu R5 i mojego lotu zostało raptem kilka godzin.Wstałam już o 9 żeby zdążyć się spakować i mieć to już za sobą.Nie wiem czy dobrze robię nie mówiąc nikomu o tym że wyjeżdżam,i dokąd wyjeżdżam,ale chcę się na chwilę oderwać od moich zmartwień i ogółem od wszystkiego co mnie dręczy.Najbardziej boli mnie to,że Ross mnie nie kocha.Chciałabym,żeby było jak dawniej...żebym mogła wtulić się w jego silne ramiona i zapomnieć o bożym świecie.Nie potrafiłabym już nigdy więcej pokochać kogoś innego.Poprostu bym nie umiała.Ross jest dla mnie wszystkim...jest moim uśmiechem..jest moim oparciem w trudnych chwilach..jest dla mnie schronieniem...a jego oczy..oceanem w którym tonę za każdym razem gdy w nie spojrzę...jest całym moim sercem...Szkoda tylko że...miał ten "wypadek"..Nie nie mogę o nim myśleć!-wrzasnęłam i rozpłakałam się.-Mam dość tego,że go straciłam ...
~Narrator~
Lau siedziała w domu oglądając "Operacja Stylówa".Szatynka chciała się odizolować na jakiś czas od tej całej sprawy z Rossem.W tym samym czasie Ross siedział w pokoju i kończył pakowanie się.Blondyn cieszył się z wyjazdu...ale wciąż nie był przekonany co do słów Laury "Jesteśmy tylko znajomymi z planu"On czuł,że to coś więcej..ta myśl nie dawała mu spokoju.
Przemyślenia Rossa na temat jego relacji z Lau,przerwała Rydel.
-Ross za 40 minut musimy być koło autobusu.-powiedziała.
-Czy my czasami nie mamy samolotu na tę trasę?-spytał ją zdzwiony chłopak.
-No przecież..-powiedziała a Ross pokazał jej żeby puknęła się w czoło-No co pomyliłam się.-Rydel już chciała zamknąć drzwi,lecz Ross ją zatrzymał.
-Delly?..
-Tak?-spytała zdzwiona blondynka,sprawiała wrażenie skrępowanej więc chyba wiedziała,że chodzi w tej chwili o Lau."Nic mu nie powiem obiecałam Lau"-pomyślała.
-Czy ja..i ta...
-Laura?-spytała."Ona go kocha bardziej niż wszystko..a on nie pamięta nawet jej imienia"-przemknęło jej przez myśl.
-Kim my dla siebie jesteśmy?-spytał.
-Jesteście..znaj..-zacinała się blondynka nie wiedząc czy powiedzieć prawdę.-Jesteście znajomymi z planu.
-Ja czuję..jakbym..ją..ją kochał-powiedział.Rydel spojrzała na Rossa ledwo powstrzymując łzy "Kochasz ją najbardziej na świecie.Jesteście sobie przeznaczeni i kochacie się bardziej niż ktokolwiek na świecie.Nie widzicie poza sobą bożego świata!!!"-To właśnie chciała wykrzyknąć Rydel ale w ostatniej chwili ugryzła się w język.
-To tylko złudzenie...-powiedziała-Pakuj się dalej i daj sobie z nią spokój.-Delly zostawiła Rossa samego.Blondyn wylał na swoją koszulkę colę."A niech to.."-pomyślał.Wyjął z torby biały podkoszulek.Stanął przed lustrem i zdjął koszulkę.Kiedy miał włożyć suchą zobaczył na swojej piersi długą różową kreskę.Chłopak przyjrzał się bliżej...poczuł ostry ból głowy i zobaczył jakby urywek filmu..Ocierał zakrwawioną twarz Laury i ktoś wbił mu nóż w pierś.."Dziwne"-pomyślał.Ross bardzo chciał przytulić Lau na pożegnanie.."Będe za nią tęsknił,nawet jeśli to tylko znajoma z planu"-pomyślał i wyszedł z pokoju,ciągnąc za sobą walizkę.
~Laura~
Idąc na miejsce odprawy całego..R5..byłam przybita i smutna.Nie mam po co już żyć.Ross wyjeżdża...nie pamięta kim jestem..A ja go kocham cholernie go kocham jest dla mnie jak powietrze!..Nie nawidzę swojego losu.Dotarłam na miejsce 10 minut przed czasem.Po 5 minutach wszyscy się pojawili.Raini,Calum państwo Lynch,oraz całe R5 łącznie z Rylandem.Ale dla mnie liczył się tylko Ross.Staliśmy chwilę rozmawiając aż wreszcie usłyszeliśmy w słuchawce,że za 5 minut odlatuję samolot moich przyjaciół i ..Rossa.Przytuliłam się do każdego.Na końcu został mi Ross.
-Będę tęsknić-powiedziałam.
-Przytulisz mnie?-spytał.Ja chwilę się zawahałam...No bo chciałam go przytulić..ale jak nie będę mogła go puścić?Będę za nim tęsknić jeszcze bardziej!Ale nie wytrzymałam i wtuliłam się czule w silne ramiona Rossa.
Chyba nam obojgu było ciężko się rozstać."Kocham cię!Tak bardzo cię kocham!Kochanie zostań i powiedz,że już zawsze będziemy razem"-Tak właśnie chciałam powiedzieć lecz za bardzo się bałam.Po 2 minutach oderwaliśmy się od siebie.Z trudem powstrzymywałam się od łez.Chciałam go pocałować powiedzieć,że go kocham..Nie będę mu marnowała życia...zakocha się w innej-pomyślałam.Zespół przeszedł przez odprawę.Wszyscy już weszli do samolotu tylko Ross ciągnął się z tyłu za walizkami.Nie wytrzymałam za bardzo bolał mnie ten widok.Zrobiłam coś totalnie szalonego.Przeleciałam przez bramkę odpychając ochroniarzy którzy sprawdzali bilety i płacząc zaczęłam biec w kierunku Rossa.Chciałam go tylko znów przytulić..być może ostatni raz w życiu.Ross rzucił walizki i również zaczął do mnie biec.Po kilku sekundach wylądowałam z płaczem w jego silnych ramionach.
Przytulałam go z każdą chwilą coraz mocniej.On natomiast tulił mnie do siebie z dużą czułością."Wierzę że tam jesteś..wiem że masz mnie wciąż w głębi serca,że wrócisz i znów będziemy szczęśliwi."-tak właśnie pomyślałam.Ross był dosłownie "zmuszony do lotu" bo kapitan samolotu się niecierpliwił.Chłopak oderwał się lekko odemnie i spojrzał w moje zapłakane oczy."Muszę już iść"-powiedział pocałował mnie w policzek i z niepewnością mnie puścił,odchodząc trzymał moją dłoń aż po kilku sekundach ostatecznie ją puścił.To była jedna z najsmutniejszych chwil jakie musiałam przeżyć.Wpatrywałam się w lecący samolot Costar.l do póki nie zniknął mi z pola widzenia.Smutna i bez życia wróciłam na lotnisko.
-Miłość?-spytała mnie policjantka która,miała pilnować porządku.
-Tak-powiedziałam.
-Musi go pani bardzo kochać,skoro złamała pani prawo...-zaczęła-Płakać się mi chciało kiedy tak na was patrzyłam...-powiedziała-Dobrze dziecko leć,nic się nie stało.-Unikłam na szczęście kłopotów przed wyjazdem.Calum i Raini czekali na mnie.Moja przyjaciółka przytuliła mnie.
-Odprowadzić cię?-spytała.
-Nie..potrzebuję trochę czasu sama-powiedziałam.
-Rozumiem chodź do mnie-powiedział Calum,przytuliłam naszego "rudzielca",otarłam łzy i poszłam do domu.Zrobiłam sobie coś do jedzenia i usiadłam przed telewizorem.Natrafiłam na "Husk".Świetny film!.Nim się obejrzałam wybiła 16:00 i musiałam iść na lotnisko.W Los Angeles,będę dopiero około 19:00.Sharon obiecała,że wyjedzie po mnie na lotnisko więc trzymam ją za słowo.Właśnie oddałam swój bagaż i weszłam do samolotu Airpot.14.Znalazłam wygodne miejsce,oczywiście jak to ja przy oknie ponieważ kochałam podziwiać widoki.Oglądałam w telefonie zdjęcia.Było tam mnóstwo zdjęć moich i Rossa.Ale chyba najbardziej poruszył mnie ten filmik.To tylko sprawiło,że się popłakałam i natchnęło mnie na nową piosenkę.Siedziałam i utworzyłam dzieło..
Samochód zaparkowany,torby spakowane,ale które serce nie patrzy wstecz...
Na przyjemne światło na werandzie,którą nadal będzie nazywać twoją...
Nie wszystkie słowa zostały wypowiedziane..
I teraz nie jestem jedyną..
Która zmaga się z duchami,decydującymi o tym czy ogień naszych uczuć...dalej płonie...
Wszystkim co posiadam,wszystkim czego potrzebuję..
On jest powietrzem bez którego nie mogę oddychać...
Trzyma moją miłość...w swoich rękach..
Ja wciąż czegoś szukam,próbując złapać oddech...
Pozostaję mi więc mieć nadzieję,że kiedyś znów złapię oddech.
Znów będę potrafiła oddychać...
Otwarłam się przed tobą,poznałeś moje sekrety..
Straciłam przy tobie bezpieczne schronienie,wystawiłam się na pełny widok...
Znisz mnie...złam moje rozdarte serce...
Bo moim brzemieniem,jest miłość której już nie daję rady dźwigać!..
Wszystkim co posiadam,wszystkim czego potrzebuję..
On jest powietrzem bez którego nie mogę oddychać...
Trzyma moją miłość...w swoich rękach..
Ja wciąż czegoś szukam,próbując złapać oddech...
Pozostaję mi więc mieć nadzieję,że kiedyś znów złapię oddech.
Znów będę potrafiła oddychać...
Cierpię będąc tu..
Chcę jedynie twojej miłości!..
To że cię nie ma sprawia mi ból..
Co powinnam zrobić???
Wszystkim co posiadam,wszytskim czego potrzebuję..
On jest powietrzem bez którego nie mogę oddychać...
Trzyma moją miłość...w swoich rękach..
Ja wciąż czegoś szukam,próbując złapać oddech..
Pozostaję mi więc mieć nadzieję,że kiedyś znów złapię oddech.
Znów będę potrafiła oddychać...
Kiedy skończyłam pisać,znów zaczęłam oglądać zdjęcia.Mój telefon cały czas dzwonił.Ale ja nie chciałam gadać z nikim z mojej rodziny a ni z przyjaciółmi.
-Laura?-usłyszałam za sobą zdziwiony znajomy mi głos.
-Brianna?
-O matko hej-powiedziała.Usiadła obok mnie i mnie przytuliła,odwzajemniłam jej gest.-Co ty tutaj robisz?-spytała.-Słyszałam o tej całej sprawię z Rossem..przykro mi...nie płacz-powiedziała ocierając mi łzy palcami.
-Dziwne..z wrogów stałyśmy się przyjaciółkami-powiedziałam.
-Dokąd lecisz?-spytała.
-Obiecaj że nikomu nie wygadasz.
-Obiecuję-powiedziała opowiedziałam jej tę całą historię..
-Rozumiesz?-spytałam.
-Laura...-zaczęła-Przecież..Ross..on może cię jeszcze kocha-powiedziała-Na pewno tak jest..uwierz mi przez to..co Dylan ci zrobił on...chciał się zabić ale go powstrzymałam...
-On chciał popełnić samobójstwo?-spytałam zdziwiona jednocześnie przerywając tym blondynce.
-Każdego dnia siedział w szpitalu trzymając cię za rękę..-powiedziała-Pierwszy raz w życiu widziałam płaczącego.. i tak załamanego chłopaka...
-Kontynuuj-powiedziałam.
-Na pewno chcesz słuchać?-spytała a ja tylko pokiwałam głową.-Za to co Dylan ci zrobił..połamał mu żebra wybił 2 zęby i złamał rękę...myślałam że go tam zabiję...gdyby nie ochrona to by go chyba zabił i to dosłownie..kiedy załapałam go za rękę jak skoczył z tego mostu...krzyczał żebym go puściła bo powiedzieli że już się nie obudzisz..on nie chciał żyć..Dlatego ja jestem pewna,że on w środku czuję że jesteś jego miłością.On cię kocha jak nikt inny nie potrafię w słowach tego opisać-powiedziała.Obydwie popłakałyśmy się.
-Ja też go bardzo kocham..-zaczęłam-Ale przez tę całą trolicę nie pamięta nawet jak mam na imię.
-Emily to dziwka!-powiedziała Brianna.
-Tobie wybaczyłam..ale ten kurwiszon jest dla mnie nikim-rozpłakałam się jeszcze bardziej i przytuliłam się do blondynki.
-Nie płacz-pocałowała mnie w czoło-Nie rozumiem samej siebie..jak ja mogłam cię tak szykanować...gnębić?-spytała-Bardzo cię przepraszam..
-Nie wracajmy do tego..-powiedziałam-Ważne że teraz jest między nami ok-powiedziałam-Kocham cię.
-Ja też cię kocham przyjaciółko-powiedziała.
-Dokąd ty w ogóle lecisz??-spytałam.
-Lecę na kilka dni do mojego brata Raiona.-powiedziała.-Sądzę że źle zrobiłaś z tym,że nie powiedziałaś nawet Vanessie o tym że wyjeżdżasz do Sharon.
-Chcę się trochę odizolować od świata-wytłumaczyłam jej.Brianna niedługo wysiadła a ja leciałam jeszcze jakąś godzinę słuchając przy tym muzyki.W moich słuchawkach rozbrzmiał ostatni dźwięk mojej ulubionej piosenki.Schowałam swoje różowe słuchawki do torebki i poszłam po swój bagaż.Siedziałam na lotnisku i czekałam na Sharon.Szukałam jej wzrokiem,ale w ogóle jej nie widziałam.
-Lau!-usłyszałam znajomy mi głos za plecami.
-Sharon!-pobiegłam do niej i się przytuliłam.
-Matko ukradłaś mi włosy-powiedziała.
-Miałam je pierwsza-zaśmiałam się.Sharon wzięła jedną moją walizkę i razem z nią udałam się do jej auta.Po 30 minutach dotarliśmy do jej domu,który mieścił się na Shine.Street 28.Weszłam do środka i podziwiałam jej piękny i duży dom.Usiadłam w kuchni.Sharon brała się za robienie herbaty,pchnęłam ją na krzesło przy stole i poszłam do lodówki bo wódkę.
-Laura nie chcę wód..
-Chcesz uwierz mi!-powiedziałam.-Historia którą ci streszczę cię poruszy uwierz mi..
-Ok-powiedziała-Ale nie wypijmy za dużo-zaśmiała się.Nalałam po pierwszym kieliszku.-Po co w ogóle chciałaś koniecznie przylecieć kotuś?
-Rozumiesz mnie bardziej i lepiej niż Vanessa-powiedziałam-Pewnie mówiła ci o tym,że wepchnęli mnie pod samochód.
-Tak-powiedziała-Ale kto to zrobił?-spytała zdziwiona.
-Tini-powiedziałam do niej po przezwisku-Jesteś pewna,że chcesz mnie wysłuchać?
-Niczego bardziej nie byłam pewna-powiedziała-przyjechchałaś by mi się wyżalić..słucham-stwierdziła.
-Z pewnością..wiesz Sharon że jestem..byłam w szkole pośmiewiskiem...Najgorsze piekło zgotował mi Dylan Wallce..
-To będzie opowieść o Rossie?-przerwała mi nagle.
-Po części-powiedziałam.
-Ok,nie będę ci już przerywać mów dalej-powiedziała brunetka łykając kieliszek wódki.
-Dylan miał mnie za dziwadło..za coś co trzeba wytępić..a to tylko dlatego że nie kochałam się z chłopakiem..że w ogóle go nigdy nie miałam.-zaczęłam-Jestem jaka jestem,więc postanowiłam się nie odzwać kiedy zaczął mi dogadywać koło szafek..do akcji wkroczył Ross..uratował mnie..namówił na casting do "Austina & Ally"..dzięki niemu zdobyłam sławę i miliony fanów na całym świecie..nie wiedziałam tylko,że Dylan chcę mnie zniszczyć..Próbował mnie zgwałcić..Ross na szczęście wyczuł,że coś się ze mną dzieję i zdążył zanim ten mnie zgwałcił..ucierpiał na tym bo Dylan wbił mu nóż w pierś i ma teraz bliznę..potem zakochaliśmy się w sobie..ale po kilku dniach ostro się pokłóciliśmy..wtedy Dylan wcielił w życie swój plan...próbował mnie zabić..Kiedy Ross dowiedział się o tym,że mogę się więcej nie obudzić..byłam w śpiączce wiesz o tym prawda?-Sharon pokiwała twierdząco głową.-Ross chciał się rzucić z mostu..wszystko skończyło się dobrze..ja się obudziłam..on wyznał mi miłość..pocałowaliśmy się i..od razu poszliśmy z sobą do łóżka-zaśmiałam się-Nawet gdybym miała amnezję i tak nigdy nie zapomnę tej nocy..nikt mnie tak nigdy nie dotykał..nie pieścił..wydawałoby się że wszystko było już dobrze..
-A nie było?-spytała Sharon łykając 5 już kieliszek i ocierając łzy.
-Na naszej drodze pojawiła się Emily-zaczęłam-To przez nią nie doszło do naszego ślubu..chociaż byliśmy pewni że tego chcemy..po naszym bolesnym rozstaniu..Ross znalazł sobie nową pasję motocross..Emily w zemście przecięła mu hamulce w motorze..Blondyn miał wypadek i w związku z tym stracił pamięć..dziwne jest to,że on nie pamięta tylko tych ważnych dla niego osób..
-Czyli że on cię nie pamięta?-spytała Sharon.Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy.
-Wyjechał w trasę..-zaczęłam-a do tego nie wie że się kochamy..rozstanie z nim było jak cios młotem..czuję się tak jakbym...straciła wszystko..
-Miałaś rację chciałam wódki-popłakała się bardziej-Boże..los jest dla ciebie okrutny.
-Przyjechałam do ciebie po to..-zaczęłam-Żeby się trochę oderwać od tego całego Miami.
-Van o tym wie?
-Nikt nie ma zielonego pojęcia,że tutaj jestem-powiedziałam.
-Nawet Ross?-spytała.
-Nawet Ross..-potwierdziłam i przełknęłam z bólem 3 kieliszek alkoholu.-Ja więcej nie piję.
-Ja też nie będę już pić..-powiedziała.-Naleję nam soku pomarańczowego..wiem że go uwielbiasz-cmoknęła mnie w policzek i poszła po sok.Dostałam sms'a od Rydel..odczytałam go po krótkim zastanowieniu: "Laura z Rossem jest coś nie tak.Opowiedział mi że widział w głowie jak ociera twoją zakrwawioną twarz,i ktoś wbił mu sztylet w pierś.On zaczyna sobie ciebie przypominać.Jak mnie spyta w końcu powiem mu prawdę!Wybacz.." .Zastanowiłam się chwilę i odpisałam "To nie jest prawdą..on mnie nie pamięta i nigdy sobie mnie nie przypomni!".Sharon wróciła z szklankami soku.Długo jeszcze rozmwiałyśmy...chwilami przestawałam ją słuchać bo w mojej głowie wciąż był Ross.Ja nie umiem o nim zapomnieć!Po prostu nie potrafię.
-Laura słuchasz mnie?-spytała.
-Co?-spytałam-Wybacz..cały czas on siedzi mi w głowie.-Może chodź obejrzymy jakiś film co?-spytałam ją.
-Jasne to może ja coś wybiorę ok?-spytała na co ja pokiwałam tylko głową.Po 5 minutach wróciła z filmem "Listy Do Julii".Zgodziłam się to obejrzeć chociać było to romansidło.Kiedy film się skończył jak zwykle musiałam wyrazić swoją opinię.
-Komedie romantyczne są do bani..-zaczęłam-5 minut przez końcem filmu,zakochani uświadamiają sobie że są dla siebie stworzeni-powiedziałam i rzuciłam miską popcornu w telewizor-Filmy akcji są dużo lepsze.
-Filmy akcji?-spytała Sharon-Nie znosisz ich!
-Bo są bardziej życiowe-zaczęłam-Terrorysta bierze 6 zakładników,wmawia że ich zabiję i nagle do akcji wkracza Bruce Willis robi rozpie**ol i dobro zwycięża.
-To ty przeklinasz?-spytała.
-Tylko kiedy jestem smutna..-zaczęłam.
~Ross~
Siedziałem właśnie na łóżku w hotelu i nudziło mi się.Rydel krzyczy "Wszyscy spać jutro wstajemy już o 7:30!".Ja nie miałem zamiaru iść spać.Cały czas myślałem o Laurze.Kiedy się ze mną żegnała...to nie możliwe żebyśmy byli..przyjaciółmi.Przeleciała przez barierki i rzuciła mi się w ramiona.Na pewno zapłaciła sporej kwoty mandat.Nie wiem dlaczego ale tęsknie za tobą-pomyślałem.Wstałem i wyciągnąłem z torby jej zdjęcie.Postawiłem je sobie na stoliku.Rzuciłem się na łóżko.Znów poczułem ten dziwny ból i zobaczyłem jak okrywam Laurę swoją bluzą..a potem zaczynamy się całować...O co w tym wszystkim chodzi?!.Byłem tak zakłopotany że...ahh.Nie miałem pojęcia o tym kim dla siebie jesteśmy..Te moje dziwne wizję i to całe pożegnanie.Coś na pewno jest na rzeczy tylko oni boją się do tego przynać...Laura jest taka śliczna..a jak przytula..Ciekawe co teraz robi.-pomyślałem.Wziąłem telefon z półki i postanowiłem do niej zadzwonić..Dziwne..nie odbiera...spróbowałem jeszcze raz..też nic.Może ona wcale nie chcę ze mną gadać???.Wyszedłem na balkon i usiadłem na "bujanym" łóżku..zaraz Lau mówi tak na to!.Nie ważne..Zaczęłem wpatrywać się w gwiazdy i nucąc "Forget About You" myślałem o niczym..O tym czy trasa będzie udana..i czy spotkam miłość swojego życia..kiedy jestem z Laurą..czuje się jakbym naprawdę ją kochał..Na pewno tylko mi się wydaję..Zmorzył mnie sen i zasnęłem.."Widziałem siebie stałem w jakimś długim ciemnym pomieszczeniu...-Niedługo poznasz prawdę..-powiedział nieznany mi głos.-Kim jesteś?-spytałem-Twoją podświadomością..Laura jest dla ciebie kimś dużo ważniejszym..ty ją kochasz".W tej chwili zerwałem się na równe nogi.Co to ma znaczyć???Kochasz ją???Sam nie wiem o co chodzi.Musiałem wyjść do łazienki.Kiedy już chciałem złapać za klamkę dostałem drzwiami od Rikera.Upadłem na ziemię i uderzyłem się mocno w tył głowy.W głowie zobaczyłem kilka wydarzeń...Przypomniało mi się wszystko.Ja kocham Laurę!.Jak ona mi mogła nic nie powiedzieć?!.Co ja mam teraz zrobić?Przecież jestem w trasie!.Najpierw to ja pójdę opieprzyć Delly.!Wleciałem do jej pokoju jak strzała.
-Rydel Mary Lynch!!!!!-krzyknąłem.
-Czego się drzesz baranie?!-spytała-Jest 12 w nocy chcę spać!
-Dlaczego nie powiedziałaś mi co tak naprawdę łączy mnie z Lau?!-spytałem.
-To ty..ale jak to.
-Tak to!!!-krzyknąłem.Byłem tak zły że nie potrafię wyrazić tego w słowach.
-Co teraz zrobisz?-spytała.
-Wyjeżdżam!!!-krzyknęłem-Ona jest miłością mojego życia!!!Chcę do niej wrócić nawet nie wyobrażam sobie co ona musi teraz czuć!!!!!!!!!-nawrzeszczałem na moją siostrę.
-Zostawisz nas?-spytała.
-Nie jestem tutaj jedynym wokalistą-powiedziałem-Jutro się pakuję i wracam do niej kocham ją!Kocham ją kocham kocham rozumiesz?!!!!!!!!!-wrzasnęłem.Trzasnąłem drzwiami.Poszedłem do swojego pokoju i znów spróbowałem zadzwonić do Laury.Niech to szlag!!!!Znowu nie odbiera nie mam już siły.
~Narrator~
Laura leżała właśnie w łóżku i płakała.Jej oczy były już czerwone i spuchnięte."Nie wiadomo kiedy..a stajesz się niewolnikiem miłości....parę spotkań..kilka przytuleń..potem jest pocałunek..namiętna noc i nie możesz już się uwolnić od tego sercowego "Auchswitz".-pomyślała Laura i wybuchnęła jeszcze większym płaczem.Na wyświetlaczu jej telefonu cały czas widniał napis "Rossy ♥".Ona nie chciała odebrać.Blondyn odchodził od zmysłów.Obiecał sobie że jutro wróci i bez słowa ją pocałuję tak po prostu.Laura chciała tylko się do niego przytulić.Obydwoje kochają się do tego stopnia że ciężko im żyć bez siebie.Ross nie wiedział jednak że Laury nie ma w domu.Nie miał zielonego pojęcia,że Laura siedzi w Los.Angeles i płacze.Płacze przez niego,przez to że straciła nadzieję na to że Ross jeszcze sobie ją przypomni.Ross wrócił znów na balkon i wpatrując się w rozgwieżdżone niebo wyszeptał "Kocham cię Lau...śpij dobrze".Laura cierpi..bardzo cierpi.."Ross kocham cię"-wyszeptała tuląc do siebie kołdrę.Kochają się tak bardzo i do tego stopnia że nawet sam Shakespeare nie potrafiłby ująć tej miłości w poetyckim wierszu...
*******************************************************
Omg!!!!♥♥♥
Popłakałam się gdy to pisałam!!
Wracam po dłuuuuuuugiej przerwie.
Z dłuuuuugim rozdziałem.
Zaskoczyłam was?!
Dodałam już dzisiaj...
Ponieważ Silence powiedziała że szablon od niej bd mieć doo.pod koniec lutego.
Jestem zajeb***cie zadowolona z tego rozdziału ♥
No nie wiem a co myślicie.
Ja ryczę omg wyję jak mały dzidziuś.
Zostawcie komentarz chcę poznać waszą opinię.
Piosenka którą użyłam w tym rozdziale niżej ♥
Mrs.Lynch ♥♥♥
Teraz jestem na fonie ale jutro po południu skomentuje ROZDZIAL BISTY RESZTY DOWIESZ SIE PÓŹNIEJ
OdpowiedzUsuńPłacze.....;( błagam daj next szybko prosz …;*
OdpowiedzUsuńWoow...po prostu mnie zatkało... Zarąbisty!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńo matko ryczę jak bóbr!!! świetny rozdział<3 czekam na nexta z niecierpliwością kiedy next?
OdpowiedzUsuńTaki śliczny, romantyczny, piękny
OdpowiedzUsuńCudo! Czekam z niecierpliwością na nexta
Cudo!! Boski, piękny, blog najlepszy jaki czytałam! Dziewczyno kocham cię <333333 Ryczę jak bóbr :*** Z niecierpliwością czekam na next <3333
OdpowiedzUsuńJesu.Prze piękny rozdział.Nie wiem jak go opisać.Jest piękny.
OdpowiedzUsuńAle mam jedną sugestię
Mogłaś ten rozdział podzielić na kilka i zrobić żeby Lau troszkę pocierpiała a Ross poznał jakąś dziewczynę na mieście czy coś.Ale i tak jest zajebiście.No i dawaj next
właśnie taki miałam pomysł ;D
UsuńO ja Cie nie moge !! Zajebisty ! Ja juz chce niext :D matko kocham, uwielbiam i nwm co jeszcze Twojego bloga :D a rozdzial ? No... no po prostu swietny :D z niecierpliwoscia czekam na next !
OdpowiedzUsuńBoże popłakałam się * na prawdę * zajebisty blog! i zajebiszcze piszesz! zazdroszczę może miałabyś ochotę wpaść do mnie?
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-laura-ohh-i-love-ross.blogspot.com/
Będe wdzięczna
Nominowałam cię do Libster Award! Cieszysz się? Więcej: http://ross-and-laura-true-love-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńswietny kocham cie twoja sister <3
OdpowiedzUsuńJeny jakie to bylo piekne o takie prawdziwe poplakalam sie piekne
OdpowiedzUsuń