wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 24.

Dzień ślubu.  
                                                                         ~Laura~
To już dzisiaj!!!-wrzasnęłam na cały dom.Wychodzę za Rossa.Pamiętam kiedy byłam małą dziewczynką..i wierzyłam w bajki..marzyłam o tym jakie będzie moje życie..Biała sukienka..książę z bajki,który zaniesie mnie do zamku na wzgórzu.Najlepiej na "Zielone wzgórzę" w Avonlea.Czytam za dużo książek.Leżałam w nocy na łóżku ,zamykałam oczy i całkowicie w to wierzyłam!Święty Mikołaj..zębata wróżka nawet Freddy Krueger,który myślałam że czai się pod moim łóżkiem.-to wszystko było fikcją.Dzisiaj marzenia o księciu na białym rumaku się spełniają.Niestety gdybym wcześniej wiedziała co mnie tego "pięknego" dnia spotka.W ogóle nie wstawałabym z łóżka.Ross wstał dzisiaj wcześniej odemnie zaraz pojechał z Calumem załatwiać sprawy związane ze ślubem.Ja natomiast miałam mieć piękną fryzurę i makijaż o co zadbały Delly i Raini.Czekałam na nie dłuższą chwilę.Bardzo się tym dzisiaj stresuję!.Ale co jeśli coś nie wyjdzie?Albo Ross się rozmyśli?.-Moje chore przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi podeszłam je otworzyć.
-Raini Rydel!-krzyknęłam i przytuliłam je.
-Dzięki za to że poprosiłaś mnie i Caluma na świadków-powiedziała Raini.
-Dobra chodźmy musimy cię upiększyć!-krzyknęła podekscytowana Rydel.W ciągu godziny miałam na sobie 5 fryzur ale według dziewczyn żadna nie pasowała.Tyle zamieszania.Bardzo się przy tym śmieliśmy!.
                                                                       ~Narrator~
W czasie kiedy Lau i dziewczyny wydurniały się i przygotowywały do ślubu,a Ross i Calum zabiegani załatwiali ostatnie sprawy.Emily przechadzała się po uliczkach Miami.Knując zemstę na Rossie.Dziewczyna była bardzo zła tym,że Ross nie zamierzał się z nią przespać.Właśnie przechodziła obok sklepu z prasą i jej uwagę przykuł tytuł "Już dzisiaj ślub Rossa Lyncha i Laury Marano.!"Dziewczyna znalazła tam wszystkie potrzebne jej informacje.-Ross wreszcie będzie mój mój!-powiedziała sb płacąc za gazetę i wychodząc ze sklepu z chytrym uśmieszkiem na tej fałszywej mordzie.
                                                                          ~Laura~
Rydel i Raini na nic mi się nie zdały!.Żadnie nie potrafiła mnie uczesać chociaż każdy z fryzur mi się podobał.!Więc na ratunek przybyła moja własna Diana Vanessa.Siedziałam na krześle a ona tworzyła na mojej głowie przepiękną fryzurkę.
-Kochanie nie tak mocno-powiedziałam.
-Przepraszam zabolało?-spytała z troską na co tylko pokiwałam głową.Naszą rozmowę przerwał telefon mojego ukochanego.
R:Hej kociaczku,przepraszam że to aż tyle zajęło.
L:Nie mam żalu wiesz że cię kocham.
R:Ja ciebie też.
L:Pomału jestem gotowa do ślubu 2 godziny gdzie jesteś?
R:Sprzątam z chłopakami po wieczorze kawalerskim i będę na ciebie już czekał na miejscu.
L:Dobrze nie mogę się doczekać.
Na samą myśl o nim i o nocy poślubnej szeroko się uśmiechnęłam.
-Kocham cię siostrzyczko-powiedziałam.
-Ja ciebie też Lau-powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
-Wiesz co ja pojadę tylko po mojego kochasia-zaczęła-a potem wpadnę bo moją księżniczkę-dodała-co ty na to?
-No ok jak tam chcesz-powiedziałam.Byłam już zupełnie gotowa.Miałam na sobie sukienkę,i właśnie wyszłam na zewnątrz by zaczekać na Vanessę.Ku mojemu zdziwieniu podjechała po mnie Emily.
-Lau Vanessie coś wypadło-powiedziała-Ross kazał mi cię zabrać.
-Na pewno?
-Tak na 100%-odpowiedziała.Nie pewnie wsiadłam do auta brunetki i zapięłam pasy.Jechaliśmy jakieś 10 minut.Dziewczyna kazała mi wysiąść i zaprowadziła mnie do kościoła byłam pewna że to ten.
-Gdzie jest Ross?-spytałam ta popchnęła mnie i wepchała do jakiegoś małego pomieszczenia.Zamknęła drzwi na klucz.
-Emily wypuść mnie!!!-wrzeszczałam.
-Hahhaa-zaśmiała się-Pieprzona idiotko stracisz go niedługo będzie mój!
-Jesteś chora!-powiedziałam.
-Wal się nadal go kocham i on mnie też-powiedziałam-więc łapska precz od mojego Rossia!-Wrzeszczałam ile sił lecz ona już mi nie odpowiadała.Wołałam na pomoc ile sił w gardle lecz nikogo nie było słychać.
                                                                            ~Narrator~
Laura była uwięziona w zachrytii już od półtorej godziny.W tym samym czasie wszyscy goście łącznie ze zniecierpliwionym Rossem byli w kościele i czekali na szatynkę.Wszyscy byli zdziwieni dlaczego jej nie ma.Ross wyszedł niecierpliwy z kościoła i stanął przed schodami.Wypatrywał Laurę nie odbierała komórki ponieważ zostawiła ją w domu.Nagle pod kościół podjechało srebrne audi,z którego wysiadła Emily.
-Cześć o nie spóźniłam się?-spytała.
-Ty nie ale Lau tak-powiedział chłopak.Dla Emily był to miód na serce.
-Biedaku ile się spóźnia?
-Półtorej godziny-powiedział mając w oczach łzy.Blondyn myślał że Laura uciekła.Czekali jeszcze kilka minut rozmawiając.
W tym samym czasie u Lau:
Boże ja się mam żenić pomocy!!!!!!!-wrzeszczała szatynka.-Boże jeżeli mnie kochasz pomóż mi!Dziewczyna zrezygnowana usiadła na ziemi i zaczęła łkać.Nie wiedziała co poradzić więc zaczęła się głośno modlić.-Proszę cię Boże daj mi wyjść!-W tej chwili drzwi otworzył ksiądz.Laura rzuciła mu się na szyję.
-Dziękuje księdzu!!!!!-zaczęła całować go po policzkach i wyleciała z kościoła jak petarda.
-Boże...-zaczął ksiądz Kiernan-Ty widzisz i nie grzmisz!!!
U Rossa:
Emily za wszelką cenę starała się zdobyć serce Rossa.
-Oj błagam cię!!!!-wybuchła w końcu-Prawie dwie godziny spóźnienia na własny ślub?!
-Nie teraz!
-Ona cię już nie kocha ale ja..-zaczęła jeździć ręką po torsie chłopaka-nadal cię pragnę.
-Co?-wrzasnął Ross-Ja nic do ciebie nie mam zacznij żyć.!-W tej chwili Emily zauważyła Lau.
-W ogóle o co ci chodzi?!Odwal się raz na za..-i tu Emily zamknęła mu usta pocałunkiem.Chłopak przez chwilę stał jak wryty dopiero po chwili ją odepchał i zobaczył Lau ze łzami w oczach.Dziewczyna upuściła bukiet białych róż i tak zraniona przez ukochanego uciekła nie zważając na brudzącą się za nią śnieżnobiałą suknię.
*********************************************************
That's so saaad :(
Wiem wiem co sobie myślicie.
Ogółem zjebałam ten rozdział ale co tam..
Piszcie co myślicie.
Dacię radę dobić 15 komów??? XD
Mrs. Lynch <3


27 komentarzy:

  1. Ryczę:( Jak możesz.Myślałam że będzie ceremonia,a ty tu takie coś odwalasz.Oj nie ładnie.Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko co za zwrot akcji !! czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. ;( ale wierze, ze to naprawisz pieknym happy end'em :) a przynajmniej mam taka nadzieje ( ale nadzieja matka glupcow )prosze nie rozwalaj mi Raury bo ja nie wytrzymam bez nich dlugo xD aaa rozdzial swietny z reszta jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryczę, ja piernicze, Emili to dziwka!!!!!!!! Mój chomik będzie miał na imię Ross. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG!!! Rozdział po prostu zajebisty ale plissss zrób żeby było happy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny! Dlaczego zniszczyłaś ich ślub! ;P Jak mogłaś
    Czekam z niecierpliwością na next'a *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. :( smutno mii

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu mi to zrobiłaś? Czemu rozwaliłaś Raurę? Ale i tak mam nadzieję, że będzie happy end.
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. jak mogłaś mi to zrobić ?! ale nie rozwalaj Raury, bo tego nie przeżyję ;( z niecierpliwoscią czekam na nexta <3 a bo bym zapomniała rozdział suuuupppeeeerrr !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. jak rozpierdzielisz Raurą to cię znajdę i zabiję !!♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo, to za mało powiedziane, zajebisty też jest nie wystarczającym słowem. no kur*a, nie ma słów takich pięknym aby opisać jaki masz talent i w pisaniu rozdziałów i w przekazywaniu uczuć za pomocą słów, że człowieka rozkleja od środka. czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. awww ale mega dopalacz XD dziękuję ci bardzo. <3

      Usuń
  12. swieeeeeeeeeetny zreszta jak kazdy <3 twoja lau <3

    OdpowiedzUsuń